Recenzja FIFA 23. Pożegnanie z serią po blisko 30 latach

12 minut czytania
Komentarze

Wszyscy fani piłki nożnej i wirtualnej rozrywki od długich tygodni wyczekiwali na ten dzień. Tak, to właśnie dziś swoją oficjalną premierę odnotowuje FIFA 23! Tak się składa, że najnowsza odsłona cyklu, który od niemalże trzydziestu lat bawi, wciąga, drażni i ekscytuje kibiców z całego świata, wpadła w moje ręce. W związku z tym nie omieszkam podzielić się z Wami wnioskami, które wyciągnąłem z rozgrywki.

Zalety

  • Rozgrywka, która stara się pozbyć schematyczności
  • Kobiety wchodzą do gry!
  • Oprawa wizualna
  • Odświeżenie trybu FUT
  • Nadchodzący kontent mundialowy (?)

Wady

  • Oprawę audio da się poprawić
  • Brak znaczących rewolucji w niektórych trybach gry

Podsumowanie

FIFA 23 zapowiada się co najmniej bardzo dobrze. Jeśli tylko EA Sports odpowiednio poprowadzi swoją produkcję w okolicach listopada i grudnia, będziemy mogli mówić o swoistej topce serii!

8,5/10
  • Oprawa audiowizualna 8
  • Rozgrywka 9
  • Nowości względem FIFA 22 8
  • Potencjał 9

FIFA 23 – ostatnia taka gra w historii

FIFA 23 – ostatnia taka gra w historii

30 września 2022 roku – ta data przejdzie do historii serii FIFA. Dlaczego? To właśnie tego dnia Electronic Arts wypuściło na rynek ostatni produkt współtworzony z Międzynarodową Federacja Piłki Nożnej znanej szerzej jako FIFA. Jeśli na bieżąco śledzicie tę część gamingowej sceny, na pewno wiecie, że w maju jeden z czołowych deweloperów potwierdził, że nie przedłuży swojej umowy z największą organizacją piłkarską na świecie. W praktyce oznacza to, że federacja musi rozpocząć poszukiwania nowego studia, które będzie kultywować cykl FIFA. Aktualnie na ich radarze znajduje się chociażby 2K. Przypomnijmy, że nowojorski producent stoi za takimi sportowymi seriami jak NBA 2K, WWE 2K czy PGA Tour.

Tymczasem Electronic Arts kilka miesięcy temu potwierdziło „przejście na swoje”. W przyszłym roku będziemy świadkami wielkiego debiutu nowego cyklu piłkarskiego zatytułowanego EA Sports FC. Zgodnie z zapowiedziami dewelopera, pomimo rozstania z federacją, zachowa on większość licencji na wykorzystanie wizerunku piłkarzy, logotypów rozgrywek, klubów oraz niektórych marek.

Powodów rozstania Electronic Arts z organizacją FIFA było co najmniej kilka, jednak warto zaznaczyć, że inicjatorem takiego ruchu był Andrew Wilson, czyli prezes kalifornijskiej firmy. W jednej z rozmów 48-latek stwierdził, że od wielu lat słowo „FIFA” kojarzy się bardziej z serią gier piłkarskich niż globalną federacją. Dodatkowo zdaniem CEO Electronic Arts, organizacja piłkarska znacznie ogranicza wielkie ambicje dewelopera.

Rosnące napięcie pomiędzy obiema stronami w końcu osiągnęło sufit, co zaowocowało majowymi ogłoszeniami. Niemniej zarówno EA Sports jak i organizacja FIFA wciąż miały przed sobą jedno kluczowe i wspólne zadanie – wypuścić na rynek jak najlepszą grę piłkarską, która zwieńczy 29-letni związek. Jak w takim razie prezentuje się ostatnie dziecko popularnego dewelopera i międzynarodowej organizacji, które nazwano FIFA 23?

