TikTok

Odstawiłem TikToka na dwa tygodnie. I nie wracam

8 minut czytania
Komentarze

Najczęściej o TikToku piszemy wtedy, gdy kolejne państwo lub instytucja decyduje się go zakazać, wśród urzędników lub obywateli jakiegoś dystryktu. Łatwo przy tym zapomnieć, że aplikacja szturmem podbiła smartfony milionów użytkowników i przez nieustanny napływ treści oraz świetne algorytmy, stała się niezwykle uzależniającym medium. Niestety, sam też padłem „ofiarą” aplikacji, więc postanowiłem coś z tym zrobić. I udałem się na dobrowolną „kurację”.

Jak działa algorytm TikToka w zakładce Dla Ciebie?

TikTok bardzo chce, abyś spędzał na nim jak najwięcej czasu. Dlatego też aplikacja uczy się zachowań użytkownika na zakładce Dla Ciebie, łącząc je z informacjami na podstawie zezwoleń przekazywanych przez nasz telefon, a także szeregu danych na temat preferencji, które są gromadzone. Program wykrywa, na jakich treściach spędzasz więcej czasu, by później częściej nimi Cię karmić — tak, abyś przypadkiem nie uciekał.

Mało tego, TikTok, na podstawie danych, które mu udostępniasz, w tym danych związanych z lokalizacją czy informacji o tym, do kogo share’ujesz filmiki, jest w stanie wyświetlać np. podobny content razem mieszkającym osobom. Wspólne oglądanie „tego samego”, to także kolejna z metod przyciągania i wydłużania czasu spędzonego z aplikacją od ByteDance.

@android.com.pl

Tyle należy zapłacić, by posiadać najdroższy smartfon świata… niezła sumka, co? 🥴 #technology #phone #falconsupernovaiphone

♬ dźwięk oryginalny – Ulubiony portal technologiczny
Pamiętajcie, że android.com.pl również ma swojego TikToka! W porównaniu do innych zapychaczy czasu, na niego naprawdę warto zaglądać 😉

Jak więc w praktyce wyglądał mój TikTok? Cóż, to mieszanka filmów z dziedziny wrestlingu, gier, psów, ale też i polskich memów. Fakt mieszkania w Polsce oraz bycia ponad 25-letnim facetem sprawił, że moje Dla Ciebie to również wystąpienia influencerów inwestycyjnych i innych guru wolnego rynku (Kuba Midel, Sławomir Mentzen), ale też tzw. „thirst trap” (z ang. „pułapka na spragnionych”, czyli wyuzdane dziewczyny reklamujące swoje konta na OnlyFans). Żeby było jasne, na fali popularności Andrew Tate, platforma również karmiła mnie produkowaną przez niego ultra-prawicową treścią. Z czasem przestała, ale swoje zobaczyłem.

Szczytem było, jednak gdy mój TikTok zaczął się skupiać na ogólnej tęsknocie do czasów minionych. Nagrania ze starych kamer, otwieranie paczek z kartami Pokemon, czy wreszcie pełnoprawne (i nielegalnie wrzucone) odcinki kreskówki Tom & Jerry, które… zatrzymywały mnie na najdłużej. Kombinacja ciepłej kołderki, łóżka i chińskiej aplikacji to bardzo niebezpieczne połączenie. Serio, w szczytowych momentach, dzienny czas korzystania z aplikacji potrafił sięgać do 2 godzin, a chciałbym jednak ten czas spędzać na relaksie, który jednocześnie gdzieś prowadzi.

Jak próbowałem ograniczyć użycie TikToka?

Całkowite banicje nie prowadzą do niczego dobrego, więc najpierw chciałem ograniczyć używanie TikToka do absolutnego minimum, na przykład w tych ostatnich momentach przed pójściem spać. Z pomocą tu przyszła Kontrola rodzicielska, pozwalająca z pomocą 4-cyfrowego kodu PIN na sztywne zablokowanie aplikacji po upływie min. 40 minut.

40 minut to i tak dużo dziennego czasu, jak na jedną aplikację z krótkimi filmikami (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Oczywiście, klucz tutaj wymyślała moja dziewczyna i nie dzieliła się nim ze mną. To samo zrobiliśmy w przypadku jej aplikacji, co by było uczciwie. Tylko… to nie zadziałało. Bardzo często ustępowaliśmy wobec siebie i wpisywaliśmy sobie nawzajem hasło, żeby zabić te kilka dodatkowych chwil z aplikacją.

Śmiesznie było, gdy dla zabawy odgadłem ustalony przez nią kod — data jej urodzin. Organ zarządzający niezwłocznie poinformowałem o incydencie, lecz spuszczenie z łańcuchów znów skończyło się ok. 2-godzinnym maratonem. Czasy korzystania z aplikacji więc się nie poprawiły, więc po kilku miesiącach wprowadziłem w życie twarde rozwiązanie. I po prostu usunałem TikToka ze smartfona.

https://www.tiktok.com/@whateverpod/video/7220340617187167534
Jedną z największych zagadek TikToka są dla mnie te wycinki z nieznanych podcastów. Siedzi grupa losowych ludzi i bajdurzy, zazwyczaj mocno w prawicową stronę, o prawach kobiet, rolach męskości, etc. Skąd się to bierze i kto to opłaca?

