najgorszy remake

Remaster i remake — plaga branży gier, której sami oczekujemy!

8 minut czytania
Komentarze

Nic mnie tak nie denerwuje, jak fakt, że branża gier coraz częściej serwuje nam totalnie odgrzewane kotlety, a my po prostu się na to zgadzamy i chętnie to kupujemy. Pamiętacie mój artykuł o nostalgii i sentymentach? To jak wiele mamy obecnie remasterów oraz remake’ów dobitnie pokazuje, że chcemy, aby twórcy gier grali na naszych wspomnieniach i wyciskali nasze portfele, jak tylko się da.

Czym jest remake, a czym remaster?

Już wcześniej uważałem, że producenci przesadzają, ale jak zobaczyłem jak wiele ludzi jest podekscytowanych remakiem pierwszego The Last of Us, to aż we mnie zawrzało. Halo, ludzie! To jest ledwie 9-letnia gra, która nie zestarzała się jakoś okrutnie. Dostała ona już zresztą remaster na PS4 który możecie kupić za cztery dychy. Zapłacicie za tę samą grę 3 stówy? No dajcie spokój!

Wielu ludzi nie rozpoznaje różnicy pomiędzy remakiem, a remasterem. Już zatem tłumaczę! Remaster jest jedynie w pewnym sensie przypudrowaniem. Oznacza to, że względem oryginału podciągane są wyżej tekstury, jakość oświetlenia i parę innych aspektów graficznych. Reszta jednak pozostaje bez zmian. Oznacza to, że gra śmiga na dokładnie tym samym silniku, posiada te same tekstury co oryginał, tę samą geometrię co oryginał. Ogólnie wszystko zostaje identycznie jak w oryginale. Remaster jest jedynie w pewnym sensie przesunięciem suwaków opcji graficznych na maksa w prawo.

Remake to trochę bardziej skomplikowane zagadnienie. Na ogół w remaku zmienia się wszystko oprócz fabuły. Gry często przenoszone są na nowy silnik, tekstury oraz oświetlenie robione od zera. W zasadzie remake jest zupełnie inną grą pod kątem technicznym względem oryginału. Bardzo często zmieniają się również mechaniki. Mechaniki z dawnych lat są chyba elementami gier, które zestarzały się najbardziej, zatem dostosowanie jej do dzisiejszych standardów, nie zmieniając przy tym założeń gry, jest porządnym wyzwaniem dla twórców.

Prześmiewcze RemasterStation, jednak nie jest przesadzone!

The last of us remake

Żebyście mnie źle nie zrozumieli. Nie zamierzam tu jechać po Sony. Ich gry naprawdę są świetne i ich studia robią naprawdę dobrą robotę. Nie uważacie jednak, że sprzedawanie kilka razy tego samego, to już dojenie graczy?

Nie bez powodu przykładem jest tutaj Sony, choć robią to oczywiście wszyscy w mniejszym lub większym stopniu. Jest wiele gier, które zasługują na większe odświeżenie, niż chociażby The Last of Us. Pamiętajmy, że grafika od pewnego czasu bardzo wyhamowała. Zobaczcie sobie różnicę pomiędzy rokiem 2000 a 2010, a później różnicę grafiki w roku 2010 i 2020. Nie zmieniła się jakoś bardzo prawda? Sam jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tworzy się remastery czy remaki. Nie powinny jednak moim zdaniem zależeć one od grafiki, a przede wszystkim od mechaniki. Popatrzmy na wiele gier z wcześniejszego okresu. Co w nich doskwiera nam najbardziej? Jasne, że sterowanie i idiotycznie zaimplementowane mechaniki.

Przykładem może być tutaj pierwszy Wiedźmin. Tak, kocham tę grę całym sercem, ale powiedzmy sobie otwarcie. Gra nadal całkiem całkiem wygląda, ale mechanika jest już mocno niedzisiejsza. Pierwszego Wieśka ukończyłem tylko raz w życiu, właśnie z powodu mechaniki walki, która była totalnie nieangażująca i nieciekawa. Jasne, możecie mieć własne zdanie, bo znam też ludzi, którzy ją kochają, ale zdania o jej ułomności są raczej powszechne. Ta gra zatem potrzebuje odświeżenia. Potrzebuje implementacji mechanik w sposób przystępniejszy i bardziej angażujący.

Czy The Last of Us potrzebuje takiego odświeżenia? Nie wydaje mi się, bo mechanika na ogół pozostanie taka sama. Zmieni się grafika, zostanie dodane kilka usprawnień i udogodnień. Jak już tak jadę po remaku The Last of Us, to muszę jednak oddać, że cieszy mnie, iż będą obecne udogodnienia dla niedowidzących. Dziwię się, że każda nowa gra takich udogodnień nie posiada. Jak mam za coś szanować remake tak nowej gry, to właśnie za takie funkcje! Co jeszcze się zmieni? W mojej opinii nie tak dużo, żeby zapłacić Sony 340 zł. Zachęcam jednak, żebyście sami zerknęli!

Po co Sony kolejny remaster/remake?

Nie oszukujmy się. Od premiery PS5 minęły prawie dwa lata. Mogę się teraz narazić na gniew bojówkarzy Sony, ale co mi tam… na tej konsoli nie ma w co grać. Gran Turismo 7, które wyciąga od graczy, każdą złotówkę, Horizon Forbidden West, Demon’s Souls oraz Ratchet and Clank. Tylko te dwie ostatnie gry są exami na PS5. Reszta wyszła również na PS4. Tyle przez dwa lata zrobiło Sony. Fajnie, że coś tam jest, ale na pewno trzeba sobie powiedzieć, że jest to dość leniwa generacja i wolno się rozkręca.

