Sierota: Narodziny zła recenzja horror 2022

Sierota: Narodziny zła to zaskakująco udany prequel kultowego horroru

4 minuty czytania
Komentarze

Nierzadko zdarzają się przypadki, gdy prequel jest w stanie niemalże przebić oryginał. Ale czasem i tak bywa. Dobrym tego przykładem jest właśnie horror „Sierota: Narodziny zła”.

Sierota: Narodziny zła – opis fabuły filmu

Sierota Narodziny zła horror recenzja

Akcja filmu „Sierota: Narodziny zła” rozgrywa się w 2007 roku, czyli kilka lat przed wydarzeniami z pierwszej części (do obejrzenia m.in. na Netflix). Poznajemy w nim Leenę, która znajduje się w szpitalu psychiatrycznym w Estonii. Na tym etapie muszę zdradzić kluczową informację, która stanowi potężny spoiler pierwszego odsłony serii. Czynią to zresztą sami twórcy filmu „Sierota: Narodziny zła” już w pierwszych minutach ujawniając, iż wyglądająca na 9-latkę Leena jest tak naprawdę 30-letnią kobietą z zaburzeniami kończyn, które blokują jej wzrost oraz psychopatycznym pociągiem do zabijania. Wracając jednak do głównej linii fabularnej – Leena zdołała podstępem uciec z zakładu i podszyć się pod Esther, zaginioną przed laty córkę amerykańskiej rodziny. Po przylocie do Stanów zaczyna knuć swoją intrygę.

Sierota: Narodziny zła – dobry zły film w najlepszym wydaniu

Siłą filmu „Sierota: narodziny zła” jest jego samoświadomość. Twórcy dobrze zdają sobie sprawę z tego, że ogólny koncept tej serii nie jest najwyższych lotów. Podobnie jak i poprzednie filmy. Co nie oznacza, że nie można się dobrze i umiejętnie bawić tymi motywami. I tak też czynią.

„Sierota: narodziny zła” gra zarówno swoimi mocnymi jak i słabymi punktami cały czas na swoją korzyść. Zamiast więc serwować nam kolejnego mainstreamowego straszaka z przewidywalną fabułą i przysłowiowym „wyskakiwaniem zza rogu” otrzymujemy na dobrą sprawę ciekawą mieszankę thrillera psychologicznego ze slasherem klasy B oraz naprawdę udanym twistem pośrodku. Ciekawie też autorzy podeszli do wątku wieku głównej postaci, z jednej strony fani serii poznali ten zwrot akcji z nią związany, całkiem słynny w niektórych kręgach, pod koniec pierwszego filmu. Ale mimo wszystko dostajemy prequel, wiec można się było zastanawiać, w jaki sposób będą nas próbować zaskoczyć w sytuacji, gdy wszystkie karty są odsłonięte.

Przeczytaj także: Niegrzeczne, krwawe i straszne. Najlepsze horrory dostępne w Disney+

I jak wspomniałem wyżej, twórcy świadomie już w pierwszych minutach seansu zdradzili tajemnice Leeny/Esther, a to dlatego, że w zanadrzu trzymali zupełnie inny i nieoczekiwany zwrot akcji, który przyjdzie wam zobaczyć w połowie seansu. Nie zdradzę oczywiście, o co chodzi, ale przyznam, że ów twist okazał się naprawdę niespodziewany, zaskakująco inteligentny (jak na tego typu produkcję), przewrotny i nawet… zabawny, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Są prequele, które powstały tylko i wyłącznie dla pieniędzy, natomiast fabularnie nie mają żadnego uzasadnienia swojego bytu. „Sierota: narodziny zła” nie należy do tego przypadku. Nie jest to oczywiście arcydzieło horroru, ale w pełni rozumiem chęć stworzenia tego filmu. Dobry pomysł plus inteligenta zabawa motywami kina klasy B może dać nam naprawdę udany seans. I tak jest w tym przypadku.

Sierota: Narodziny zła – ocena filmu

Sierota Narodziny zła recenzja horror

Oczywiście „Sierota: Narodziny zła” nie jest żadnym objawieniem, nie znajdzie się też w mojej czołówce najlepszych horrorów ostatnich lat. To po prostu udane kino rozrywkowe z dreszczykiem z sukcesem wychylające się trochę ponad średnią. Fabuła jest na dobrą sprawę kuriozalna, nawet jak na slasher, ale jeśli jesteście w stanie to zaakceptować oraz znacie i lubicie poprzednie odsłony cyklu to „Sierota: Narodziny zła” powinna okazać się dla was przyjemnym zaskoczeniem. Tym bardziej, że zarówno jego warstwa formalna (dobre, klimatyczne zdjęcia i montaż) oraz aktorstwo (tak Isabelle Fuhrman w roli Esther jak i Julia Stiles w roli jej „matki” są po prostu świetne) prezentują solidny poziom.

Przeczytaj także: Slasher na miarę pokolenia TikToka. Recenzujemy film Bodies Bodies Bodies

Jeśli więc szukacie horroru, który stara się wprowadzić do cyklu powiew świeżości, umiejętnie bawi się motywami slasherów nie traktując siebie na serio, ale jednocześnie z szacunkiem do widowni, to „Sierota: Narodziny zła” może przynieść wam 100 minut filmowej frajdy na wyższych obrotach.

Ogólna ocena

6/10

Motyw