Osoba w kapturze siedzi przy biurku i patrzy na monitor komputera, na którym wyświetlony jest obraz z media społecznościowego, przedstawiający uśmiechniętą dziewczynę siedzącą na skale w górach podczas zachodu słońca.
LINKI AFILIACYJNE

Strach wrzucać własne zdjęcia do sieci. Kradzież tożsamości to w 2024 dla hakerów bułka z masłem

4 minuty czytania
Komentarze

Publikujecie zdjęcia w internecie? Większość z nas to robi. Ale nie każdy wie, jak łatwo wtedy o kradzież tożsamości. Przyglądamy się temu, co przestępcy mogą „wyczytać” z naszych fotografii w sieci i jak warto się przed tym chronić.

Hakerzy podszywają się pod osoby i pod firmy

Kradzież tożsamości. Osoba pracująca na laptopie, której celem jest największy wyciek danych z widocznym kodem programistycznym na ekranie. Najpewniej to haker, który kradnie konto na X
Fot. Mati Mango / Pexels

Czy kradzież tożsamości na podstawie zwykłych zdjęć, które publikujemy na Facebooku czy Instagramie jest możliwa? Choć prawdopodobnie myślimy, że to abstrakcja, okazuje się, że… tak. Wydaje nam się, że jeśli na fotografiach zasłaniamy wrażliwe dane, takie jak numery rejestracyjne samochodu czy tabliczkę z adresem naszego domu, nikt nie będzie miał szansy odszukać takich informacji. Warto jednak wiedzieć, że nawet niewinne rodzinne zdjęcie, na którym nie widać twarzy bliskich nam osób, może stać się podstawą cybernetycznego ataku.

Hakerzy mogą wykorzystywać obrazy do kradzieży tożsamości na wiele sposobów, wykorzystując zaawansowane technologie i metody socjotechniczne. Przestępcy np. często tworzą fałszywe profile w mediach społecznościowych, wykorzystując skradzione fotografie, aby podszyć się pod kogoś, kim nie są. Może to służyć do wyłudzania informacji osobistych, danych do logowania lub nawet zachęcania do kliknięcia w złośliwe linki. Dotyczy to nie tylko prywatnych osób, ale także firm – wystarczy przytoczyć niedawną sprawę fejkowej reklamy Komputronik.

Deepfake i manipulacja obrazem

O tym, że zaawansowane technologie AI umożliwiają przestępcom tworzenie bardzo realistycznych fałszywych wideo lub zdjęć, na pewno już słyszeliście. Co jest podstawą do przeprowadzenia podobnego ataku? Fotografie i materiały filmowe z naszym udziałem. Tak, także takie, które „wiszą” w naszych mediach społecznościowych.

kartka z napisem deepfake
Fot. Markus Winkler / Pexels

Deepfake to technologia wykorzystująca sztuczną inteligencję do tworzenia lub manipulowania wideo i audio, w których twarze ludzi mogą być zmieniane lub symulowane z niezwykłą dokładnością. Podobne techniki te są również stosowane do tworzenia fałszywych dowodów tożsamości. Nie trzeba daleko szukać – ostatnio informowaliśmy was o oszustwie deepfake, przez które mężczyzna przelał oszustom prawie 100 mln złotych.

Takie działanie ma bardzo poważne konsekwencje – kradzież tożsamości znanych osób (np. polityków) może być wykorzystana do wprowadzenia opinii publicznej w błąd, wyłudzenia danych oraz żądania okupu. Nie wspominając o tym, że nikt, niezależnie czy jest osobą znaną czy nie, nie chciałby, aby jego cyfrowy odpowiednik występował w ośmieszających materiałach publikowanych w sieci. Jako przykład pozwolę sobie przypomnieć wam reklamę z deepfake T-Mobile, która odbiła się szerokim echem na całym świecie. Obejrzycie ją poniżej.

Reklama T-Mobile dotycząca publikowania wizerunku dzieci w internecie z wykorzystaniem technologii deepfake

Kradzież tożsamości a metadane na zdjęciach

Podejrzewam, że powyższe przykłady, takie jak podszywanie się pod różne osoby przez zakładanie fałszywych kont w sieci oraz deepfake na podstawie fotografii, są dla was mniej lub bardziej oczywiste. Ale czy pomyśleliście kiedyś, ile informacji dostarczają metadane na zdjęciach?

Osoba trzymająca smartfon z ekranem logowania do aplikacji Instagram.
Fot. Mourizal Zativa / Unsplash

Publikując zdjęcia w internecie, udostępniamy nie tylko same obrazy, ale również metadane, które zawierają szczegółowe informacje o nas samych. Jak podaje portal Antywirus, te „dane o danych”, takie jak lokalizacja czy data wykonania kadru, mogą być wykorzystane przez nieuczciwe osoby do stworzenia naszego profilu ofiary. Zbierając wiadomości o tym, gdzie pracujemy i mieszkamy, a także, w jakich miejscach lubimy bywać i kiedy jesteśmy poza domem, hakerzy łatwiej przeprowadzą ataki i lub namierzą nas po lokalizacji telefonu.

Czy jest na to sposób?

Ważne jest, aby przed publikacją zdjęć usuwać z nich metadane, aby nie znalazły się tam żadne niewłaściwe informacje. Ponadto warto zastanowić się, czy każde zdjęcie musi być upublicznione – ograniczenie dostępu do niektórych informacji może znacząco zmniejszyć szansę na kradzież tożsamości naszej, ale też naszych dzieci. W tym miejscu odeślę was także do innego artykułu dotyczącego wizerunku niepełnoletnich w mediach społecznościowych, czyli zagrożeniach, jakie niesie sharenting.

Ochrona przed tego typu zagrożeniami wymaga świadomości i ostrożności, takich jak brak informacji udostępnianych na Facebooku czy Instagramie, korzystanie z silnych ustawień prywatności w mediach społecznościowych, unikanie publikowania zdjęć wrażliwych dokumentów oraz bycie sceptycznym wobec nieznajomych online.

Źródło: oprac. własne. Zdjęcie otwierające: SonySander73 / Depositphotos / @millasofiafin / Instagram /montaż własny

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw