dzien swira marek kondrat film polskie komedie

Najlepsze polskie komedie – filmy, które bawią wszystkich

7 minut czytania
Komentarze

Polska komedia obecnie nie znajduje się w dobrym miejscu. Na palcach jednej ręki można policzyć dobre, niegłupie, a jednocześnie szalenie zabawne rodzime filmy w tym gatunku. Ale w takich sytuacjach z pomocą przychodzi polski dorobek z lat wcześniejszych. Przyjrzyjmy się najlepszym polskim komediom.

Spis treści:

Rejs

Zacznijmy od największych oczywistości. Lista prezentująca najlepsze polskie komedie nie ma racji bytu bez filmu „Rejs”. Choć domyślam się, że kolejne pokolenia widzów coraz mniej ten film rozumieją i zastanawiają się skąd jego fenomen, to produkcji w reżyserii Marka Piwowskiego nie sposób odmówić finezji dialogów (tym bardziej, że większość obsady stanowili amatorzy), a całość stanowi współczesną wersję molierowskiej komedii charakterów. „Rejs” to przede wszystkim gawędziarska satyra na PRL, tak więc im mniej znamy i wiemy o tamtym okresie w Polsce, tym mniej nas ów film będzie obchodzić. Tym niemniej parę dialogów przedostało się do popkultury i okazało się mieć wymiar uniwersalny.

Miś

https://www.youtube.com/watch?v=3-zdxD4Hfe8

Kolejną oczywistą pozycją na liście próbującej zestawić najlepsze polskie komedie musi być „Miś”. I tutaj przypadek dość podobny, choć bardziej rozwinięty, do „Rejsu”. Im więcej wiemy o absurdach PRL-u, tym razem późniejszego, tym więcej z tego seansu wyniesiemy, zrozumiemy i tym lepiej będziemy się bawić. „Miś” to dla mnie przede wszystkim zbieranina świetnych skeczy połączonych ze sobą dość luźno średnio wyraźną fabułą. Ale sprawia to tylko, że nie trzeba do tego filmu wracać w całości, tylko można sobie co jakiś czas odtwarzać ulubione scenki. Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że niektóre z nich są w stanie rozbawić swoją absurdalnością nawet dzisiejszego młodego widza. Masa dialogów także całkiem nieźle się zestarzała.

Kiler

Jeden z ostatnich naprawdę dobrych filmów rozrywkowych w polskim kinie, przynajmniej na razie. Brzmi to dość depresyjnie biorąc pod uwagę fakt, że jest to dzieło z 1997 roku. Powstał też sequel „Kilera”, który miał sporo świetnych scen, ale mimo wszystko wypadł gorzej od jedynki. O „Kilerze” napisano i powiedziano już wszystko. Takich filmów już u nas nie robią – Juliusz Machulski (dla którego to też jeden z ostatnich udanych filmów) brawurowo połączył tu komedię pomyłek z sensacją. A Cezary Pazura zagrał prawdopodobnie rolę swojego życia. Przynajmniej jeśli chodzi o to, jak wielkim przebojem stał się ten film i zrobił z niego największą gwiazdę polskiego kina.

C.K. Dezerterzy

Bezbłędna komedia, choć ze względu na kontekst historyczny z nutą dramaturgii oraz tragizmu. Siłą tego filmu jest przede wszystkim obsada, która zamienia właściwie wszystkie dialogi w złoto. Co więcej, jest to też film z nieczęsto spotykanym w polskim kinie rozmachem widocznym chociażby w postaci licznych ciekawych lokacji oraz międzynarodowej obsady.

Nie lubię poniedziałku

To prawdopodobnie najbardziej polski film w dziejach. No bo, czy łączy nas w tym kraju cokolwiek mocniej niż niechęć do poniedziałków? „Nie lubię poniedziałku” to zbiór przesympatycznych i szalenie zabawnych historii osób, które los nadzwyczaj uporczywie doświadcza w nielubiany pierwszy dzień tygodnia. Każdy bez względu na wiek znajdzie tu coś dla siebie, do tego dochodzi plejada wybitnych aktorów w znakomitych rolach oraz piękny i budzący sentyment obraz Warszawy sprzed 50 lat. Chyba najlepszy polski wehikuł czasu.

