filmy science fiction 2010 odyseja kosmiczna

Filmy science-fiction, których prawdopodobnie nie znacie

7 minut czytania
Komentarze

Na przestrzeni lat filmy science-fiction stały się jednym z najpopularniejszych gatunków. Coraz trudniej jest więc znaleźć takie, których szeroka publiczność nie widziała. Postanowiłem jednak spróbować swoich sił i znaleźć produkcje science-fiction, które są prawdopodobnie nieznane masom.

Nieznane filmy science-fiction – perełki, które warto poznać

filmy science fiction dziesiata ofiara
Kadr z filmu Dziesiąta ofiara

Blade Runner”, „2001: Odyseja kosmiczna”, „Gwiezdne wojny”, „Raport mniejszości” – to tylko niektóre filmy science-fiction znane prawie każdemu miłośnikowi kina. Ale gatunek science-fiction skrywa wiele dzieł nieznanych szerokiej widowni, choć przynajmniej część z nich na to zasługuje. Sami sprawdźcie więc poniżej – może znajdziecie tu swoje nowe ulubione klasy sci-fi?

Diabelskie nasienie

„Diabelskie nasienie” to przede wszystkim horror, a dopiero potem film science-fiction. Opowiada o potężnej, stworzonej przez człowieka maszynie, która zyskuje świadomość i przejmuje kontrolę nad otaczającymi ją urządzeniami stanowiąc śmiertelne zagrożenie. Warto zwrócić uwagę, że film ten powstał w 1977 roku i już wtedy w społeczeństwie pojawiały się te same obawy względem sztucznej inteligencji, które wielu ludzi dręczą i w 2022 roku.

Projekt Forbina

Lata 70. musiały być dla wielu fascynującą dekadą jeśli chodziło o patrzenie w przyszłość. Zaczęły się wówczas pojawiać pierwsze osobiste komputery dostępne w biurach, tak więc u wielu ludzi budziło to zapewne niepokoje związane z tym, dokąd to nas zaprowadzi. „Projekt Forbina” jest filmem, który świetnie obrazuje te lęki.

Ludzkość stworzyła w końcu superkomputer o nazwie Colossus (czemu zawsze tego typu maszyny muszą dostawać złowieszcze nazwy?). Jego twórcy wierzą, że dzięki sztucznej inteligencji będzie on w stanie samodzielnie podejmować najważniejsze decyzje dotyczące spraw państwa i będzie przy tym nieomylny. Wszystko jednak ulega zmianie, gdy okazuje się, że Rosjanie także stworzyli bardzo podobną maszynę. Co więcej, Colossus zaczyna prowadzić z nią dialog i wkrótce oba urządzenia postanawiają obrócić się przeciwko ludzkości.

Dziesiąta ofiara

Jeśli sądziliście, że takie filmy jak „Battle Royale”, „Igrzyska śmierci” czy „Noc oczyszczenia” mają oryginalne pomysły, to muszę was wyprowadzić z błędu. Film „Dziesiąta ofiara” już w 1965 roku poruszał podobną tematykę. Koncentruje się on na wydarzeniu znanym jako „Wielkie polowanie”. Ten program stawia dwóch zawodników przeciwko sobie, aby zapobiec nieplanowanym aktom przemocy. Jedna osoba otrzymuje rolę myśliwego, a druga działa jako ofiara. Film ten naprawdę świetnie się starzeje. Odznacza się specyficznym stylem wizualnym, który dziś jest w stanie robić nawet większe wrażenie niż w latach 60. A poza tym jest po prostu udaną mieszanką politycznej satyry i kina akcji z domieszką science-fiction.

Strefa X

Pełnometrażowy debiut reżysera Garetha Edwardsa, który później był odpowiedzialny za „Łotra 1”, to zasadniczo dramat romantyczny i kontemplacyjne kino drogi, choć rozgrywa się na tle Ziemi zamieszkałej przez ogromne obce istoty.

Rozbita sześć lat wcześniej sonda kosmiczna rozrzuciła próbki obcego życia w USA i Meksyku. Teraz Meksyk jest zablokowany i jest domem dla potwornych lewiatanów, które opanowały cały teren. W środku tych wydarzeń znajduje się fotoreporter, który ma za zadanie eskortować córkę swojego szefa przez strefę kwarantanny z powrotem do Stanów. W czasie ich podróży widzimy ich oczami ludzkość stopniowo przegrywa bitwę o terytorium.

