Hellraiser ranking filmow horrory

Hellraiser – ranking filmów należących do kultowej serii horrorów

8 minut czytania
Komentarze

Zbliża się premiera nowej odsłony popularnej serii horrorów „Hellraiser”, którą zobaczymy na… Disney+. Z tej okazji warto przypomnieć sobie poprzednie części piekielnej sagi. Poniżej znajdziecie ranking filmów „Hellraiser” – od najgorszego do najlepszego.

Spis treści:

Hellraiser: Revelations

Jak to często z długimi seriami filmowymi bywa, im dalej w las, tym gorzej i ciemniej. Trudno jest przez kilka dekad cały czas utrzymywać świeżość i dobre pomysły bazując na jednej mitologii. Tak więc powstały w 2011 roku „Hellraiser: Revelations” to bez wątpienia najgorsza część serii. Nakręcona na szybko, z malutkim budżetem na potrzeby rynku DVD i VOD i oba te aspekty widać gołym okiem. „Revelations” wygląda fatalnie, mizernie i nieporadnie. Napięcia w tym filmie zero, a nawet sceny gore pozostawiają wiele do życzenia dla fanów tej szufladki. Fani serii uznali tę część za katastrofę, a część z nich nawet nie zalicza go do kanonu. Jedyny plus to czas trwania – trochę ponad 70 minut.

Hellraiser: Hellworld.com

Ta część serii kręcona była równocześnie z filmem „Hellraiser: Sekta” – obie miały swoją premierę w 2005 roku. Obie na podobnym, niewysokim, poziomie, choć „Hellworld.com” wypada jednak gorzej. Przede wszystkim nie wiedzieć czemu film ten został oparty na opowiadaniu „Dark can’t Breathe”, które nie ma nic wspólnego z marką Hellraiser. Ktoś jednak uznał, że warto ją zaadaptować i włączyć do świata „Hellraisera”. Przedziwny to pomysł. Film stara się burzyć czwartą ścianę i rozgrywa się w realnym świecie, w którym to „Hellraiser” jest po prostu znaną i lubianą serią filmów. Grupa nastolatków i fanów serii w grę Hell World opartą na mitologii Hellraisera i, jak można się domyślić, ów gra nie skończy się dla nich dobrze. Ta odsłona, nawet jako młodzieżowy slasher z początku lat 2000 prezentuje się marnie. Ciekawostką jest natomiast to, że wystąpili w nim Kathryn Winnick znana z „Wikingów” oraz Henry Cavill.

Hellraiser: Droga do piekła

Średnio udana odsłona. Występy Pinheada są ograniczone do minimum, co działa na korzyść, a sceny, w których pojawia się, są naprawdę dobrze zrobione. Widać jednak, że budżet był w tej części mocno ograniczony, gdyż brakuje efektownych scen, a i z charakteryzacją Pinheada jest coś nie tak… Scenariusz mógłby być lepszy, podobnie jak i aktorstwo.

Hellraiser: Sekta

Podobne jak „Hellworld.com”, tak i „Sekta” powstała na bazie scenariusza kompletnie nie związanego z marką Hellraiser. I ponownie twórcy uznali, że dorzucenie na ostatnią chwilę motywów z tej serii wyczaruje dobrą odsłonę, na którą czekał każdy fan. Cóż… Przyznaję, że jako tani horror kierowany prosto na rynek DVD „Hellraiser: Sekta” nie wypada jakoś tragicznie, a wręcz powiedziałbym, że nieźle. Natomiast jako część serii kompletnie nie ma sensu. Głównie dlatego, że scenarzyści marnie pozszywali wątki oryginalnego skryptu i bez ładu i składu dorzucili do niego motywy i postaci z „Hellraisera”, tak, że ich brak właściwie niewiele by w tym filmie zmienił. Paradoksalnie przyłączenie tego filmu do serii Hellraiser tylko mu zaszkodziło.

Hellraiser: Judgment

Do niedawna była to najnowsza część serii, wypuszczona od razu na rynek VOD w 2018 roku. Przez wielu pewnie niezauważona. Tym niemniej, jak na niskobudżetowy horror przeznaczony na rynek kina domowego „Hellraiser: Judgment” nie prezentuje się jakoś strasznie źle. Jak na swoje ograniczenia formalne jest całkiem dobrze zrobiony, aczkolwiek moim problemem jest to, że o wiele bardziej przypomina miksturę „Piły” i „Hostelu” niż „Hellraisera”. Z jednej strony twórcy chcieli stworzyć coś świeżego i nowego w obrębie serii, ale skończyło się na tym, że ostatecznie dostaliśmy rzecz pospieszoną, pełną klisz i łatwą do zapomnienia.