Sony tworząc liczne remastery i remaki chce stworzyć pewną ułudę, że na PS5 jest w co grać. Chce pokazać, że te gry są i zapewne liczy, że wielu już zapomniało, że mogliśmy ograć je dużo dużo wcześniej. Innym powodem jest fakt, że Sony stało się przy tej generacji dość mocno antykonsumenckie. Gry na nową generację są bardzo drogie, po prostu. Tłumaczono się, że to przez to, że koszty produkcji rosną, aby zapewnić graczom niesamowite nowe przeżycia.

remaster

Szkoda tylko, że deweloperzy nie wzięli pod uwagę tego, że my to już przeżyliśmy. W gorszej grafice, ale przeżyliśmy. Dla mnie 60 klatek i lepsza grafika nie jest warta kupowania tego samego po raz kolejny. Ciężko już mówić zresztą o płaceniu za ulepszenia do standardów nowej generacji. Lepiej zostawić to bez zbędnego komentarza…

Lepsza grafika w starych grach. 250 zł proszę…

Największym problemem tego, że powstają remastery i remaki jest niewątpliwie ich cena. Wystarczy ocenić wkład pracy twórców w coś takiego. W przypadku remaków sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Są w końcu te dobre i są te gorsze. Popatrzmy, chociażby na trylogię GTA. Nie możemy nazwać tego inaczej jak skokiem na kasę. Gra jest remakiem, ale została tak źle zrobiona i tak źle przeniesiona na nowy silnik, że zaryzykuje stwierdzenie, iż oryginał trzyma się lepiej. Po implementacji paru modów już w ogóle oryginał wygrywa z edycją definitywną. Na ogół jednak remake dobrze wróży. Twórcy mają dużo do zrobienia i ta cena, która oscyluje wokół 250 zł, zazwyczaj jest jako tako uzasadniona.

Gorzej wygląda sprawa z remasterami. W nich po prostu nie widać pracy twórców, a często cena jest wręcz zabójcza. Spójrzcie na trylogię Crisisa. Ta gra w oryginale nie zestarzała się jakoś bardzo, a według mnie odświeżenie absolutnie nic jej nie dało. Remaster ten jest jedynie portem na nowe konsole, który nie poprawia znacząco grafiki, a przy okazji stworzył wiele bugów, które powodują, że gra się w to gorzej niż w oryginał.

Cena remasterów jest po prostu zupełnie niczym nieuzasadniona. Oryginały tych gier kosztują zazwyczaj w okolicy 2-3 dyszek. Jeśli mamy konsolę nowej generacji, to często nie mamy wyboru, ale takiego Crisisa osobiście ograłem w ramach Xbox Game Pass, gdzie znajdziemy wszystkie części we wstecznej kompatybilności. Ani razu nie poczułem potrzeby kupowania owego remastera.

Branży brakuje pomysłów? Niee, tak jest na graczach łatwiej zarobić!

Skoro twórcy tak chętnie wracają do starych gier i przeprowadzają ich odświeżenia, to czy znaczy to, że brakuje im pomysłów? Absolutnie nie. W tym medium jest jeszcze wiele historii do opowiedzenia, wiele mechanik do wprowadzenia i wiele usprawnień do zaimplementowania. Gry nadal są tematem jak najbardziej otwartym. Dlaczego zatem wraca się do tego, co już zostało kiedyś wymyślone?

Oczywiście chodzi o pieniądze. Popatrzmy tylko na proces produkcyjny. Wiecie, że lwią część budżetu na grę pochłania opracowanie konkretnych elementów? Opracowanie mechaniki, opracowanie fabuły, czy kierunku artystycznego. Sam fakt wymyślenia tego jest procesem złożonym, drogim i przynajmniej obecnie to właśnie na tych początkowych etapach twórcy gier przechodzą przez piekło produkcyjne ciągłych poprawek, dogadywania się z wydawcą i tak dalej…

Tworząc remake czy remaster jakiejś gry, to wszystko jest już opracowane. Twórcy wiedzą, jakie elementy posiadała oryginalna gra i remaster czy remake jest jedynie przepisaniem tego wszystkiego we współczesnym wydaniu. Oczywiście, nie należy wszystkim remasterów i remake’ów wrzucać do jednego worka. Czasem twórcy dają coś od siebie, popatrzcie tylko na w mojej opinii całkiem niezły remake pierwszej Mafii. Oryginał kocham całym sercem, przechodziłem go wielokrotnie, ale widziałem również jej wady. Remake poprawił wiele z tych elementów. Da się to zrobić dobrze? Jasne, że się da!

Osobiście życzę sobie i wam mniej odtwórczych remasterów i remaków, które wydawane są jedynie po to, żeby żerować na sentymencie gracza. Chodzi w nich o to, żeby dać coś od siebie i aby było to spójne z wizją oryginału. Oczywiście, jest to bardzo trudne, ale jeśli mamy wydawać swoje pieniądze, a gry zrobiły się naprawdę kosztownym zainteresowaniem, to musimy dostawać coś więcej niż oryginał w lepszych szatach. Niestety głosowanie jak zwykle odbywa się naszymi portfelami i wszystko wskazuje na to, że po prostu tego chcemy. Oby z czasem się to zmieniło, byśmy dostawali kolejne, wspaniałe growe doświadczenia.

Motyw