Gra dla weteranów i nowicjuszy

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

Bezsprzecznie od lat jedną z najmocniejszych kart przetargowych kolejnych gier z serii FIFA jest prostota rozgrywki. Wskoczyć do świata wirtualnego futbolu i bawić się w nim bez opamiętania może ktoś, kto piłką interesuje się od 30 lat oraz ktoś, kto w sumie nawet nie zna zasad tej pięknej dyscypliny. Naturalnie podobnie jest w przypadku edycji z numerem „23” na końcu. Odpalając kopankę od EA Sports po raz pierwszy z miejsca możemy zagrać online ze znajomymi, stworzyć swój klub w Ultimate Team, rozpocząć karierę menadżera czy też po prostu pograć kilka niezobowiązujących meczów z botem. Od tego wszystkiego dzieli nas zaledwie kilka kliknięć.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na szereg nowości, które wprowadzono do cyklu FIFA 23. Swego czasu informowaliśmy Was o poszczególnych nowinkach, pojawiających się w konkretnych segmentach gry. Zestaw wpisów odnoszących się do innowacyjnych bajerów znajdziecie poniżej.

Jednakże jak powyższe nowości prezentują się w praktyce? Zacznijmy od najpopularniejszego trybu gry, czyli Ultimate Team, gdzie po raz pierwszy w historii wprowadzono rozgrywkę międzyplatformową. Oznacza to, że gracze korzystający z PC-tów oraz konsol PlayStation i Xbox od teraz rywalizują na jednym serwerze! Duża, ważna zmiana i to mocno na plus!

FUT przeszedł przez spore przemeblowanie, jednak podstawy pozostały te same

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że śmiało mogę uznać się za weterana serii FIFA, ale także całkiem doświadczonego gracza trybu Ultimate Team. Moje pierwsze podrygi związane z tym sektorem piłkarskiego cyklu zaczęły się w roku 2013. Wówczas stworzyłem swój pierwszy klub i na dobre wsiąknąłem w popularnego FUT-a. Niestety (a może stety) trwa do dziś, a moje zszargane nerwy towarzyszyły mi w każdej następnej odsłonie serii. W związku z tym nie mogłem sobie odpuścić odwiedzenia Ultimate Team 23.

Zdecydowanie najpoważniejszą zmianą w tym trybie jest całkowita zmiana systemu zgrania. EA Sports powiedziało „do widzenia” klasycznym kolorowym połączeniom, a przywitała trzystopniową skalę, która na pierwszy rzut oka wygląda niesłychanie skomplikowanie. W praktyce potrzeba jednak kilku godzin w wyzwaniach budowania składu, aby płynnie odczytywać nowy system. Osobiście ta zmiana nie przypadła mi do gustu, jednak z drugiej strony jest to jakieś urozmaicenie, które w ostatecznym rozrachunku może pozytywnie wpłynąć na fantazję graczy przy konstruowaniu swojej drużyny.

Dodatkowo intrygującą nowością jest przemodelowanie kart „zmian pozycji”. W związku z większą elastycznością, którą oferują nam modyfikatory, gracze mogą jeszcze bardziej kombinować ze swoimi wyjściowymi jedenastkami.

Poza tym w Ultimate Team jest po staremu – FUT Champion, Division Rivals, moc paczek, wyzwania SBC oraz nadchodząca lawina kart specjalnych. Mimo wszystko bardzo możliwe, że FIFA 23 wprowadziła najwięcej zmian w tym trybie gry względem poprzednika. W końcu FUT w edycjach 22, 21 czy 20 był tworzony niemalże za pomocą słynnej metody Ctrl+C i Ctrl+V.

Co słychać w trybie kariery?

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

Niezmiennie od lat jednym z najważniejszych trybów gry jednoosobowej jest kariera menadżera. Również niezmiennie od lat EA Sports wprowadza do niej mnóstwo nowości oraz usprawnień, które w ostatecznym rozrachunku w zasadzie niczego nie zmieniają. Czy w FIFA 23 możemy mówić o przełamaniu impasu? Cóż, dużo na to wskazuje, jednak zachowajmy spokój. Przede wszystkim popularną „karierę” zalano całą masą nowych cut-scenek, które chociaż trochę urozmaicają rozgrywkę. Niemniej podejrzewam, że wraz z kolejnymi miesiącami każdy z nas zacznie je przewijać, ponieważ najzwyczajniej w świecie będą się powtarzać. Jednakże docenimy te starania EA!

Nowością jest także odświeżony wygląd głównego menu. W przypadku trybu gry, w którym ponad połowę czasu spędzamy na przeklikiwaniu kolejnych kafelków jest to element niesłychanie ważny, więc cieszmy się z takiego urozmaicenia.

