Bloodshot w VOD

Rok z Amazon Prime Video – prawie nie korzystam, ale żal rezygnować, bo tanio [OPINIA]

6 minut czytania
Komentarze

Ostatnio Amazon Prime Video przypomniało mi, że minął już rok odkąd wykupiłem ich subskrypcję i ta zaraz zostanie przedłużona. Za takie same pieniądze i na tych samych warunkach, czyli dość standardowa formuła, którą zignorowałem, bo i tak miałem przedłużyć dostęp do streamingu. Prime Gaming niekoniecznie mnie interesuje, bo gram głównie na konsoli, a same zakupy na Amazon robię mimo wszystko sporadycznie, ale to zawsze jakaś oszczędność. Zacząłem się jednak zastanawiać, czy faktycznie ta „groszowa” subskrypcja jest mimo wszystko dla mnie dalej opłacalna?

Rok z Amazon Prime Video – cena subskrypcji to idealny wabik

Amazon Prime Video przyciąga bardzo dużo ludzi, ale mimo wszystko daleko mu popularnością do Netflixa, HBO Max i Disney+. Te dwie ostatnie wyprzedzają go o kilka długości, a od Netflix Amazona dzieli wręcz niewyobrażalna przepaść. Oczywiście mówimy o polskim rynku, ale podejrzewam, że na innych jest podobnie. U nas Amazon ma jednak gigantyczną przewagę nad konkurencją i wygrywa jednym – ceną. Pamiętam, jak firma poinformowała o tym, że wchodzi do Polski z subskrypcją Prime i za rok członkostwa zapłaci się 49 złotych. Dodatkowo pierwszy miesiąc był za darmo, to już w ogóle oferta jak marzenie. I po części tak jest, choć mój rok z Amazon Prime Video pokazuje, że cena to nie wszystko.

Nie da się zaprzeczyć, że Amazon Prime Video pod względem ceny, jest praktycznie bezkonkurencyjny w zestawieniu z zagranicznymi serwisami. Netflix miesięcznie to minimum te 29 złotych. Disney+ podobnie, a i HBO Max na takim samym poziomie, jeżeli nie korzystamy dalej z ich promocji od debiutu, a i wtedy cena to prawie 20 złotych miesięcznie. Serwis Amazon kosztuje mnie 49 złotych rocznie, czyli jakieś 4 złote miesięcznie. No nie da się z tym konkurować. Amazon nie wspomina też o podwyżkach za Prime, a przynajmniej jeszcze nie u nas, bo w innych regionach Europy to już przesądzone. Ja mam „spokój” na kolejny rok, bo subskrypcję przedłużyłem, choć z tego serwisu prawie w ogóle nie korzystam.

Kiedy wybieram, co obejrzeć wieczorem, zazwyczaj ograniczam się do Disney+ i HBO Max, później przerzucam się na Netflix, a Amazon jest dla mnie ostatecznością. Głównie dlatego, że denerwuje mnie kwestia tłumaczeń niektórych dodawanych tam tytułów. Zbyt wiele razy zawiodłem się na tym, że wybrał w końcu film i musiałem go wyłączyć po paru minutach, ponieważ miał tylko polskiego lektora. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko temu, ale ja po prostu takich produkcji oglądać nie lubię. Dlaczego więc nie zrezygnowałem? Głównie przez seriale.

Co mnie trzyma na Amazon Prime Video?

Przeanalizowałem sobie to, co oglądałem od czasu wykupienia subskrypcji i wyszło mi, że to seriale jakoś mnie przy Amazonie dalej trzymają. Nie będę ukrywał, że w szczególności The Boys, które nieustanie mnie zachwyca. Przez rok obejrzałem jednak jeszcze bardzo dobrego Reachera, całkiem niezłe The Terminal List, a teraz czekam na resztę pierwszego sezonu The Peripheral, by obejrzeć już całość. Władcę Pierścieni: Pierścienie Władzy ominąłem i nie dlatego, że brakowało chęci, a raczej przez brak czasu. Nie wykluczam, że zrobię do niego podejście, jak zrobi mi się odrobinę „luźniej”. Do tego w ciągu roku subskrypcji Amazon Prime Video obejrzałem parę dobrych filmów (Poziom Mistrza), ale nie na tyle, by faktycznie odczuć, że platforma ma mi dużo do zaoferowania. Przynajmniej pod względem filmów.

Parę razy w roku zadawałem sobie pytanie, czy faktycznie korzystanie dalej z serwisu ma jakikolwiek sens. Mało tam oglądam, a pieniądze lecą. Z tego powodu zrezygnowałem z Apple TV+, gdzie tak naprawdę trzymał mnie Ted Lasso, a po skończeniu ostatniego sezonu, więcej aplikacji nie odpaliłem. Różnica była jednak taka, że za Apple TV+ to koszt na poziomie 34,99 złotych za miesiąc, czyli niewiele mniej, niż płacę za Amazona na rok. Podobna sytuacja jest oczywiście z innymi platformami, gdzie płace wielokrotnie więcej biorąc pod uwagę miesięczne rozliczenia, ale z nich akurat korzystam. Platforma Amazona jest więc po kilkoma względami wyjątkowa.

Doceniam ich produkcje, które pojawiają się tylko i wyłącznie tam, ale w skali roku jest ich niewiele. Przynajmniej nie tyle, by faktycznie opłacało się kupować subskrypcję na dwanaście miesięcy. Mówiąc szczerze, wystarczyłby jeden miesiąc, a nawet i może dwa tygodnie, bym mógł obejrzeć wszystko, co chciałem. Dlaczego więc pomimo tego przedłużyłem subskrypcję? Cena mnie skusiła.

Podwyżka Amazon Prime Video i tak nastąpi – co wtedy?

Już w lipcu tego roku pojawiły się informacje na temat tego, że cena dostępu do Amazon Prime idzie w górę. Jeszcze wprawdzie nie u nas, ale polski rynek prędzej czy później i tak to czeka. Zresztą podwyżki kolejny serwisów VOD też są raczej pewne, choć Amazon Prime jest tutaj wyjątkowy. Nikt nie jest po prostu tak tani w ujęciu rocznym. Zrezygnowanie z subskrypcji dałoby jakąś tam oszczędność, ale z drugiej strony, 49 złotych przy obecnych cenach to nie majątek. W moim przypadku zadziałała chyba „wewnętrzna cebula”, bo to przecież okazja i nie wiem jak długo jeszcze będzie obowiązywać ta promocyjna cena. Fakt, nie korzystam z Amazon Prime Video zbyt często, ale mimo wszystko przynajmniej raz w miesiącu coś tam obejrzę. Jak za 4 złote, to całkiem przyzwoicie.

Obawiałem się też trochę, że w przypadku braku przedłużenia, jak już będę chciał wykupić dostęp, to cena będzie odstraszająca. Dla porównania, Amazon Prime w Wielkiej Brytanii to teraz koszt 95 funtów za rok, co daje ponad 500 złotych. Miesięczna subskrypcja to około 50 złotych i choć wątpię, żeby takie ceny pojawiły się w Polsce, nie mogę tego wykluczyć. Jesteśmy wprawdzie jeszcze małym rynkiem dla Amazona, ale z czasem będzie się to zmieniać. Zobaczę, ile przez kolejny rok będę korzystał z VOD od Amazona, choć niewielkie szanse na to, by coś w moim przypadku się zmieniło. Podglądając to, co można obejrzeć na Amazon Prime Video, dość rzadko wpadają tam rzeczy, które zatrzymają mnie na dłużej. Przynajmniej jest tanio.

Motyw