Czuję się lepiej, choć ucieczka nie była prosta

Po ponad dwóch tygodniach przerwy od TikToka, nie czuję mocnej potrzeby powrotu. Znacznie bardziej wartościowe treści potrafię znaleźć na YouTube, wróciłem do oglądania dłuższych, zagranicznych esejów o grach, na których niegdyś budowałem swoją wiedzę o branży. Do życia powrócił też niedawno kupiony przeze mnie Nintendo Switch, głównie za sprawą niezwykle wciągającego Loop Hero (2021). Okazuje się też jednak, że ucieczka od scrollowania krótkich, pionowych filmików nie ogranicza się do usunięcia TikToka.

YouTube Shorts, rolki na Instagramie i Facebooku — to aż trzy kolejne aplikacje, które oferują mechanikę podobną do TikToka. A łatwo się zatrzymać podczas klasycznego przeglądania mediów społecznościowych, bo przecież włodarzom platform zależy najbardziej na czasie swoich użytkowników (oraz zostawianych przy okazji informacji). Sam się złapałem na tym, że leżąc w łóżku, nagle przez 10 minut oglądałem rolki na aplikacji Marka Zuckerberga, po czym aż z wrażenia odrzuciłem telefon. Wpadłem w pułapkę i nawet się nie zorientowałem.

Przede wszystkim jednak, bardzo mocnej poprawie uległo moje samopoczucie. Nie trafiają już do mnie treści w stylu „jak to źle żyje się w Polsce” lub „pracownicy w USA nie mają żadnych praw”. To mi przypomina również czas bezpośrednio przez zbrodniczą inwazją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, bo przez fatalistyczne TikToki, ja dołowałem się sytuacją jeszcze bardziej. A przecież życie i bez tego do najłatwiejszych nienależy.

Efektem ubocznym odstawienia TikToka jest również to… że jeszcze więcej gram w Marvel SNAP. O grze pisałem w grudniu 2022 r. i jestem w szoku, jak dalej ta produkcja utrzymuje moje zainteresowanie. Nowe karty, lokacje i mechaniki gry, a także żywy kontakt twórców ze społecznością, sprawiły, że ten produkt rzeczywiście żyje i ma się naprawdę dobrze!

Prawie pół roku grania, a ja dalej nie mam Venoma w talii! A tak przydałby się do mojej niszczarki (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Zdałem sobie sprawę, jak bardzo odmóżdżającym (pozytywnie i negatywnie) doświadczeniem jest przeglądanie treści serwowanych przez Dla Ciebie. Bardzo rzadko miałem do czynienia z rzeczywistą wartością dodaną na nagraniach. Skecze ze starych sit-comów, ASMR ze starych gier i konsol, czy też podcastowe gaworzenie, tak jak pokazywałem wyżej. Zero produktywności, na której braku marnowałem swój czas. Jeżeli więc myślicie o usunięciu TikToka, to po prostu to zróbcie. Trzymanie aplikacji w pamięci smartfona tylko sprawi, że prędzej czy później do niej wrócicie.

Mniej mediów społecznościowych to spokojniejsza głowa

Po tym jak udało mi się na dobre pożegnać z TikTokiem, zastanawiałem się, jak proste byłoby pozbycie się reszty mediów społecznościowych. Twitter i Reddit na pewno odpadają — to świetne i szybkie źródło informacji o świecie, niezbędne do mojej pracy.

Zobacz: Najlepsze podcasty kryminalne.

Ale szczerze mówiąc, Instagram już dawno wyleciał z pamięci mojego smartfona, Facebooka można tymczasowo dezaktywować, a Messenger dalej pozostanie aktywny do kontaktów z rodziną i znajomymi. LinkedIn z kolei wróci do użytku, jak kiedyś miałbym szukać innej pracy. Chociaż i tak w przypadku najważniejszych osób dysponuję numerami telefonów, więc w praktyce można by i tu się ograniczyć do WhatsAppa.

I nagle się okazuje, że media społecznościowe wcale nie są tak potrzebne, jakbyśmy wcześniej sądzili. A przyznam szczerze, po ponad 10 latach aktywnego użytkowania tych platform, czuję się zwyczajnie coraz lepiej. Bo zaniknął gdzieś odruch sprawdzenia i przescrollowaniu tu i tam, a zamiast tego, mogę skupiać się na pielęgnowaniu związku, aktywnościach zewnętrznych i rozwijaniu pasji do gier, wraz z kiełkującą miłością do gotowania i rewolucji w świecie AGD.

fot. zdjęcie własne

Motyw