Reklamy podczas filmu w kinie. Myślisz, że to głupie… ale nie masz racji [OPINIA]

4 minuty czytania
Komentarze

Chyba wszyscy narzekają na liczbę reklam w kinach przed seansem i oczywiście czas ich trwania. Zazwyczaj to między 15, a nawet 30 minut, które spędzamy, obserwując materiały od banków, producentów słodyczy czy napojów. Coraz mniej mamy za to trailerów, które kiedyś stanowiły trzon takiego bloku reklamowego. Warto jednak zastanowić się nad inną rzeczą. Czy reklamy podczas samego filmu byłby złym pomysłem? Logika podpowiada, że tak, ale zastanówmy się nad tym trochę głębiej.

Reklamy podczas filmu – produkcje są teraz za długie

Fot. IMDB

Nie jestem fanem reklam, ale trailerów filmowych jak najbardziej. Kiedyś, czyli jeszcze przed erą Internetu, to właśnie wyjście do kina sprawiało, że poznawało się zapowiedzi filmowe i człowiek wiedział, na co może już czekać. Teraz ta magia trochę zanikła, bo i tak każdy trailer ląduje na YouTube, a jak zobaczy się go w kinie, to można mówić o szczęściu, ponieważ tam zazwyczaj trafiają tylko największe produkcje. Do trailerów i reklam jeszcze wrócę, bo najpierw warto napisać kilka słów o tym, jak dużo czasu spędzamy średnio w kinie. Dobrym przykładem niech będzie Oppenheimer, czyli ostatni film Christophera Nolana, który trwa 180 minut i 9 sekund, czyli trzy godziny. Dodajmy do tego reklamy i wychodzi nam trzy i pół godziny w filmowym fotelu. Biorąc pod uwagę, jak niewygodne te potrafią być, gdzieś w połowie człowiek ma ochotę po prostu rozprostować kości.

Jednak Oppenheimer nie jest tutaj wyjątkiem. Owszem, Nolan lubi robić długie filmy (Interstellar ponad 168 minut, Mroczny Rycerz powstaje 164 minuty), ale nie jest tutaj wyjątkiem. Nowy filmy Ridleya Scotta, czyli Napoleon, będzie trwał ponad dwie i pół godziny, a wersja reżyserska grubo ponad cztery. Fast X, czyli póki co ostatnia z części serii Szybcy i Wściekli, zabrała nam z życia ponad 2 godziny. Strażnicy Galaktyki Vol. 3 prawie 2,5 godziny, ostatni The Batman to prawie 3 godziny, Diuna ponad 2,5 godziny, Avatar: Istota wody ponad 3 godziny i tak można wymieniać jeszcze długo. Nie jest więc tak, że tylko nam się wydaje, że filmy zaczęły robić się dłuższe.

Kiedyś naprawdę długie filmy były wyjątkami, jak Kleopatra czy Ben-Hur, które w telewizji puszczano nawet podzielone, co można zrozumieć. Ben-Hur trwa przecież 3,5 godziny. Jak podaje serwis WhatToWatch średni czas trwania kinowych produkcji w 2021 roku wynosił 131 minut, ale już w 2011 było to 122 minuty. W 2001 średnio w kinie spędzaliśmy 126 minut, a początek lat dziewięćdziesiątych oznaczał około 117 minut, a osiemdziesiątych 110 minut. Owszem, zawsze zdarzają się produkcje, które zawyżają średnią (Tańczący z wilkami – 181 minut, Terminator 2 – 137 minut), ale przywykliśmy do tego, że filmy trwały zazwyczaj około półtorej godziny do dwóch. I powiedzcie teraz tak szczerze – nie macie czasem ochoty na małą przerwę w seansie? Ja mam, no chyba, że film faktycznie wciągnie mnie na tyle, że trudno oderwać się od ekranu.

Reklamy podczas filmu to jak antrakt w teatrze

Avatar: Istota wody recenzja 2022 film James Cameron

Przywykliśmy do tego, że filmy są niepodzielne. Trzeba oglądać je w całości, ponieważ inaczej świat się zawali albo cokolwiek innego, choć oczywiście nic takiego się nie wydarzy. W teatrze antrakt jest w większości standardem i nikt nie narzeka na to, że gubi się w fabule czy ma problem z nadążeniem za akcją. Jest to też te kilkanaście minut na to, by rozprostować nogi czy pójść do łazienki bez stresu, że ominie nas coś ważnego. Gdyby takie rozwiązanie wprowadzić w kinach, ale jako np. opcjonalne i dla wybranych produkcji, chętnie bym to przetestował. Oczywiście z założeniem, że przed samym filmem miałbym mniej reklam, by czasowo wyszło na to samo. Innymi słowy np. 15 minut przed i 15 minut w trakcie seansu.

Pewnie, reklamy podczas filmów potrafią wkurzać, co udowodniła nam wszystkim telewizja. Streaming miał być ratunkiem, ale reklamy zawitają i do niego. Plany z reklamami ma już Netflix i Disney+, a kwestią czasu jest to, by te znalazły się w Polsce. Zresztą Disney+ już kombinuje z planem, gdzie zapłacimy więcej za lepszą jakość… Nie twierdzę, że to kierunek, który mi się podoba, ale obecność reklam to już coś, do czego musimy się przyzwyczaić. Te w kinie potrafią być męczące, ale gdyby występowały też pośrodku filmu, dałby widzowi chwilę oddechu. Szczególnie przy filmach, które trwają ponad 3 godziny. Czy to by się sprawdziło? Nie mam pojęcia, ale byłoby ciekawym podejściem. Pewnie po jakimś czasie bym na to narzekał, ale najpierw musiałbym to przetestować. A jakie jest wasze zdanie?

Źródło: What To Watch / IMDB / Opracowanie własne

Motyw