LINKI AFILIACYJNE

The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom nie zachwyci was grafiką. Ale to mechanika jest tu ważniejsza

3 minuty czytania
Komentarze

Nieco ponad 10 minut pokazu rozgrywki z The Legend of Zelda: Tears of Kingdom sprawiło, że musiałem bardzo uważnie patrzeć na to, co dzieje się na monitorze — tak niską rozdzielczością operuje największa tegoroczna premiera na Nintendo Switch. Dzieło giganta z Kioto ma jednak kilka asów w rękawie, przynosząc niemałą rewolucję w mechanikach rozgrywki.

Nowa Zelda stawia na model „zrób to sam”

Rzadko się zdarza, aby gra z otwartym światem tak bardzo zachęcała gracza do eksperymentowania. Weźmy na przykład problem rwącej rzeki, której nie da się przepłynąć. Link będzie musiał poszukać w niedalekiej odległości przedmiotów, które pozwolą mu stworzyć prostą tratwę z napędem, składającą się z drewna i wentylatorów.

Ta mechanika została nazwana Ultrahand i posłuży do sklejania elementów otoczenia w prymitywne pojazdy. Na wcześniejszych zwiastunach The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom dało się już zauważyć taki samochód, czy nawet powietrzny statek, ułatwiający eksplorację wertykalnych światów.

Co ciekawe, Link będzie mógł się dostać na powietrzne wyspy również przez mechanikę Recall. Podczas prezentacji pokazano regularnie opadające skały, które ponownie wzbiją się w powietrze poprzez cofanie czasu. Poruszanie się ułatwi także funkcja Ascend. Tak długo, jak Link ma nad sobą sufit, nasz bohater przez niego przeniknie, dostając się wyżej.

Najbardziej jednak zaimponowały mi zmiany dotyczące systemów walki i polowania. Tutaj największą rolę odegra mechanika Fuse, która — podobnie jak opisywany wyżej Ultrahand pozwoli na łączenie mniejszych przedmiotów w zupełnie nowe bronie. Jedne zadadzą większe obrażenia, drugie poprawią ich zasięg. Szczególnie spodobał mi się motyw, gdzie dodanie do strzały oczu potwora sprawiło, że ta automatycznie trafiała upolowaną zwierzynę.

Nowa Zelda to również nowy Switch OLED

Bez wielkich zaskoczeń, nadchodząca premiera The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom to również całkowicie nowy, kolekcjonerski model Nintendo Switch OLED, który pojawi się na rynku niedługo przed samą grą, bo już 28 kwietnia 2023 roku. Poniżej możecie zobaczyć zwiastun, który ukazuję konsolę w pełnej krasie.

Oprócz tego, w dniu premiery The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom (12 maja 2023 r.), na rynek trafi specjalna edycja Nintendo Switch Pro Controller oraz dedykowany futerał na konsolę, opatrzony motywem z gry. Nowa Zelda to najpewniej ostatnia tak wielka premiera na Nintendo Switch. Dlatego nic dziwnego, że gigant z Kioto wyciąga tu pełen marketingowy arsenał.

Na koniec warto przypomnieć, że pudełkowe wydanie The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom będzie kosztować w Polsce 269 złotych. Posiadacze Nintendo Switch już teraz mogą składać przedpremierowe zamówienia na pozycję, która jeszcze przed premierą ma status kandydata do gry roku.

Motyw