Recenzja Star Wars Jedi: Survivor – kiedy Moc wrzuca wyższy bieg

10 minut czytania
Komentarze

Ta recenzja Star Wars Jedi: Survivor nie ma za zadanie przekonać was do tego, by sięgnąć po produkcję, bo to zapewne większość z czytających ten tekst i tak rozważa. Jeżeli wahaliście się do tej pory czy kontynuacja Star Wars Jedi: Fallen Order warta jest waszych pieniędzy, to mogę z całą pewnością powiedzieć, że jak najbardziej. To tytuł, który przeniesie was do świata Gwiezdnych Wojen z całą jego złożonością, a na dodatek pozwoli na świetną zabawę.

Zalety

  • Star Wars w pigułce, czyli mamy tutaj wszystko, za co uwielbiamy markę
  • Mocno rozwinięty system walki
  • Moc ma teraz większe znacznie
  • Nowe lokacje, postacie i wrogowie
  • Fabuła z kilkoma niespodziankami

Wady

  • Projekty niektórych lokacji potrafią generować problemy z odkryciem właściwej ścieżki
  • Liczba kombinacji w walce może z początku przytłoczyć
  • Niewielkie spadki w cut scenkach

Recenzja Star Wars Jedi: Survivor w trzech zdaniach podsumowania

Star Wars Jedi: Survivor na PS5 to najlepsze, co Gwiezdne Wojny oferują i zamknięte w łatwej do przełknięcia pigułce. Akcja, epickość i przede wszystkim doskonała zabawa. Takich produkcji chce się więcej.

8,5/10
Ocena

Star Wars Jedi: Survivor

  • Grafika 8
  • Muzyka i udźwiękowienie 8
  • Fabuła 8
  • Przyjemność z rozgrywki 10

Recenzja Star Wars Jedi: Survivor – fabuła na pierwszym miejscu

Screen z gry Star Wars Jedi: Survivor na PS5
Fot Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Czym byłaby recenzja Star Wars Jedi: Survivor bez kilku słów o fabule? Cóż, tym razem musicie obejść się smakiem, ponieważ nie zamierzam zdradzać z niej prawie nic. Jest ku temu kilka powodów, a najważniejszym z nich jest ten, że Star Wars Jedi: Survivor to tytuł skupiony właśnie na historii. Tutaj każdy element i każda napotkana po drodze postać ma mniejsze lub większe znaczenie. Sama główna historia to kontynuacja tego, co rozpoczęto w pierwszej części. Cal Kastis dalej walczy ze złowrogim Imperium i próbuje odnaleźć swoją drogę do Zakonu Jedi. Tyle powinno wam wystarczyć, bo już w pierwszych dwóch godzinach rozgrywki można liczyć na kilka ciekawych wątków, które każdy powinien odkryć sam. Uważajcie więc w sieci na spoilery, bo te zepsują wam zabawę.

Kolejną kwestią jest to, że warto znać Star Wars Jedi: Fallen Order zanim zasiądzie się do Star Wars Jedi: Survivor. Na początku dostajemy krótkie, ale to naprawdę krótkie podsumowanie zdarzeń z poprzedniej części, ale by faktycznie poczuć to, co czuje Cal, polecałbym zapoznanie się z pierwszą odsłoną. Tutaj twórcy bardzo przyjemnie mnie zaskoczyli, prowadząc fabułę inaczej, niż sobie to wyobrażałem, ale znowu nie chcę spoilerować. Innymi słowy, można grać w Star Wars Jedi: Survivor i dobrze się bawić, to jednak więcej z fabuły wyciągniemy, kiedy będziemy świeżo po przejściu poprzedniej części. Poniżej będę z niej trochę zdradzał, ale głównie w kontekście mechaniki, ale czujcie się ostrzeżeni.

