najlepsze komedie glupi i glupszy

Najlepsze komedie w historii kina. Top filmów, które każdy znać powinien

6 minut czytania
Komentarze

Śmiech, jak wiemy, ma właściwości terapeutyczno-zdrowotne, tak więc komedie oglądać wręcz trzeba. Poniżej znajdziecie te najlepsze.

Najzabawniejsze filmy wszech czasów. 11 komedii, które bawią do łez

najlepsze komedie naga bron

Poczucie humoru to dość specyficzna ludzka cecha. Czasem powiązane jest z inteligencją, czasem z naszymi gustami względem tego, co uważamy za smaczne, a co nie. To trochę jak z jedzeniem – nie każdy lubi, to co poleca druga osoba, gdyż nie każdy ma te same preferencje smakowe. Poniższa lista też jest oczywiście czysto subiektywna, aczkolwiek starałem się w niej ująć zarówno filmy z humorem bardziej wyrafinowanym jak i takie z żartami niższych lotów. Zależało mi też, na tym, by znalazły się tu filmy, które są całościowo dobrymi produkcjami, nie tylko pod względem humoru, ale i formy, treści czy aktorstwa. Jeśli macie swoje, lepsze, typy to zapraszam do sekcji komentarzy.

Żywot Briana

Ten film potwierdził geniusz Monty Pythona. Głównie poprzez fakt, w jak mądry i zabawny jednocześnie sposób „Żywot Briana” kpi nie z religii, tylko z ludzi ją wyznających. Nie istnieje chyba lepszy film, który posługując się absurdem i farsą tak dosadnie punktowałby powierzchowność wiary i jej, często bezsensownych interpretacji. No i oczywiście piosenka z filmu „Always look on the bright side of life” śpiewana przez skazańców wiszących na krzyżu, przeszła do historii popkultury, zasłużenie naturalnie.

Seria Naga Broń

https://www.youtube.com/watch?v=HTsoYsZBAPc

Ostatnia wielka seria komedii absurdu i parodii prosto z USA. Przygody Franka Drebina (wspaniale wcielał się w niego niezapomniany Leslie Nielsen) to istna klasyka slapstickowego humoru z całą masą scen, które bawią do łez bez względu na wiek, poglądy polityczne czy pochodzenie.

Głupi i głupszy

Ten film to studium głupoty. Jeśli więc tak do niego podejdziecie i wyłączycie myślenie, to czeka was jedna z najzabawniejszych, i najgłupszych komedii, która da wam tony bezpretensjonalnej rozrywki. A w „Głupim i głupszym” zabawnych scenek rodzajowych naprawdę nie brakuje. To jeden z tych nielicznych filmów, do których od lat powracam i właściwie zawsze bawi mnie tak samo. Oczywiście nie jest to wyrafinowany humor, ale komedia nie zawsze musi taka być.

Pół żartem, pół serio

Nie wiem do końca jak w dzisiejszych czasach odebrana byłaby ta komedia, gdyby dopiero co miała premierę w kinach. Dobrze jednak, że powstała u progu lat 60. XX wieku i po dziś dzień pozostała w panteonie najlepszych komedii wszech czasów. Wspaniale wyreżyserowana i mistrzowsko zagrana historia dwóch muzyków (Jack Lemmon i Tony Curtis), który uciekając przed gangsterami zostają zmuszeni do przebrania się za kobiety i dołączają do damskiego zespołu jazzowego. „Pół żartem, pół serio” to jeden z nielicznych filmów, które nie dają się upływowi czasu pozostając uniwersalnie zabawnymi, bez względu na mody, trendy, klimat społeczny.

