Mogłoby się wydawać, że Samsung już zamknął rok premierą Galaxy Note9, aczkolwiek Koreańczycy ostatnie lata kończyli nowościami z rodziny Galaxy A. Ta ostatnio przeszła duże zmiany i została zdecydowanie rozdrobniona, co ma przejść przez jeszcze większe sitko w październiku. Wtedy też nasze oczy mają ujrzeć smartfona z 4 aparatami, a nim ma być Galaxy A9 Pro. Trzy aparaty od Samsung już znamy – Galaxy A7. Jednak pojawiły się plotki o P30 i P30 Plus – czy takie urządzenia w ogóle ujrzą światło dzienne? Być może w Chinach, ale do nas mają trafić pod znaną już serią – przynajmniej jeden z nich jako Galaxy A6s.
Samsung P30 i P30+ tylko dla Chin, a Galaxy A6s dla nas?
Sam design smartfona Samsunga już pokazuje, że firma też chce trochę podebrać rozwiązań konkurencyjnych. Jakby nie patrzeć, charakterystyczne ułożenie aparatów sugeruje wzornictwo innych firm, co dotychczas nie było stosowane przez Samsunga. Ok, ponownie przypominam Galaxy A7, ale to nowość. Powyżej widzicie P30, który prawdopodobnie ujrzy światło dzienne, jako Galaxy A6s – zależnie od źródeł używa się naprzemiennie obu nazw. Mówimy o 5,99-calowym wyświetlaczu LCD i akumulatorze o pojemności 3300 mAh. Ze specyfikacji wiemy jeszcze chociażby o Snapdragonie 660, choć pojawiają się też głosy o Snapdragonie 670. Nie zabraknie 6 GB RAM i 64 lub 128 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika.
Zobacz też: Mityczny produkt Apple jednak zadebiutuje?
Skąd taka zmiana nazewnictwa? Bardzo możliwe, że Samsung zrobi to, co zazwyczaj, czyli zastosuje różne oznaczenia na różne rynki. W Chinach może to być Samsung P30, ale w Europie Galaxy A6s. Podobnie zrobiła w końcu Motorola z… P30, które u nas znamy jako One. Niewątpliwie robi się ciasno i ta sytuacja może bardzo mylić odbiorcę końcowego. W końcu z P30 robi się średniaki, więc Huawei będzie miał zagwozdkę, aby następcę serii P20 wystawić na szczyt. Niemniej premiera Samsungów P30/Galaxy A6s przewidywana jest na 11 października, razem z Galaxy A9 Pro.
źródło: Phone Arena