Tymczasem najważniejsza kwestia, czyli model zarządzania drużyną oraz przeprowadzania transferów nie przeszedł żadnej modernizacji. Pomimo tego w FIFA 23 rozegrałem już ponad połowę sezonu, prowadząc jeden z dostępnych w grze klubów i mogę śmiało powiedzieć, że wciąż jest to tryb, który wciąga bez opamiętania pomimo swoich niektórych ograniczeń.

Biegnij, podaj i strzel

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

Bardzo możliwe, że w tym momencie przechodzimy do najważniejszego punktu tej recenzji. Skupimy się bowiem na rozgrywce. Naturalnie podstawy pozostają bez zmian – duży zielony prostokąt, kilkadziesiąt modeli postaci, dwa mniejsze białe prostokąty i jedna okrągła zbitka pikseli. Brzmi to bardzo prosto, a zapewni nam zabawy na cały najbliższy rok – szalone prawda?

Mówiąc jednak na poważnie, FIFA 23 utwierdziła mnie w przekonaniu, które kiełkuje we mnie od dwóch czy trzech lat. Zapewne będzie to kontrowersyjna opinia, ale jako fan serii Pro Evolution Soccer z całym przekonaniem stwierdzam, że cykl od EA Sports umyślnie skręca w kierunku kilku wcześniejszych odsłon PES-a.

Żebyśmy dobrze się zrozumieli – aktualnie eFootball, bo tak oficjalnie nazywa się cykl od Konami szoruje po dnie i nie ma żadnego marketingowego podjazdu do serii FIFA. Niemniej grając równocześnie w poprzednie edycje obu gier, zauważyłem, że Electronic Arts rezygnuje z niezwykle dynamicznej rozgrywki na rzecz bardziej spokojnej i nieschematycznej kopaniny. W związku z tym FIFA 23 po kilkudziesięciu rozegranych meczach jest dla mnie mieszanką tego co najlepsze w PES-ie oraz tego co sprawdzone w FIFIE. Jaki jest tego rezultat? Bardzo przyjemna rozgrywka, w której nie trzeba uczyć się sprawdzonych schematów, aby wygrywać mecze. Dodatkowo do tego wszystkiego dochodzi nam zbiór nowości w postaci systemu Hypermotion 2.0, odświeżonych animacji oraz przemodelowanych stałych fragmentów gry.

Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że w przypadku serii FIFA hasła dotyczące „dobrego gameplayu” mogą wywołać sporo głośnych dyskusji. Niemniej tegoroczna rozgrywka idealnie wstrzeliła się w moje wymagania oraz preferencje. W związku z tym oraz garścią usprawnień śmiało mogę stwierdzić, że FIFA 23 na ten moment przebija swoją poprzedniczkę z numerkiem 22.

Kobiety w akcji!

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

EA Sports nową odsłonę swojej kultowej serii od kilku tygodniu promowało, jako pierwszą grę piłkarską w historii, w której będziemy mogli zmierzyć się na wirtualnej murawie klubowymi drużynami żeńskimi. Ponadto kobiety pojawiają się także w meczach, gdzie grają ze sobą panowie! W tym przypadku mówimy jednak o sędzinach, które regularnie biegają obok piłkarzy lub przy linii bocznej.

Cóż, bardzo się cieszę, że seria FIFA otworzyła się także na ten sektor futbolu, jednak zdecydowanie nie należę do grupy docelowej tej nowości. Niemniej głęboko wierzę, że na świecie znajdą się setki tysięcy dziewczyn uprawiających piłkę nożną, które właśnie dziś odpalą FIFA 23 i przejmą kontrolę nad swoimi idolkami z boiska. W końcu futbol do dyscyplina dla wszystkich.

Ogromna zaleta FIFA 23, która nie została jeszcze odkryta

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

W listopadzie i grudniu tego roku odbędą się kolejne Mistrzostwa Świata w piłkę nożną. Co to oznacza dla serii FIFA? Mnóstwo kontentu, który znamy z poprzednich mundiali. Naturalnie nowości nie ograniczą się tylko do trybów jednoosobowych. Klasycznie jak co cztery lata możemy liczyć na specjalny segment poświęcony legendarnej imprezie także w Ultimate Team.

