Pad do gier DualSense PlayStation 5 na pierwszym planie z rozmytym tłem gdzie widnieje logo PlayStation. Twórcy gier działają, by gry działały świetnie.
LOKOWANIE PRODUKTU: KOMPUTRONIK

PlayStation 5 Pro to fanaberia, dzięki której wydawcy będą mogli kontynuować swoje lenistwo [OPINIA]

8 minut czytania
Komentarze

Ostatnimi czasy nie ma tygodnia, byśmy nie usłyszeli plotki związanej z PlayStation 5 Pro czy też PS5 Slim (PlayStation 5 Slim). Chciałoby się rzec, że to nowy „chochoł branży gier”, tuż po Nintendo Switch Pro, które ostatecznie nigdy nie powstało. W 2016 r. SONY jednak stworzyło precedens w postaci PlayStation 4 Pro, urealniający wizje na temat nowej konsoli jako pomostu między generacjami. Wtedy jednak, ten pomysł miał znacznie więcej sensu, niż potencjalna premiera PS5 Pro pod koniec 2024 r.

Dlaczego wydanie PlayStation 4 Pro w 2016 r. było koniecznością?

PlayStation 4 Pro
fot. PlayStation Blog

Przede wszystkim, niezwykle rosnąca popularność telewizorów 4K. Spójrzmy tylko na dane. Podczas gdy w 2013 r. (rok premiery PlayStation 4) na światowe rynki trafiło ok. 0,9 mln takich ekranów, w 2016 r. to już było 48,1 mln telewizorów 4K!

To oznacza, że pojawiło się ogromne zapotrzebowanie na sprzęt, który wyświetli obraz w 4K, nawet jeśli to nie była natywna rozdzielczość, a tzw. szachownica (renderowanie co drugiego piksela w 4K i wypełnianie tych brakujących na podstawie informacji z sąsiadujących pikseli). Osobiście wymieniłem stare PS4 na PS4 Pro jednak z innego powodu — płynność animacji w grach.

Choć podwyższona rozdzielczość była głównym benefitem, negatywne skutki uboczne były nieuniknione. Wydawcy co prawda byli zmuszeni do wypuszczania tytułów na podstawowy model i „prosiaka” jednocześnie, ale tytuły na mocniejszej konsoli często oferowały pracę w wyższych częstotliwościach odświeżania. Takie God of War (2018) po aktualizacji lub GRID (2019) działało na PS4 Pro już w 60 FPS.

Mało tego, nowsza konsola oferowała wyższą rozdzielczość grafiki podczas grania na PlayStation VR. Takie Rez Infinite działało na PS4 Pro w Full HD (1920 × 1080), podczas gdy na podstawowej konsoli to było już niewiele ponad 720p (1440 × 810). Zdarzały się jednak chwalebne wyjątki w postaci DIRT Rally 2.0, które także na podstawowej konsoli działały w 60 FPS, pomimo zaawansowanej oprawy graficznej.

Co obecnie wiemy o PlayStation 5 Pro?

PlayStation 5
fot. Depositphotos / wachiwit

Problemem sensu istnienia PlayStation 5 Pro jest fakt, że popularność telewizorów 8K w ogóle się nie zwiększa. Wręcz przeciwnie, niektórzy producenci w ogóle wycofują się z ich produkcji. W teorii nawet podstawowa konsola jest w stanie wyświetlać obraz w tej rozdzielczości, a nawet jeden indyk ją renderuje w 60 FPS — The Touryst. To jednak dalej fanaberia, a nie masowe wykorzystanie tej funkcji.

Naczelne źródła wskazują jednak na to, że „Project Trinity” powstaje, a jego celem ma być utrzymywanie stałej płynności animacji w 4K, specjalny tryb wydajności dla rozdzielczości 8K oraz akceleracja śledzenia promieni. Sugeruje się, że pierwsze studia powoli otrzymują zestawy deweloperskie PS5 Pro, a premiera urządzenia miałaby nastąpić w listopadzie 2024 r.

