T-Mobile postanowiło wami wstrząsnąć. Potęga deepfake na bardzo poruszającym wideo

5 minut czytania
Komentarze

Dzięki kampanii „ShareWithCare” właściciel T-mobile, firma Deutsche Telekom, chce podnieść świadomość odpowiedzialnego obchodzenia się ze zdjęciami i danymi. W roli głównej jest Ella – mała dziewczynka, której starsza wersja, stworzona za pomocą AI i technologii deepfake, kontaktuje się ze swoimi rodzicami. I tłumaczy im, dlaczego jej dziecięce zdjęcia nie powinny znaleźć się w sieci.

Dziecko nie może dać zgody na publikację wizerunku

Zdjęcia dzieci są dla rodziców wspaniałym wspomnieniem. Na pewno starsi czytelnicy pamiętają jeszcze, że wykonywanie fotografii kiedyś nie było tak proste, tanie i szybkie jak teraz – trzeba było umówić się na profesjonalną sesję, a kilkanaście lat później przynajmniej zakupić kliszę i wywołać zdjęcia u fotografa. Każda odbitka to koszty, więc bezmyślne cykanie fotek nie wchodziło w grę.

Teraz obrazy na naszych smartfonach liczymy w tysiącach, a media społecznościowe przyjmują coraz to nowe cyfrowe pamiątki z naszych wyjazdów, urodzin, spotkań rodzinnych czy wakacji. A utrwalone na fotografii obrazy publikowane w sieci przedstawiają nie tylko nas, ale także często członków naszej rodziny. I o ile dorosły powie nam, że nie chce, aby jego wizerunek był dostępny na Facebooku czy Instagramie, albo przynajmniej, że dany kadr mu się nie podoba, dziecko nie ma już takiej możliwości. I może mieć to nieprzyjemne skutki.

Badania pokazują, że przeciętne pięcioletnie dziecko miało już około 1500 zdjęć przesłanych bez ich zgody przez tych, którym ufa najbardziej: rodziców. Ten materiał nie jest chroniony w sieci

– mówi Christian Loefert, szef komunikacji marketingowej Telekom Germany.

Zobacz także: Google i Microsoft na wojnie z deepfake. Nowe narzędzia pozwolą sprawdzić, czy możesz ufać swoim oczom

Sharenting – udostępnianie wizerunku dziecka

Ostatnio pojawił się więc nowy problem społeczny – sharenting, który zakłada dzielenie się wizerunkiem swojego dziecka w sieci, nawet w sytuacjach nieodpowiednich (np. intymnych – dzieci pokazywane nago). Nieletni na tym etapie nie mogą wyrazić swojej zgody na publikowanie takich treści.

Termin „sharenting” powstał z połączenia dwóch angielskich słów: „parenting” („rodzicielstwo”) oraz „sharing”, oznaczającego „dzielenie się”, „udostępnianie”.  Sharenting to zatem nic innego jak dzielenie się w social mediach treściami związanymi ze swoim rodzicielstwem. Ale termin ten można potraktować szerzej, nie tylko jako rozsyłanie zdjęć i filmików – również jako dzielenie się faktami, informacjami i historiami z życia dziecka. Sharenting doczekał się nawet swoich odmian. Mowa o oversharentingu i troll parentingu. 

Oversharenting to skrajna postać omawianego zjawiska, a więc bezrefleksyjne i nadmierne dzielenie się szczegółami z życia latorośli. Termin troll parenting określa rodziców udostępniających treści, które bezpośrednio kompromitują i ośmieszają dziecko.

socialpress.pl

Kampania „ShareWithCare” z deepfake

Wstrząsająca reklama od Telekomu korzysta ze sztucznej inteligencji, aby wygenerować starszą wersję kilkuletniej córki pewnej pary. Początek komunikacji to opresyjny deepfake spot „Wiadomość od Elli”. Nastolatka przemawia do matki i ojca z dużego ekranu, tłumacząc im, dlaczego jej zdjęcia jako dziecka nie powinny być dostępne w sieci i do czego może doprowadzić kradzież tożsamości czy wykorzystywanie fotografii – wspomina się o możliwości trafienia do więzienia, fałszowania dokumentów, problemy ze zdolnością kredytową czy oszustwach typu scam, wykorzystujących np. głos dziecka do wyłudzenia pieniędzy. Nie zabrakło fragmentu dotyczącego dziecięcej pornografii – mówiąc o tym do swoich rodziców i pokazując, co może się stać, Ella roni kilka łez.

Tak o kampanii wypowiada się dyrektor ds. marki DeutscheTelekom Uli Klenke:

DeutscheTelekom oferuje najlepszą i najbezpieczniejszą sieć, ale oprócz dostępu do tej sieci potrzebujemy również niezbędnej wiedzy i narzędzi do bezpiecznego i odpowiedzialnego obchodzenia się z danymi w internecie. Rozwój sztucznej inteligencji niesie ze sobą szanse i zagrożenia. W tym spocie pozwalamy sztucznej inteligencji ostrzegać nas przed samymi sobą

– mówi Klenke.

Telekom przestrzega przed deepfake, korzystając z… deepfake

Podejdźmy jednak krytycznie do kilku kwestii. Dlaczego Telekom bierze się za temat negatywnego wpływu AI na udostępniany w sieci wizerunek, tworząc kampanię, która swój pomysł opiera na… stworzeniu wyobrażenia starszej Elli za pomocą technologii deepfake? Nastolatka najpierw mówi o tym, co potrafi sztuczna inteligencja w kontekście swojej projekcji, a następnie łamiącym się głosem tłumaczy, że AI może mieć opłakane skutki.

Cyberprzestępstwa, nękanie czy pornografia dziecięca są oczywiście o wiele gorszym scenariuszem niż zespół marketingowy sieci telekomunikacyjnej, tworzącej deepfake z wizerunku dziecka. Ale… przecież treść, którą wygłasza sztucznie wygenerowana nastolatka, jest napisana i podłożona przez specjalistów od reklamy, a słowa nie należą do małej Elli. I nie jest istotne, czy cała sytuacja jest prawdziwa, czy to aktorzy, czy też nie. To zrobienie dokładnie tego, przed czym miała przestrzegać ta kampania – użycie sztucznej inteligencji do niewłaściwych celów: kradzieży tożsamości i, cóż, oszustwa. Rozumiem prawa reklamy, koncept „uświadamiania przez szokowanie”, ale odnoszę wrażenie, że można było to zrobić w sposób, który nie wykorzystywał prawdziwego, małego dziecka.

I czy przypadkiem nie jest tak, że promując głośną kampanię na temat deepfake nie powinno się „podsuwać” pomysłów do wykorzystania w taki, a nie inny sposób zdjęć nieletnich w ogólnoświatowym spocie wideo?

Sami rozważcie, czy to udana kampania. Całą reklamę można obejrzeć tutaj:

Źródło: Telekom

Motyw