Star Wars Jedi: Survivor – zmiany, zmiany, zmiany

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Zasiadając do Star Wars Jedi: Survivor obawiałem się tego, że ponownie będę musiał uczyć się wszystkiego, czego Cal nauczył się w poprzedniej części. Na szczęście tak się nie stało, a nasz bohater od początku włada mieczem świetlnym jak prawdziwy Jedi, a do tego nauczył się lepiej korzystać z Mocy. Wcześniej mogliśmy przesuwać niektóre przedmioty czy ciskać nimi (lub przeciwnikami), a teraz do tego arsenału dochodzi… możliwość ingerowania w umysły niektórych przeciwników. Możemy np. napuścić żołnierzy na siebie i w spokoju obserwować, jak sami się wykańczają. Nie działa to na wszystkich wrogów, ale bardzo ciekawie urozmaica walkę. Podobnie jak potyczki w kooperacji. Teraz Cal może wykorzystywać zdolności niektórych swoich kompanów, by ci pomagali mu w określonych zadaniach. Czasem kogoś usunęli, a czasem pomogli przedostać się w nowe miejsce. Naszym pomocnikiem nie będzie więc tylko BD-1, ale także i nowi towarzysze.

To tylko część ze zmian, które dotknęły rozgrywkę, a tym samym pchnęły ją do przodu. Częściowo obawiałem się powtórki z God of War: Ragnarok, gdzie wszystko dopieszczono do granic możliwości, ale gigantycznych różnic w rozgrywce nie było. Tutaj czuć je praktycznie od razu, choć mnogość przycisków i kombinacji do opanowania może z początku przytłoczyć. W trakcie walki możemy korzystać z mocy, pomocy kompana czy w końcu w pełni działać jak Jedi i zmieniać nasze postawy bojowe. Cal nauczył się bowiem nowych postaw do walki z mieczem świetlnym, a dzięki temu my możemy podchodzić do niej na kilka różnych sposobów. Każda z nich charakteryzuje się inną siłą czy zasięgiem, ale dobrze wybierać rozsądnie, ponieważ podczas rozgrywki postawy zmienimy tylko w określonych miejscach. Warto dodać, że sam trzon walki pozostał bez zmian, czyli walczymy głównie mieczem świetlnym i przy użyciu Mocy, ale tutaj wchodzi kolejna nowość.

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Mocno rozbudowano drzewko umiejętności, które pozwala Calowi na zdobywanie nowych mocy, zwiększania zdrowia czy poznawania kolejnych technik walki. Możemy tutaj praktycznie dowolnie zarządzać zdobytymi punktami i ustawiać zdolności Cala tak, jak nam wygodnie. To sprawia, że możemy stworzyć bohatera, który ma określone umiejętności dostosowane typowo pod nasz typ walki i zapisać to ustawienie, by potem szybko do niego wrócić przed ważniejszą potyczką. Pojawiły się także Atuty, czyli dodatkowe zdolności, które pozwalają zrobić z Cala prawdziwego mistrza Jedi. Warto więc zaglądać pod każdy kamień, skanować każde miejsce i wchodzić w każdy kont, by zdobywać jak najwięcej punktów doświadczenia i odnajdywać rzadkie przedmioty.

Star Wars Jedi: Survivor – co będziemy robić?

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Walka to tylko jeden z elementów Star Wars Jedi: Survivor. Podobnie jak w poprzedniej części dużo czasu zajmie nam eksploracja rozległych terenów. Możemy korzystać ze specjalnej linki, która pozwoli dostać się w określone miejsca. Biegać po ścianach i jeszcze parę innych możliwości, które w trakcie rozgrywki będą pojawiać się stopniowo. Eksploracja nie nudzi, choć czasem można się zgubić w tym, gdzie chcieli nas wysłać twórcy. Wprawdzie mamy dostęp do holomapy, ale ta czasem potrafi być wyjątkowo nieczytelna. Za to stawianie znaczników pomaga, a największym i najpożyteczniejszym rozwiązaniem jest szybka podróż. Nie trzeba się tłuc przez całą mapę, by dostać się w odpowiednie miejsce, a wystarczy w punkcie zapisu skorzystać z możliwości ekspresowego transportu.

To pomocne rozwiązanie z kilku względów, a jednym z nich jest to, że część miejsc w pierwszy podejściu będzie dla nas niedostępnym, a dopiero z nowymi możliwościami odblokowane zostaną kolejne ścieżki. Star Wars Jedi: Survivor to raj dla tych, którzy lubią „lizać ściany”. Znajdziemy bowiem nowe przedmioty czy skórki do zmiany wyglądu Cala, ale także rzeczy, które potem wymienimy w sklepie. Jest także coś, co możemy określić mianem huba, czyli takiego centralnego miejsca, które będziemy odwiedzać częściej od innych. I ponownie, pozwolę sobie nie zdradzać tutaj za dużo.