Największy problem mam oczywiście ze śledzeniem promieni. Funkcja, która nie wnosi do rozgrywki absolutnie nic poza wizualnymi fajerwerkami, a do tego wymaga tyle surowej mocy od kart graficznych, że ich producenci musieli opracować techniki DLSS oraz FSR, czyli podwyższanie renderowanej rozdzielczości za pomocą sztucznej inteligencji, żeby gry mogły na komputerach wyświetlać ten ray-tracing w sensownej dla oka jakości obrazu.

A tymczasem na konsolach trwa obecnie nieudolna pogoń za ray-tracingiem, która zabija płynność największych hitów na rzecz kilku odbić w kałużach i lepszych iluminacji, na co mamy już kilka przykładów.

Śledzenie promieni zabija wydajność konsol obecnej generacji

W świecie wysokobudżetowych gier najjaśniejszymi są tutaj Final Fantasy XVI oraz Star Wars Jedi: Survivor. Obydwie gry wykorzystują na PlayStation 5 śledzenie promieni, przez co ich płynność pozostawia często bardzo wiele do życzenia, nawet w trybach wydajności. Logicznym byłoby więc pozwolić graczom na wyłączenie śledzenia promieni, prawda? A gdzie tam, oglądaj nasze piękne iluminacje, mimo że konsola krztusi się tą niedojrzałą technologią.

Final Fantasy XVI było tu najbardziej rozczarowujące, ponieważ powstawało wyłącznie na PlayStation 5, a nie na inne konsole. Wydawca miał na głowie tylko jeden sprzęt, a i tak nawalił z dostarczeniem oczekiwanej wydajności na sprzęt obecnej generacji. Warto przypomnieć, że ostatnia łatka, 1.03, wydana na początku lipca 2023 r., dalej nie rozwiązuje problemów z płynnością gry, która zachowuje 60 FPS tylko podczas walki.

Dodajmy również do tego fakt, że wydawcy uwielbiają wypuszczać na rynek niedokończone produkty, nawet jeśli te zbliżają się cenami do 350 złotych. Problemy techniczne? Wrzucimy na media społecznościowe post z (nie)przeprosinami i MOŻE załatamy wszystko za miesiąc. Lub za rok. Mówię tu oczywiście o największych wydawcach — EA, Bethesda, Ubisoft, Square Enix ekipach, które mogą sobie pozwolić na przesunięcie daty premiery.

Ale cóż, cytując ogrom postów i komentarzy na Reddicie, „Pomyślcie o biednych inwestorach!” W ostatnich latach postów z przeprosinami za wady gier w dniu premiery było aż tyle, że dostały własną stronę na Know Your Meme. Twórcom potrzebny jest czas na optymalizację gier, nie PlayStation 5 Pro, które surową mocą przeciśnie się przez brak optymalizacji i wyciśnie z najbardziej hardkorowych graczy kolejne tysiące złotych na wymianę sprzętu.

gierkowe przeprosiny
fot. Know Your Meme

Jakie wskazówki pozwolą nam stwierdzić, że PlayStation 5 Pro rzeczywiście się zbliża?

Wróćmy jednak do 2023 roku, który w branży gier jest przepełniony też pozytywnymi emocjami. Mamy tak udane premiery jak The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, Hogwart’s Legacy czy w końcu Baldur’s Gate 3przerastające swoim rozmiarem chyba każdego dorosłego, który pracuje 8 godzin dziennie. A co najlepsze, największe emocje jeszcze przed nami.

Będąc tylko przy PlayStation 5, 20 października ukaże się Marvel’s Spider-Man 2. Jest to niezwykle kluczowa premiera, która może zdradzić na temat PlayStation 5 Pro więcej, niż sądzicie. Najnowsze doniesienia insiderów wskazują, że tytuł zawrze w sobie dwa tryby graficzne: 30 FPS ze śledzeniem promieni oraz 60 FPS bez tych bajerów. A to oznacza, że nowa konsola jest dalej, niż bliżej.