Perspektywa możliwości rozegrania całego mundialu wybraną reprezentacją sprawia, że FIFA 23 już za dwa miesiące stanie się w zasadzie dwoma grami. Jedna z nich będzie poświęcona nadchodzącym Mistrzostwom w Katarze, a druga całej reszcie!

Co ciekawe EA Sports zapowiedziało, że po raz pierwszy w historii nabyli licencję, która wprowadzi do ich produkcji także żeński mundial. W tym miejscu warto zaznaczyć, że najbliższe Mistrzostwa Świata w piłce nożnej kobiet odbędą się w Australii i Nowej Zelandii. Start imprezy zaplanowano na 20 lipca 2023 roku, więc końcówkę kadencji FIFA 23. Cóż, zapowiada się na to, że najbliższe miesiące przyniosą nam sporo reprezentacyjnego kontentu.

A jak wygląda i brzmi FIFA 23?

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

W przypadku gry wideo żadna recenzja nie może obejść się bez kącika poświęconego aspektom wizualnym. Cóż, seria FIFA przyzwyczaiła nas do tego, że największe gwiazdy futbolu prezentują się co najmniej świetnie. Być może dlatego w tym roku EA Sports zadbało także o otoczkę rozgrywanych spotkań. W oczy rzuca się przede wszystkim „funkcjonowanie trawy”. Jakkolwiek by to nie brzmiało, murawa podczas meczów żyje swoim życiem, a piłkarze mają realny wpływ na jej wygląd.

Ślady po wślizgach, wyrwane kępki czy nierówności linii – wszystko to możemy zobaczyć gołym okiem. Dodatkowo na immersje wpływa życie „poza polem gry”. Mowa tu o fanach, którzy realistyczniej reagują na wydarzenia boiskowe oraz liczne cut-scenki, które prezentują piłkarzy zmierzających do szatni czy kibiców tłumnie zbierających się pod stadionem.

Słynne już skany twarzy po raz kolejny potwierdzają, że EA Sports ma dryg do fotorealizmu. Czołowi piłkarze tacy jak Kylian Mbappé, Robert Lewandowski czy Neymar wyglądają co najmniej bardzo dobrze. Niemniej w szok mogą wprowadzić nas niektóre „koszmarki”, które w tej edycji przejawiają się pod postaciami Marca Cucurelli, Jacka Grealisha czy Darwina Núñeza.

Ogródkiem do kamyczka FIFA 23 będzie jednak oprawa audio. Nie mam tu na myśli jednak ścieżki muzycznej, która umila nam czas w menu, ale nie do końca przekonujące mnie odgłosy boiska. Niektóre dźwięki uderzania piłki z dużą mocą brzmią zupełnie tak, jakbym zrzucił kapeć na podłogę. Być może jest to czepianie się szczegółów, jednak uważam, że nad tym aspektem deweloperzy z Electronic Arts mogliby jeszcze trochę popracować.

FIFA 23 – podsumowanie recenzji

FIFA 23 – recenzja ostatniej takiej gry z serii!

Zmierzając ku końcowi tej recenzji, wypada podsumować kilka kwestii. Zacznę od tego, że po kilku dniach „katowania” nowej odsłony piłkarskiego cyklu przeważają we mnie pozytywne odczucia. Electronic Arts być może nie przeprowadziło potężnej rewolucji względem FIFA 22, jednak wszelkie nowości, o których nas informowano, są wyraźnie i namacalnie odczuwalne.

Pomimo tego wciąż mam przeczucie, że kalifornijski deweloper swoje największe pomysły wstrzymuje na premierę EA Sports FC. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że ciężko zarzucić FIFA 23 bycie „półproduktem” czy „grą stworzoną za karę”.

Cóż, Electronic Arts i największa na świecie federacja piłkarska zakończyły swój blisko trzydziestoletni związek dzieckiem, które przy dobrym prowadzeniu ma szanse na wbicie się na pierwszy plan podczas robienia ostatniego zdjęcia rodzinnego. Bardzo możliwe, że edycja „23” stanie nawet u boku takich legend jak „06” czy „14”. Niemniej na takie osądy należy jeszcze chwile poczekać. EA Sports zapewne jeszcze niejednokrotnie pokryje grę nowymi łatkami, które przemodelują rozgrywkę, a ewentualną wielkość FIFA 23 zdefiniuje także listopadowy dodatek mundialowy. W końcu prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym jak kończą, a nie jak zaczynają.

Motyw