czarny telefon film horrory 2022 recenzja

X, Czarny telefon, Terrifier 2 i nie tylko. Najlepsze horrory 2022 roku

10 minut czytania
Komentarze

Podsumowując rok 2022, jeśli chodzi o filmy, nie można zapomnieć też o filmach grozy. Horrory już od lat należą do najciekawszych gatunków filmowych. Rok 2022 może nie przyniósł jakichś wiekopomnych dokonań w tej sferze, ale dostarczył nam masę solidnych straszaków, o których będzie się zapewne mówić także w kolejnych latach. Zapraszam więc poniżej, gdzie znajdziecie horrory, które zrobiły na mnie największe wrażenie podczas mijających 12 miesięcy.

Zbrodnie przyszłości

„Zbrodnie przyszłości” to powrót króla grozy Davida Cronenberga do futurystycznego body horroru. Podgatunku filmowego, do którego ja sam, i pewnie wielu jego fanów, sądziłem, że już nie wróci. Jeśli jednak brakowało wam oryginalności i naprawdę mocno „odjechanych” pomysłów we współczesnych horrorach, to „Zbrodnie przyszłości” powinny was solidnie nasycić. To na dobrą sprawę film o artyście, który bierze udział w happeningu polegającym na wchodzeniu w stan ekstazy podczas wycinania mu nowotworów. W świecie tego filmu chirurgia jest nowym seksem. Szalone, trochę chore jak na niektóre gusta pomysły i obrazy serwowane przez Cronenberga to zgrabne metafory nie tylko naszych lęków względem starzenia się i śmierci, ale też niepokojących kierunków, w których zmierza ludzkość.

Nasza pełna recenzja filmu „Zbrodnie przyszłości”.

Barbarzyńca

Horrory nadzwyczaj często podążają schematycznymi ścieżkami, ale „Barbarzyńca” postanowił uczynić z tego swoją siłę. Film ten wziął na warsztat znane motywy, ale zręcznie nimi żonglując i w odpowiednim momencie zaskakując zwrotami akcji. Mamy tu opuszczone, slumsowe osiedle Detroit, które samo w sobie budzi grozę, nieoczekiwanego lokatora w wynajętym przez główną bohaterkę domu, który wydaje się podejrzanie przyjazny oraz tajemnicę ukrytą w piwnicy. Jako całość „Barbarzyńca” nie jest może najlepszym horrorem ostatnich lat, ale z pewnością trzyma w napięciu i potrafi zmrozić krew w żyłach.

Goście

„Goście” to w sumie nie do końca horror per se, aczkolwiek można go za takiego uważać. To historia, która, choć opowiedziana na serio zdaje się przerażającą metaforą i parabolą poruszającą zagadnienie ludzkiej niemocy i apatii wobec zła wokół. Zła, któremu to my pozwalamy się rozwijać brakiem reakcji. Element metaforyczny akurat mi w tym filmie najmniej przypadł do gustu, ale są w tym filmie sceny naprawdę mocne, a sam finał, czyli ostatnie ok. 10 minut to jedna z najbardziej przerażających rzeczy, jakie widziałem w kinie w ostatnich latach.

Nasza pełna recenzja filmu „Goście”.

Terrifier 2

O tym horrorze zrobiło się bardzo głośno za wielką wodą w okolicach Halloween. Kontynuacja niszowego slashera gore „Terrifier” zasłynęła tym, że ponoć wielu widzów w USA podczas seansu uciekało z sali kinowej albo wymiotowało. Szczerze mówiąc, jak ktoś idzie na horror do kina, mając tak słabe nerwy i wytrzymałość, to się zaczynam zastanawiać „po co?”. Z pewnością jednak horrory bardzo lubią tego typu „reklamę”. „Terrifier 2”, przyznaję, jest obrzydliwy. Bardziej obrzydliwy niż straszny. Twórcy naprawdę przekroczyli niejedną granicę pokazywania okrucieństwa i bestialstwa na ekranie. Jednocześnie film ten jest przedziwnie… lekki. Utrzymany mocno w kampowym stylu, z silnymi odniesieniami do stylistyki lat 80. (w tym bardzo mocno w soundtracku). To horror, który nie traktuje siebie do końca poważnie, tym bardziej że są w nim wstawki iście komediowe i to nawiązujące do epoki kina niemego. Ciekawa to mikstura, choć minusem jest niedopracowany scenariusz. Niemniej jednak dla fanów gore „Terrifier 2” może okazać się nie lada gratką.

