czarny telefon film horrory 2022 recenzja

Stephen King może być dumny. Czarny telefon to jeden z najlepszych horrorów 2022 roku

4 minuty czytania
Komentarze

Najnowszy horror od studia Blumhouse, „Czarny telefon” oparty na opowiadaniu syna Stephena Kinga i od reżysera „Doktora Strange’a”, zapewni wam mocne wrażenia i parę niespokojnych nocy.

O czym opowiada horror Czarny telefon?

czarny telefon horror film

Akcja filmu rozgrywa się w 1978 roku na przedmieściach Denver gdzie poznajemy nastoletniego chłopca, Finneya oraz jego siostrę Gwen. Oboje wiodą typowe i raczej szare życie – ojciec, po śmierci żony, jest zamkniętym w sobie alkoholikiem, którego bardzo łatwo można poirytować. Finney nie ma wprawdzie kłopotów z nauką, ale za to jest szykanowany przez zgraję łobuzów ze szkoły. W międzyczasie okoliczne dzieci zaczynają znikać w tajemniczych okolicznościach. Wielu podejrzewa, że są porywane przez tajemniczego mężczyznę z czarnej furgonetce z balonami. O tym, że to prawda ostatecznie przekonuje się też sam Finney, który ląduje w piwnicy uprowadzony przez osobnika z niepokojącymi maskami na twarzy. W pomieszczeniu, w którym jest przetrzymywany znajduje się jednak teoretycznie niedziałający czarny telefon, który w pewnym momencie zaczyna dzwonić…

Czy Czarny telefon to horror na miarę dzieł Stephena Kinga?

czarny telefon horror 2022

Do postaci Stephena Kinga nawiązuję nie bez powodu. „Czarny telefon” oparty jest bowiem na opowiadaniu jego syna, Joego Hilla. I choć mogłoby się wydawać, że Hill niekoniecznie chce być porównywany do ojca, a bardziej woli zbudować swoją własną reputację, to jednak DNA Kinga widoczne jest w wielu motywach i fragmentach tej historii. Fabuła „Czarnego telefonu” wydaje się być mocno inspirowana „TO”. Oczywiście film ten, oraz opowiadanie Hilla, podąża własnym torem, ale wiele elementów jest ewidentną parafrazą Kinga. Postać porywacza nosi maskę przypominającą złowrogą wersję klauna i demona. W centrum uwagi są nastoletnie dzieciaki. W tle ojciec alkoholik, balony, a nawet jest scena, w której siostra Finneya, Gwen, jedzie na rowerze w deszczu w żółtym płaszczu. Jak to nie są, dość oczywiste, mrugnięcia okiem do fanów Stephena Kinga, to nie wiem co jest.

Natomiast nie piszę tego jako zarzutu i wady tego filmu. Jasne, „Czarny telefon” pozszywany jest z dość znanych schematów, a twórcy nawet nie próbowali szukać głęboko, tylko po prostu sięgali po sprawdzone schematy ojca autora literackiego pierwowzoru. Mimo wszystko film ten ogląda się znakomicie. Duże znaczenie ma tutaj warstwa fabularna. Nie prezentuje ona nic oryginalnego, ale udanie zarysowuje bohaterów i tworzy między nimi a widzem więź emocjonalną. Zanim rozpocznie się właściwa akcja filmu mija około 20 minut. Dzięki temu opowiadana historia otrzymuje szerszy wymiar i przestrzeń. Reżyser, Scott Derrickson, który wcześniej dał nam m.in. takie świetne horrory jak „Sinister” czy „Egzorcyzmy Emily Rose” (plus oczywiście także i pierwszego „Doktora Strange’a”) doskonale wie nie tylko jak stopniować napięcie, ale też właśnie zżyć nas z głównymi postaciami oraz pozwolić wsiąknąć w świat przedstawiony. Niestety wielu twórców horrorów o tym zapomina, a przecież, by móc w pełni kibicować czy też bać się o życie danych bohaterów, musimy ich właśnie najpierw poznać.

Następnie Derrickson przedstawia nam głównego antagonistę filmu „Czarny telefon” i on także nie jest potraktowany po macoszemu. Wprawdzie nie dowiadujemy się o nim za dużo, ale jego ekranowa persona (świetnie zagrana przez Ethana Hawke’a) przykuwa naszą uwagę do ekranu jak gdyby stosowała do tego niewidzialne gwoździe. Filmowy porywacz jest niepokojący, złowrogi, wyraźnie niestabilny emocjonalnie, a przerażające maski, które nosi na twarzy, zakrywając jego tożsamość oraz mimikę, tylko pogłębiają atmosferę strachu.

czarny telefon ethan hawke

A propos nawiązań do Kinga, to należy wspomnieć o tym, iż „Czarny telefon” zawiera też w sobie elementy paranormalne, i tyczą się one właśnie tytułowego urządzenia, natomiast nie będę zdradzał i spoilerował na czym ów „paranormalność” polega. Wspominam jednak o tym, gdyż pomysł ten jest całkiem intrygujący i bardzo dobrze poprowadzony, aczkolwiek i w tym względzie nie spodziewajcie się fajerwerków. To po prostu ciekawy element fabuły, wprowadzający do tej historii element magiczny, który, podobnie jak to ma miejsce w bardziej udanych dziełach Stephena Kinga, sprawuje się w tym filmie naprawdę dobrze.

Czarny telefon – horror roku?

Jesteśmy na półmetku 2022 roku, więc trudno przewidzieć co jeszcze przed nami, natomiast z pewnością „Czarny telefon” znajdzie się w czołówce horrorów bieżących 12 miesięcy. To intrygująca, trzymająca w napięciu niemal od początku do samego końca opowieść dla widzów lubiących mocne wrażenia, ale też nie epatująca przemocą, gdyż samej krwi czy zabijania jest tu bardzo mało, i to jest spory plus tej produkcji. Scott Derrickson zdaje sobie sprawę z tego, że dobry horror to nie wylewanie hektolitrów syropu wiśniowego oraz udawanych flaków, tylko mroczna atmosfera, trochę niedopowiedzeń i przetrzymywanie widza w stanie wysokiego napięcia. I dlatego, nawet mając na uwadze fakt, że mamy tu do czynienia ze znanymi motywami, w tym na pokutującym od pokoleń strachu rodziców (i dzieci) przed zabraniem ich latorośli, to są one na tyle dobrze przetworzone iż wyszło z tego znakomite danie. Nie idealne, ale mocne i satysfakcjonujące.

Ogólna ocena

7/10

Motyw