Smartfon leżący na drewnianym blacie z otwartą aplikacją Netflix na ekranie.

Przestańcie narzekać, że zrezygnujecie z Netflix – wasze zdanie nie ma już żadnego znaczenia

4 minuty czytania
Komentarze

Netflix od dłuższego już czasu zdaje się zniechęcać do siebie użytkowników, a już na pewno tych, którzy korzystają z opcji współdzielenia konta z kimś spoza rodziny. Teraz czara goryczy się przelała, a krucjata Netflixa dotarła do Polski. Platforma będzie nie tyle ukrócać współdzielenie kont wśród oglądających, co raczej sięgać głębiej do ich kieszeni. Chcecie dalej korzystać w tym samym modelu, a nie jesteście rodziną? Zapłaćcie więcej – proste. Oczywiście wiele osób zapowiedziało, że tym samym zrezygnuje w ogóle z subskrypcji, ale uwierzcie, to nic nie zmieni.

Rezygnacja z Netflix – to nic nie zmieni

Fot. Depositphotos autor Kamachi

„Chyba was poje****” to jeden z przykładowych komentarzy, który pojawił się pod wpisem Netflixa na Twitterze o tym, że koniec współdzielenia kont jest bliski. Komentarzy w podobnym tonie znajdziecie pod tym wpisem znacznie więcej, a zresztą nie tylko tam. Praktycznie wszędzie, gdzie pisało się na ten temat, znalazł się ktoś, kto głośno zapowiadał zrezygnowanie z usługi. Dlaczego? Wchodzą dodatkowe opłaty i choć nie są one wysokie (dodatkowe 9,90 złotych miesięcznie), to w sieci rozpętało się prawdziwe piekło.

Głosów zapowiadających pożegnanie się z subskrypcją jest zdecydowanie więcej, niż tych przyklaskujących decyzji Netflix. Trudno się temu dziwić, bo dużo osób dalej pamięta hasło Love is sharing a password, które to platforma umieściła na swoim Twitterze, a które jest jej teraz wytykane przy każdej możliwej okazji. Widać, że użytkownicy korzystający do tej pory z Netflixa są wyjątkowo niezadowoleni z nowej polityki i zapowiada się, że platforma na tym straci. Tylko czy na pewno?

Wyniki popularności platform streamingowych w Polsce jasno pokazują, że Netflix nie ma się czego obawiać. Jest kilka długości przed swoją główną konkurencją, czyli Disney+ i HBO Max. Można pomyśleć, że to niedługo się zmieni, skoro tyle osób tak głośno zapowiada, że zrezygnuje z usługi. Tylko, że takie słowa padały przy każdej zmianie wprowadzanej przez platformę lub przy okazji większych premier filmowych, które nie spełniały pokładanych w nich nadziei. Dalej i niezmiennie Netflix w Polsce jest numerem jeden pod względem zainteresowania oraz liczby użytkowników. Można założyć, że faktycznie po wprowadzeniu dodatkowej opłaty, niektórzy zrezygnują z Netflixa, ale finalnie i tak niewiele to zmieni.

Fot Mediapanel via GSM Maniak

W jednym z ostatnich raportów przyznano, że nowi użytkownicy Netflixa chętniej wybierali plan z reklamami, choć też wieszczono, że to przyczyni się do upadku platformy. Jeżeli założymy, że z jednego konta korzystały cztery osoby i wszystkie zrezygnują, to dla Netflix będzie to strata jednostkowa. Wybaczcie, ale nie wierzę, że nikt z tej teoretycznej czwórki nigdy nie powróci na łono streamingu, choćby na jeden miesiąc.

Jak się nie ma, co się lubi…

Fot. Netflix

Netflix był pierwszym i tak głośnym serwisem streamingowym, który pojawił się w Polsce i dał nam powiew świeżości na skostniałym wtedy rynku. Owszem, dziś możemy przebierać w ofercie konkurencji, ale przyzwyczajenie też robi swoje. Raz na kilka miesięcy pojawia się hit, o którym wszyscy mówią i chcą obejrzeć (ostatnio serial Wednesday), więc z subskrypcji się nie rezygnuje. Czasem się nawet o niej zapomina, bo przecież płatność schodzi automatycznie. No i wiadomo, że czeka się na kolejne Stranger Things czy Black Mirror, więc będzie co oglądać na Netflix, który dla części z nas stał się zamiennikiem kablówki. Opłaca się, by coś tam leciało w tle. Przyzwyczailiśmy się do jego obecności, co widać po liczbach.

Można narzekać i złorzeczyć, ale finalnie i tak w pewnym momencie do Netflix się wróci. Może na krótko, a może na dłużej. Fakt, że platforma nie należy do najtańszych, ale nie było też widać odpływu klientów, kiedy do Polski wszedł Disney+ czy ostatnio SkyShowmax. W popkulturze zakorzeniło się hasło Netflix and Chill, a i samo „tudum” jest na tyle rozpoznawalne, że Netflix jest czymś więcej, niż platformą streamingową. Trochę jak Starbucks. Miłośnicy kawy raczej tam nie chodzą, a nowych kawiarni przybywa. Tutaj jest dokładnie tak samo. Pozycja platformy jest już na tyle pewna, że może zrobić dosłownie wszystko, a oglądających nie będzie ubywać. I nawet jeżeli czasem trochę ich zniknie, to pojawią się nowi.

Źródło: opracowanie własne / Netflix

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw