Recenzja The Boys – finał 3. sezonu pokazuje, że najlepsze jeszcze przed nami

6 minut czytania
Komentarze

Finał 3. sezonu The Boys od Amazon Prime Video już za nami. Pora więc przyjrzeć się całości i temu, czy faktycznie serial spełnił pokładane w nim oczekiwania. Oczywiście poniższa recenzja The Boys będzie wypełniona SPOILERAMI, ponieważ bez nich trudno opisać wrażenia z seansu. Więc jeżeli jeszcze nie widzieliście 3. sezonu The Boys, to czujcie się ostrzeżeni. W końcu w opowieści jest kilka przyjemnych zwrotów akcji, których lepiej sobie nie psuć.

Recenzja The Boys – 3. sezon przynosi sporo satysfakcji, ale znacznie więcej obietnic

Przyznaję, że na finał 3. sezonu The Boys, czekałem znacznie bardziej, niż na ostatnie odcinki Stranger Things 4. Serial Netflixa przyniósł dokładnie to, czego można się było po nim spodziewać i poszedł utartymi ścieżkami. I niestety, ale The Boys także w swoim finałowym odcinku poszli trochę na skróty, ale zostawili sobie furtkę na przyszłość. I ta obietnica 4. sezonu sprawia, że na ten właśnie zakończony spogląda się trochę inaczej, ale po kolei. O czym w ogóle opowiadał 3. sezon The Boys?

Tutaj mieliśmy kilka wątków prowadzonych równolegle, które w finale dość dobrze ze sobą połączono. Głównym była oczywiście chęć zniszczenia Homelandera (Antony Starr) przez Butchera (Karl Urban) i resztę jego pokręconej drużyny. Kluczem do sukcesu miał okazać się Soldier Boy (Jensen Ackles), czyli jeden z pierwszych superbohaterów, który jako jednym miał realne szanse zaatakować Homelandera. Praktycznie od początku samego serialu wiadomo było, że Homelander, będący głównym antagonistą opowieści, prędzej czy później zostanie zaatakowany. Napięcie budowane przez cały 3. sezon trochę jednak uleciało w finale, gdzie zbyt dużo wątków pojawiło się na zbyt krótko. W ten sposób trudno było im wybrzmieć w pełni.

Mieliśmy więc relacje rodzinne i trudne dzieciństwo głównej trójki (Homelander/Butcher/Soldier Boy), ale finalnie zostało to ledwo zarysowane. Aż prosiło się o to, by finałowy odcinek wydłużyć o choć kilka minut, a najlepiej rozbić go na dwa osobne odcinki. Soldier Boy dopiero zaczynał pokazywać swoją prawdziwą twarz i to, co pchnęło go na obraną drogę. Twórcy bardzo dobrze to przedstawili, ale zabrakło trochę czasu na to, by historia żołnierza dobrze wybrzmiała. Finalny pojedynek trwał trochę za krótko, a pojawienie się na scenie Ryana, czyli syna Homelandera trochę to wszystko spłaszczyło. Trudno jednak mówić, że finał 3. sezonu pozostawia widza z uczuciem niedosytu. Otrzymaliśmy rozwiązanie praktycznie każdego zapoczątkowanego wątku, ale wszystko poprowadzone za szybko i trochę zbyt skrótowo. Za to zobaczyliśmy już trochę na temat tego, co pojawi się w kolejnych odcinkach. I 4. sezon The Boys zapowiada się wręcz wybornie.

Homelander to gwiazda The Boys, ale reszta obsady dobrze z nim współgra

Antony Starr pokazał w tym sezonie The Boys, że jest aktorem wybitnym. Praktycznie każda scena z Homelanderem to prawdziwa uczta. Aktor dostał też zdecydowanie więcej czasu, niż pozostali, a przynajmniej takie wrażenie można odnieść. Widzimy, jak bardzo Homelander walczy sam ze sobą i jest rozdarty między tym, by pokazać swoją prawdziwą moc, a tym, by dalej go uwielbiano. Doskonale ilustrują to już sceny pod sam koniec, kiedy Homelander broni swojego syna, a publika mu przyklaskuje nie bacząc na to, że jest cała we krwi. Twórcy serialu doskonale pokazali, jak tłum pragnie tego, by ktoś im przewodził. Czasem nieważne kto i z jakimi pobudkami – ważne, żeby był silny.

Również Butcher, czyli Karl Urban, na przestrzeni całego sezonu dość mocno się zmienił. Widzowie mogli wejrzeć głębiej w jego psychikę i zrozumieć, co go ukształtowało. Dzięki temu lepiej poznaliśmy postać i to, co ją napędza w tej destruktywnej drodze. Wątek tymczasowego V doskonale to uwydatnił i można podejrzewać, że w 4. sezonie The Boys zostanie to mocno rozwinięte, skoro Butchera czeka bardzo nieprzyjemny koniec.

Cieszy to, że więcej czasu dostali Kimiko (Karen Fukuhara) oraz Serge (Toper Capon). W finałowym odcinku ich wizyta w laboratorium to prawdziwe mistrzostwo, a razem z muzyką to prawdziwa gradka dla fanów The Boys. A-Train (Jessie T. Usher) oraz Deep (Chace Crawford) także dostali odrobinę więcej czasu ekranowego, ale ich wątki były tylko tłem dla głównej historii. Mimo wszystko dalej wszystko było bardzo dobrze napisane i poprowadzone, a scenę z Timothy na długo zapamiętamy. Pierwsze odcinki The Boys 3 zapowiadały, że w serialu będzie działo się dużo i tak też było, choć chyba najlepszym fragmentem sezonu wcale nie był jego finał, a ten go poprzedzający. Oczywiście to opinia czysto subiektywna.

Recenzja The Boys 3 – czy warto obejrzeć serial?

Dużo się działo w 3. sezonie The Boys. Mogliśmy lepiej przyjrzeć się związkowi Annie (Erin Moriarty) i Hugh (Jack Quaid) oraz temu jak on ewoluuje. W finale sezonu widzimy też, że Hugh w końcu zrozumiał, co jest najważniejsze i że czasem wystarczy wsparcie, a nie zawsze trzeba robić to siłowo. Wątek Maeve (Dominique McElligott) teoretycznie został zakończony, ale już pojawiły się plotki, że może niekoniecznie. Wielka szkoda za to, że Noir (Nathan Mitchell), który w końcu zaczął zyskiwać jakąś historię, został tak brutalnie z niej wycięty. Niby można to było przewidzieć, ale dalej trochę szkoda.

3. sezon The Boys to wyjątkowo szalona podróż. Mamy tutaj skomplikowane relacje między bohaterami, trudne dzieciństwo czy w końcu próbę zrozumienia tego, czym jest prawdziwa rodzina. W końcu nie zawsze to ludzie, z którymi łączy nas krew. Dalej jednak The Boys ma swój specyficzny i krwawy klimat. Pełno tutaj flaków, śmierci i scen, które mogą wywołać obrzydzenie u bardziej wrażliwych widzów. To serial, który albo się pokocha albo się go znienawidzi. Trudno bowiem przejść obok niego obojętnie. I zdecydowanie warto wyrobić sobie o nim zdanie oglądając go, ponieważ tylko tak można odczuć jego fenomen. To nie jest bajka dla grzecznych dzieci, gdzie zło zostaje ukarane, a bohaterowie są krystalicznie czyści. Tutaj wszyscy są ludzcy i to sprawia, że tak dobrze się to ogląda. Szkoda tylko, że na kolejny sezon przyjdzie nam poczekać jeszcze około roku, bo ten zapowiada się wybornie.

Motyw