Pisklę

„Pisklę” to jedna w większych niespodzianek, jeśli chodzi o horrory w 2022 roku. Ta produkcja prosto z Finlandii to udana mikstura dramatu o dojrzewaniu oraz body horroru. Całość dodatkowo ujęta w formie współczesnej baśni dla dorosłych, w której opowieść o dysfunkcyjnej rodzinie miesza się z wątkami à la dark fantasy. Pełno tu symboliki i metafor, nie wszystkie równie udane, ale ogólnie rzecz biorąc, „Pisklę” okazał się naprawdę intrygującym i oryginalnym kinem grozy.

Nasza pełna recenzja filmu „Pisklę”.

Uśmiechnij się

„Uśmiechnij się” to jeden z największych kasowych przebojów pośród horrorów w ostatnich latach. Trudno się dziwić dlaczego. Wykorzystuje on bowiem podobny mechanizm psychologiczny, który występuję np. przy postaciach przerażających klaunów. Mamy tu więc połączenie uśmiechu, czyli czegoś, co kojarzymy z czymś dobrym, sympatycznym, pozytywnym z grozą i morderstwami, które są już spowite czarnym jak smoła mrokiem. Dodatkowo „Uśmiechnij się” jest już kolejnym filmem, który udowadnia, że horrory są obecnie jednym z najciekawszych gatunków filmowych. Nie dość, że fabularnie dotyka on tematów chorób psychicznych oraz traumy, to jeszcze od strony formalnej prezentuje się zachwycająco. Pełno tu znakomitych i nietypowych ujęć, praca kamery jest fenomenalna, montaż kapitalny, a i sceny jump scare, których przeważnie nie lubię, tutaj robią piorunujące wrażenie. Naprawdę solidna robota, nawet jeśli nie do końca oryginalna jako całość.

Nasza pełna recenzja filmu „Uśmiechnij się”.

Sierota. Narodziny zła

Horrory klasy B nieczęsto potrafią być na tyle samoświadome, by umiejętnie operować swoimi zarówno mocnymi, jak i słabymi punktami. „Sierota. Narodziny zła” robi to niemal po mistrzowsku. Twórcom udało się stworzyć naprawdę dobrą miksturę thrillera psychologicznego oraz slashera z dość niedorzecznymi wątkami, ale byli w stanie podejść do nich w tak inteligentny i chwilami wręcz zabawny sposób, że wyszła im z tego zaskakująco świeża i dająca masę frajdy produkcja. Co więcej, „Sierota. Narodziny zła” jest prequelem filmu, który sam zakończył się dość nieoczekiwanym i słynnym zwrotem akcji. Autorom tego prequela udało się jednak także sprawić, że znajomość tego twista tylko pomaga w odbiorze filmu, a do tego w połowie seansu czeka nas jeszcze jeden, niemal równie niespodziewany i świetny zwrot akcji. To naprawdę jedna z lepszych niespodzianek 2022 roku.

Nasza pełna recenzja filmu „Sierota. Narodziny zła”.

Czarny telefon

Ten horror oparty jest na opowiadaniu Joego Hilla, który prywatnie jest synem Stephena Kinga. I trudno w „Czarnym telefonie” nie odnaleźć śladów ojca Hilla, gdyż całość wydaje się inspirowana w dużej mierze „TO”. „Czarny telefon” wygrywa nie tyle oryginalnością, bo jedynie przetwarza znane schematy, co udaną budową więzi widza z bohaterami. Horrory bardzo rzadko przedstawiają nam solidnie zarysowanych bohaterów, a „Czarny telefon” jest właśnie tym pozytywnym wyjątkiem. I to strzał w dziesiątkę, gdyż dzięki temu, że poznaliśmy bliżej postaci horroru, to o wiele bardziej przejmujemy się ich losami. Ale czym byłby dobry horror, bez głównego oprawcy. Wciela się w niego Ethan Hawke, natomiast oglądamy go w przerażającej masce, dzięki czemu sprawia on wrażenie nadludzkiej istoty, demona, tyleż samo złowrogiego i niepokojącego, co niestabilnego emocjonalnie. Całość sprawia też świetne wrażenie jako horror dzięki temu, że nie ma tu nadmiernej i przerysowanej przemocy ani hektolitrów krwi. Liczy się budząca ciarki na plecach atmosfera.