Dr Strangelove, jak przestałem się martwić i pokochałem bombę 

Z początku Stanley Kubrick planował zrobić poważny film na ten sam temat, jednak zagadnienia, z którymi się mierzył wydały mu się tak absurdalne, że postanowił stworzyć komedię. Czarną jak węgiel, ale jednak komedię. I choć tematyka nuklearnego holocaustu ostatnio robi się niebezpieczne aktualna oraz bliska, to każdy komik wam powie iż śmiać się można niemal ze wszystkiego. Czasem to pomaga zrzucić mentalne ciężarki z duszy. A „Dr Strangelove” to czarna komedia najwyższej próby, z jedną z najlepszych kreacji aktorskich w historii gatunku w wykonaniu Petera Sellersa. Choć i George C. Scott dotrzymuje mu tempa.

Kłamca, kłamca

„Kłamca, kłamca” to na dobrą sprawę filmowa współczesna bajka zarówno dla młodego i starszego widza. Morał jest prostolinijny, ale jakże prawdziwy – kłamstwo nie popłaca. Natomiast głównym gwoździem programu jest tutaj fenomenalna kreacja aktorska Jima Carreya, który błazenadę i „pracę twarzą”, tudzież mimiką posunął do poziomu sztuki. To komedia oparta na klasycznych gagach, ale to co w tym filmie wyprawia Carrey to podchodzi niemal pod efekty specjalne. I przy tym wszystkim jest potwornie zabawne.

Kacza zupa

Film ten ma już prawie 90 lat, ale również należy do wąskiego grona produkcji, które niewiele straciły wraz z upływem czasu. „Kacza zupa” pozostaje wirtuozerską dawką humoru, kpiącego zarówno z kiełkującego wówczas faszyzmu czy źle pojmowanego patriotyzmu, ale i z ogólnie rzecz biorąc polityki w podobnym tonie jak dekady później z ludzi wierzący zakpi Monty Python. Inscenizacja czy pomysły na gagi są w „Kaczej zupie” po prostu imponujące.

Blues Brothers

Jak tu nie kochać filmu, który łączy absurdalny humor, muzykę, wstawki musicalowe (w tym epizodyczne występy legend muzyki), a na dokładkę daje nam jeden z najdłuższych i najbardziej imponujących wizualnie pościgów samochodowych w historii kina? Plus, duet Dan AykroydJohn Belushi jest absolutnie niezapomniany.

Generał

Ten film ma prawie sto lat, a ja nadal nie widziałem równie mistrzowsko wykonanych i zainscenizowanych gagów. W dodatku legendarny Buster Keaton dosłownie narażał swoje życie do wykonania wielu z nich prawie jak Tom Cruise w czasach obecnych. „Generał” zachwyca rozmachem do dziś, a wizualna wyobraźnia Keatona stanowiła później wyraźną inspirację dla twórców kreskówek, jak i współczesnego kina akcji.

South Park

Film „South Park” to idealne podsumowanie tego, czym jest serial „South Park”. Równie bezczelny, bezwzględny, z ostrą jak brzytwa satyrą na świat wokół nas, potwornie niegrzeczny, a wręcz wulgarny, a przy tym niewiarygodnie zabawny, błyskotliwy, kreatywny i… mądry. Takie komedie trafiają się raz na pokolenie. Do tego twórcy „South Park” udowodnili w tym filmie, że mają tez ponadprzeciętny talent do pisania piosenek, które w mig wpadają w ucho, bez względu na to czy mają sens, czy nie.

Annie Hall

„Annie Hall” pozostaje dla mnie niedoścignioną mieszanką dramatu i komedii. Jest to też bezapelacyjnie najlepszy film w dorobku Woody’ego Allena – jego opus magnum. Jest to historia związku Alvy’ego (w tej roli Woody Allen) oraz Annie (Diane Keaton), który ukazany tu został z niesamowitą starannością i realizmem. Przy tym wszystkim, w dużej mierze dzięki genialnym dialogom Allena oraz neurotyczności jego postaci (i niego samego) „Annie Hall” zawiera jedne z najzabawniejszych kwestii mówionych w historii kina. Parę przykładów: „ – Ona wykłada w dwóch katedrach. – Dwie katedry to już archidiecezja”. Albo nieśmiertleny: „- Nie neguj masturbacji. To seks z kimś kogo kochasz”.

Motyw