Mądre podejście, choć dalej uważam, że obecne konsole nie są gotowe na ray-tracing i wrzucanie tych trybów w grach przynosi więcej złego, niż dobrego. Oby te plotki się potwierdziły w oficjalnych komunikatach Insomniac Games, producenta gry.

To, że ray-tracing jest zbędny, pokazały wcześniejsze gry ekskluzywne na PlayStation 5. Spójrzcie tylko na Ratchet & Clank: Rift Apart, Horizon Forbidden West lub Returnal i powiedzcie mi z czystym sumieniem, że tytuły zewnętrznych wydawców wyglądają i działają lepiej od tych pozycji. No oczywiście, że tak nie jest, a bardzo często dostajemy wydajnościowy bubel na PS5 (Gotham Knights, A Plague Tale: Requiem — ta ostatnia się akurat poprawiła), który potem jest łatany pod wpływem głośnej krytyki graczy.

Tu docieramy również do innego problemu — aktualizacje do gier pod kątem wsparcia PlayStation 5 Pro. Poprzedni „prosiak” pokazał, że nic nie jest tu oczywiste. Taki Bloodborne (From Software), który ukazał się zaledwie rok przed premierą PS4 Pro, do dziś nie dostał aktualizacji poprawiającej płynność animacji, mimo iż jest to gra ekskluzywna dla ekosystemu SONY.

Pominę już fakt, że gracze od lat BŁAGAJĄ Sony o tę łatkę, lecz japońsko-amerykańska korporacja pozostaje niewzruszona. Nietrudno więc zgadnąć, że wsparcie wydawców zewnętrznych dla PlayStation 5 Pro będzie bardzo wybiórcze, szczególnie gdy mowa o grach wydanych w przeszłości. Kuriozum jest również sytuacja, w której piraci dobrali się do starszych wersji oprogramowania PS5 i pokazują, że proste łatki do systemu (deweloperzy i wydawcy nie muszą nic robić, kwestia zmian w systemie operacyjnym PS5) mogą odblokowywać nowe częstotliwości odświeżania dla starszych gier.

Xbox nie wypuszcza nowej konsoli, ale PlayStation 5 Pro może to zmienić

Na koniec ciekawostka z zielonego obozu. Kiedy Xbox Series X był pokazywany redakcji Digital Foundry (technologiczny odłam Eurogamera), jeden z przedstawicieli Microsoftu stwierdził, że ta konsola, już w momencie swojej premiery stanowiła za „międzygeneracyjny upgrade”, taki jak wówczas Xbox One X lub PlayStation 4 Pro.

Xbox Series X
fot. Depositphotos/ olegkrugllyak

Jest to intrygujące stwierdzenie na temat sprzętu, który swoją mocą jest zbliżony do podstawowego modelu PlayStation 5. Czy plotki o PlayStation 5 Pro sprawią, że Microsoft również rozpocznie prace nad ulepszonym modelem? A może to będzie kolejna cegiełka do narracji wskazującej komputery PC i chmurę jako miejsce do osiągania największej wydajności w grach?

Nadchodząca premiera Starfield jasno pokazuje, że to pecety są tu priorytetem Bethesdy, a nie konsola, pomimo PR-owych gadek największych głów Xboxa. Niezależnie od rezultatów, chciałbym, tylko abyście pamiętali, że gdy PlayStation 5 Pro zostanie ogłoszone, to nie dlatego, że podstawowe konsole są już stare i nie dają rady. Dzieje się tak, gdyż wydawcy nie potrafią inwestorom usprawiedliwić wydatków, jakie trzeba przeznaczyć na dodatkową optymalizację gier przed ich premierą.

zdjęcie główne: Depositphotos / rokas91

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Lokowanie produktu: Komputronik

Motyw