Na srebrnym globie

Film Andrzeja Żuławskiego przez wielu uważany jest za arcydzieło science-fiction. To ciekawe, bowiem polskie kino kompletnie nie jest z tym gatunkiem ani kojarzone ani w nim wprawione. „Na srebrnym globie” nie jest kinem łatwym i przyjemnym w odbiorze. Może razić niepotrzebnym patosem, psychodeliczną narracją, bełkotliwością dialogów czy dość nerwową pracą kamery, ale nie sposób odmówić mu ambicji, odwagi artystycznej oraz wspaniałej warstwy wizualnej.

Kocham cię, kocham cię

„Kocham cię, kocham cię” przedstawia nam Claude’a, mężczyznę z tendencjami samobójczymi, który postanawia wziąć udział w eksperymencie podróży w czasie. Sprawy szybko się komplikują, gdy w wyniku błędu Claude zaczyna podróżować do przypadkowych momentów w swoim życiu. Bez kontroli nad tym, kiedy i gdzie się pojawia, stan psychiczny Claude’a pogarsza się. Ten kapitalny film Alaina Resnaisa bardzo szybko ucieka jakimkolwiek gatunkowym szufladkom oraz stawia widza przed poszatkowaną historią życia głównego bohatera i to od nas na dobrą sprawę zależy jak sobie to wszystko poukładamy i jaki sens z tego wszystkiego wyniesiemy.

Człowiek w białym ubraniu

Bohater tego filmu wynajduje trwałe włókno odzieżowe, które nigdy nie będzie się brudziło ani niszczyło. Niestety, wielkie korporacje nie są zbyt zainteresowane produktem, który teoretycznie zatrzymałby przepływ pieniędzy, gdyż nie byłoby potrzeby, by ludzie co jakiś czas kupowali nowy. „Człowiek w białym garniturze” wykorzystuje więc motyw skromnego science-fiction (bo jak widać w naszej rzeczywistości stworzenie nie niszczącego się tworzywa to nadal science-fiction) do jednocześnie mądrej jak i jawnie satyrycznej komedii. Choć w rzeczywistości, jakby się dobrze nad tym zastanowić, to temat ten wcale nie jest śmieszny.

The Quiet Earth

Naukowiec Zac Hobson budzi się pewnego dnia i odkrywa, że jest jedyną osobą na świecie. Wszyscy zniknęli, ulice, domy i sklepy są puste. Co się wydarzyło? Koncept może nie jest w pełni świeży, gdyż już wcześniej pojawiał się zarówno w literaturze jak i kinie (choćby pod postacią filmu „Omega Man” z 1971 roku), tym niemniej „The Quiet Earth” stanowi ciekawego protoplastę „28 dni później” stawiającego nacisk bardziej na akcenty kontemplacyjne, niż akcję.

2010: Odyseja kosmiczna

Ten film często jest pomijany przez widzów, gdyż miał wielkiego pecha. Po pierwsze to sequel jednego z najlepszych filmów wszech czasów, czyli „2001: Odysei kosmicznej”. Po drugie powstał aż 16 lat po poprzedniku co tym bardziej usunęło go w cień. Nie pomogło też to, że „2010: Odyseja kosmiczna” to o wiele bardziej konwencjonalny i mainstreamowy film, niż jego zdecydowanie bardziej wyrafinowany poprzednik. Przyznaję, że nie jest też tak dobrze zrobiony i nie fascynuje na takim samym poziomie, jak arcydzieło Kubricka, ale zapominając na chwilę o tamtym filmie „2010” to całkiem przyzwoite i też potrafiące robić wrażenie kino science-fiction.

Dziewięć lat po wydarzeniach z pierwszego filmu. Wraz z gwałtownym wzrostem napięć między Rosją a Ameryką, wspólna ekspedycja zostaje wysłana w kosmos, aby dowiedzieć się, co stało się z nieszczęsną załogą USS Discovery.

Endless

Dwaj bracia, którzy dekadę wcześniej uciekli z tajemniczej sekty, po latach otrzymują wiadomość proszącą ich o powrót. Obaj postanawiają więc wrócić. Na miejscu normalne prawa fizyki i czasu nie mają tu zastosowania, a ponowna ucieczka będzie testem zdrowia psychicznego i zaradności obu braci. „The Endless” łączy w sobie motywy psychologiczne (nawiązując co nieco do „Solaris” Lema) oraz elementy horroru. Jeden z twórców „Endless” już zwrócił na siebie uwagę Hollywood, bo został zatrudniony jako reżyserii odcinków seriali „Loki” oraz „Moon Knight” dla Marvela.

Filmowe rankingi, które warto przeczytać

Na naszym portalu znajdziecie także wiele innych rankingów oraz zestawień, które warte są przeczytania. Poniżej prezentujemy ich listę i zachęcamy do czytania.

Motyw