Ważne jest to, że podczas całej rozgrywki czuć ducha Gwiezdnych Wojen. Jest wybuchowo, ale też zabawnie i bez zbędnej przesady. Fabuła prowadzona jest interesująco, ale oprócz głównego wątku, mamy także sporo zadań pobocznych rozwijających sam świat. Do tego dochodzą liczne notatki, które stanowią istną encyklopedię wiedzy na temat Star Wars. Dodano także kilka poziomów trudności (łącznie jest ich pięć), więc można przejść grę skupiając się jedynie na fabule lub stoczyć prawdziwie zacięte boje.

Jak wygląda Star Wars Jedi: Survivor?

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Już poprzednia część potrafiła zachwycić swoim rozmachem, a Star Wars Jedi: Survivor przesuwa granicę jeszcze dalej. Mapy wręcz uginają się od szczegółów i co ważne, czuć, że teraz w świecie coś faktycznie się dzieje. Gdzieś przebiegnie nam pod nogami kosmiczny szczur, a postacie spotykane po drodze mają swoje życie. Nie jest to może poziom rozwiniętego RPG, ale czuć, że twórcy mocno inspirowali się tym gatunkiem w budowaniu świata. Star Wars Jedi: Survivor to jednak dalej TPP w pełni skupione na eksploracji oraz akcji, co sprawdza się znakomicie i wygląda naprawdę dobrze.

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Na PlayStation 5 mamy do wyboru dwa tryby – skupiony na wydajności i oferujący 60 klatek na sekundę oraz ten stawiający rozdzielczość 4K na pierwszym miejscu, ale kosztem klatkarzu. Star Wars Jedi: Survivor wygląda naprawdę dobrze. Dużo tutaj świateł odbijających się w powierzchniach, a woda wygląda tak, jak powinna. Walki na miecze świetlne czy promienie blasterów to już wyższa szkoła jazdy. Można się lekko przyczepić do wyglądu Cala, który na tle innych postaci zdaje się prezentować najsłabiej. Co nie zmienia tego, że przez całą rozgrywkę nie spotkałem się z dużymi problemami z wydajnością czy bugami. Czasem grze zdarzyło się lekko zwolnić, ale nie w samej rozgrywce, tylko w cut scenkach. To samo było w Fallen Order, ale liczę, że któraś aktualizacja to naprawi. Wsparcie DualSense nie jest może gigantyczne, ale wyczuwalne. Warto również zrobić porządek na dysku PlayStation 5, bo Survivor zabierze wam ponad 150 GB. I to czuć, ponieważ miejsca, które odwiedzimy, są nie tylko rozległe, ale też wypełnione po brzegi aktywnościami.

Recenzja Star Wars Jedi: Survivor – podsumowanie

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Star Wars Jedi: Survivor robi wszystko lepiej, niż Fallen Order, które było naprawdę przyzwoitą grą. Może nie wybitną, ale dającą sporo satysfakcji tym, którzy szukali niezbyt skomplikowanej rozrywki w świecie Gwiezdnych Wojen. Survivor daje tego wszystkiego więcej i na wyższym poziomie, a nowe możliwości bohatera sprawiają, że trudno się tutaj nudzić. Czasem może denerwować sposób zaprojektowania niektórych lokacji czy zagadki, którym daleko do logicznego wyjaśnienia, ale całość to świetnie przemyślana gra.

Fot. Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

Czy warto wejść do świata Star Wars Jedi: Survivor? Zdecydowanie tak, choć jak już wspomniałem, dobrze znać wcześniejszą część, by wyciągnąć z fabuły jak najwięcej. Spędzicie w grze dobrych kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt godzin (jak lubicie znaleźć wszystko), a epickość niektórych scen powala na kolana. Grając w produkcję od Respawn Entertainment poczujecie się jak w najlepszych odsłonach filmowego uniwersum. Dla fanów to must have, a i osoby, które ze Star Wars mają niewiele wspólnego, będą się tutaj świetnie bawić. Star Wars Jedi: Survivor to czysta rozrywka, którą warto przeżyć samemu.

Motyw