Hellraiser IV: Dziedzictwo krwi

Chronologicznie jest to czwarta odsłona serii Hellraiser. Ostatnia, która miała kinową dystrybucję oraz ostatnia, w którą zaangażowany był jej twórca, Clive Barker. Przynajmniej do 2022 roku i nowej części. Co ciekawe „Dziedzictwo krwi” stanowi zarówno sequel jak i prequel pierwszego filmu. Rozpoczyna się na Stacji Kosmicznej w roku 2127, ale potem przenosi nas setki lat w przeszłość wyjaśniając początki istnienia kostki otwierającej bramy do piekieł. O ile zarówno aktorstwo, jak i sama fabuła są nawet niezłe i ciekawe, tak jako horror „Dziedzictwo krwi” słabo spełnia swoją rolę. Nie jest to zanadto przerażający film. Scenariuszowo też widać braki pod względem tego, że twórcy ewidentnie chcieli za dużo wepchnąć do jednego trwającego niecałe 90 minut obrazu.

Hellraiser III: Piekło na ziemi

W związku z tym, co wydarzyło się w finale części z podtytułem „Hellbound” część trzecia, „Piekło na ziemi”, skierowała całą franczyzę Hellraiser w zupełnie nowym kierunku. Ów kierunek to odejście od surowego i mrocznego horroru, jakimi były dwie pierwsze odsłony. Zabiło to trochę całą atmosferę, za którą pokochały tę serię miliony widzów. Pinhead pojawia się w tym filmie nadzwyczaj często, co też niszczy trochę atmosferę grozy i tajemniczości wokół tej postaci. Tym niemniej, jest to przyzwoity slasher ery lat 90., z dobrymi efektami, muzyką, aktorstwem, chwilami dość idiotyczny, ale w dobrym, kampowym tego słowa znaczeniu.

Hellraiser: Wrota piekieł

„Wrota piekieł” to reżyserski debiut Scotta Derricksona, który lata później popełni m.in. „Egzorcyzmy Emily Rose” oraz pierwszego „Doktora Strange’a” dla Marvela. To świetny, skromny psychologiczny horror skupiający się na skorumpowanym detektywie policyjnym, który doświadcza demonicznych wizji podczas próby rozwiązania makabrycznego porwania dziecka. Nie brakuje tu naprawdę efektownych i budzących grozę scen, niezłych efektów wizualnych i paru momentów kreatywnego szaleństwa twórców. Niestety, mitologia Hellraisera po prostu nie pasuje do tego wszystkiego. Nie pierwszy raz jest to problemem tej serii, która ewidentnie ciągnięta jest trochę na siłę i doszywana do innych scenariuszy, byleby tylko móc jak najwięcej wycisnąć z marki. Aczkolwiek nawet mając to na uwadze, „Wrota do piekieł” są naprawdę dobrym straszakiem w swoim gatunku i obiektywnie rzecz biorąc jednym z najlepszych filmów w obrębie franczyzy.

Hellraiser II: Hellbound

Tu już przechodzimy do samej czołówki. Dwie pierwsze części serii „Hellraiser” uważane są za klasykę, kwintesencję całej franczyzy i jedynymi w pełni udanymi jej odsłonami. Są tacy, którzy nawet dwójkę stawiają wyżej niż część pierwszą. Ja do nich nie należę, aczkolwiek również stawiam dwie pierwsze części blisko siebie. „Hellbound” to sequel idealny, pod tym względem, że udanie rozwija dalej całą historię, w tym przedstawia pochodzenie Cenobitów, do tego daje widzom potężne i wżynające się w pamięć sceny gore oraz świetny soundtrack.

Hellraiser: Wysłannik piekieł

To pewnie żadne zaskoczenie, ale pierwszy „Hellraiser” to bez wątpienia najlepsza część serii i jeden z najbardziej kultowych horrorów w historii kina. Dał on światu fascynującą mitologię oraz jednego z najbardziej charakterystycznych i nie dających się zapomnieć tworów popkultury, czyli Pinheada. Obok Obcego i Predatora Pinhead jest chyba najbardziej przerażający. Ale i cała reszta filmu również robi potężne wrażenie i niewiele się zestarzała przez te wszystkie lata od 1987 roku. A powyższa lista wskazuje na to, że do tej pory, pomimo wielu prób, nie udało się nikomu przebić oryginału. Nadal pozostaje on przerażającym, oryginalnym, chwilami szalonym i fascynującym dziełem grozy.

Filmowe rankingi, które warto przeczytać

Na naszym portalu znajdziecie także wiele innych rankingów oraz zestawień, które warte są przeczytania. Poniżej prezentujemy ich listę i zachęcamy do czytania.

Motyw