Nasza pełna recenzja filmu „Czarny telefon”.

X

W tytule mojej recenzji określiłem „X jako jeden z najlepszych horrorów 2022 roku” i podtrzymuję to zdanie. „X” od reżysera Ti Westa to kapitalnie zrealizowany „list miłosny” do autorskiego kina oraz, przede wszystkim, horrorów z lat 70. Ze wskazaniem na „Teksańską masakrę piłą mechaniczną”. „X” to także swoista dyskusja autora z widzem odnośnie tego, jakie są nasze oczekiwania względem horrorów, a także zajrzenie do kuchni filmowej. Ale i to nie wszystko, bo film ten jest opowiada też o morderczym pragnieniu młodości, naszym strachu i obrzydzeniu starością, którą utożsamiamy niemal ze śmiercią, albo egzystencją na skraju życia i śmierci, niczym zjawę. Naprawdę kapitalna robota, która poszerza ramy horrorów.

Nasza pełna recenzja filmu „X”.

Bodies Bodies Bodies

Na tej liście znajdziecie pozycje, które pomimo tego, że przynależą do kategorii „horrory”, potrafią się zdecydowanie od siebie różnić. „Bodies Bodies Bodies” to kolejny tego typu przykład pokazujący, że rok 2022 może i nie był najlepszy dla tego gatunku (choć trzymał poziom), ale na pewno był szalenie różnorodny. „Bodies Bodies Bodies” to bowiem na wierzchniej warstwie młodzieżowy slasher, w dodatku z zagadką kryminalną w środku, ale tak naprawdę to ostra jak tasak satyra na generację Z. Autorzy „Bodies Bodies Bodies” w błyskotliwy sposób wykorzystali niemal wszystkie nośne tematy dyskusji na forach internetowy i obudowali je fabułą slashera, kapitalnie pokazując wewnętrzne problemy i nieumiejętność dogadania się naszego społeczeństwa, siania dezinformacji i tym podobne. Zgoda i szacunek względem innych to tylko pusta i bardzo chwiejna fasada – nawet ludzie mający pozornie wiele wspólnego może dzielić przepaść i brak zrozumienia. Wystarczy iskra, by na wierzch wylazły tony problemów, pretensji, niechęci, uprzedzeń i nienawiści. I ta fasadowość relacji międzyludzkich, polityczna poprawność, z którą się każdy afiszuje w social mediach, podczas gdy mało kto tak naprawdę wierzy, została w „Bodies Bodies Bodies” bezwzględnie wyśmiana. A przy tym wszystkim jest to naprawdę świetnie napisany, trzymające w napięciu, chwilami naprawdę zabawny i dobrze zrealizowany slasher.

Nasza pełna recenzja filmu „Bodies Bodies Bodies”.

Pearl

„Pearl” to prequel opisywanego wyżej filmu „X”. Rozgrywa się w 1918 roku, dekady przed wydarzeniami z poprzednika i przedstawia główną oprawczynię z „X” jako młodą dziewczynę marzącą o karierze filmowej. O ile „X” był hołdem Ti Westa dla kina autorskiego oraz horrorów z lat 70., tak „Pearl” idzie o wiele dalej – tym razem oglądamy list miłosny do klasycznego Hollywood, w tym do „Czarnoksiężnika z Oz”. Film wygląda wspaniale od strony wizualnej, autorzy umiejętnie mieszają ze sobą dramat rodzinny z thrillerem i chwilami horrorem, posypując to wszystko niemałą dawką czarnego humoru. Z tej szalonej mieszanki wyszedł jeden z najoryginalniejszych horrorów ostatnich lat. Pełen kolorów, lekkości, ale i mroku, brutalności oraz cudownych nawiązań do kina z lat 30. i 40., a przy tym fascynujący portret psychologiczny młodej kobiety, która czuje się więźniem własnej rzeczywistości i próbuje z niej jakoś uciec. Warto przy tym nadmienić, że Mia Goth jako Pearl dała tu fenomenalny popis aktorski. Nie spodziewam się dla niej żadnej nominacji, bo mainstreamowe gale omijają horrory od lat, ale absolutnie zasługuje na Oscara za tę kreację.

Motyw