Poszukiwany, poszukiwana

To naprawdę niesłychane, że okres PRL-u wydał na świat taką ilość znakomitych polskich komedii. Około dekadę przed hollywoodzką „Tootsie” i dwie dekady przed „Panią Doubtfire” Wojciech Pokora brylował w kobiecych ciuszkach w fantastycznej komedii Stanisława Barei. Nie siląc się nawet na szukanie jakichkolwiek większych interpretacji, „Poszukiwany, poszukiwana” to po prostu (nadal) szalenie zabawny film i ciągle świeży. Mam wrażenie, że cała masa współczesnych filmów już po paru latach sprawia wrażenie przestarzałych. „Poszukiwany, poszukiwana” tymczasem zdaje się grać w swojej własnej lidze.

Kingsajz

I kolejna mistrzowska robota Juliusza Machulskiego, która po dziś dzień bije na głowę świeżością i kreatywnością współczesne polskie komedie i w ogóle polskie filmy. Od zawsze w mojej głowie walczą ze sobą dwie myśli – jakim cudem udało się zrobić tak fenomenalny od strony wizualnej film w Polsce w 1988 roku oraz czemu do dziś nikt nawet nie spróbował stworzyć czegoś równie interesującego. Sama tylko scenografia jest dziełem sztuki.

Jak rozpętałem II wojnę światową

Trwająca niemal 4 godziny trzyczęściowa opowieść o perypetiach Franka Dolasa to, nie przebierając w słownictwie, po prostu filmowy majstersztyk. Przede wszystkim rola Mariana Kociniaka to poziom oscarowy. Ale to dopiero początek, bo w filmie tym czekają też na nas wyborne dialogi i ogólnie fantastyczny scenariusz. Do tego dochodzi reżyserska maestria, no i rozmach, gdyż historia rozgrywa się na terenie ogarniętej wojną Europy.

Nic śmiesznego

Zastanawiałem się czy umieścić ten film w zestawieniu obejmującym najlepsze polskie komedie głównie ze względu na to, że „Nic śmiesznego”, jak sam tytuł wskazuje, nie jest do końca zabawnym filmem. To znaczy jest, ale śmiech w dziele Marka Koterskiego, jak i w jego innych dokonaniach, wynika z dość smutnych, przygnębiających wydarzeń. To istna tragikomedia. Za każdym razem gdy oglądam ten film, to jest mi przede wszystkim żal głównego bohatera. W „Dniu świra” jest podobny mechanizm, ale jednak mimo wszystko uważam „Nic śmiesznego” za o wiele cięższy i ponury film. Ale jako że życie jest mieszanką komedii i tragedii samo w sobie, to chyba „Nic śmiesznego” zasługuje na miejsce w tym zestawieniu.

Dzień świra

Skoro już jesteśmy przy Marku Koterskim to miejmy to z głowy i poruszmy temat „Dnia świra”. To niezmiennie jeden z moich ulubionych polskich filmów wszech czasów oraz prawdopodobnie najlepsza polska komedia wszech czasów. Żaden rodzimy film mnie tak nie rozbawił jednocześnie dając do myślenia i ukazując czarno na białym wszystkie wady, skazy i plamy na naszym społeczeństwie. „Dzień świra” jest niczym zbiorowa terapia narodowa. Ilość szalenie trafnych i jednocześnie zabawnych spostrzeżeń dotyczących uniwersalnych spraw związanych z życiem w tym kraju jest w dziele Koterskiego ujęta iście mistrzowsko. No i Marek Kondrat jest po prostu fenomenalny jako Adaś Miauczyński.

Seksmisja

Jeśli miałbym wskazać bezwzględnie i obiektywnie najlepszą polską komedię w historii, to bez dwóch zdań byłaby to „Seksmisja”. To film nie tylko kapitalnie zagrany i szalenie zabawny (nawet po latach), ale także coraz bardziej aktualny jeśli chodzi o tematykę. Do tego przy okazji Juliusz Machulski stworzył bodaj najlepszy (głównie ze względu na brak konkurencji, ale zawsze) polski film science-fiction. Cały czas robi wrażenie od strony formalnej, niektóre dialogi przeszły do współczesnego języka (ile znacie filmów w ogóle, które dokonały czegoś takiego?), a kolejne pokolenia widzów odkrywają w nim swoje własne pola do interpretacji. Dzieło bezbłędne i ponadczasowe.

Filmowe rankingi, które warto przeczytać

Na naszym portalu znajdziecie także wiele innych rankingów oraz zestawień, które warte są przeczytania. Poniżej prezentujemy ich listę i zachęcamy do czytania.

Motyw