horrory Suspiria Dario Argento

Horrory to obecnie najbardziej ambitny gatunek filmowy [OPINIA]

12 minut czytania
Komentarze

Uważam się za pasjonata i konesera kina. Jestem fanem zarówno blockbusterów jak i niszowych artystycznych dramatów, jednak ostatnimi czasy to właśnie horrory robią na mnie największe wrażenie. I nie chodzi tu wcale tylko o to, że niektóre z nich nieźle straszą.

Horrory biją ostatnio na głowę inne gatunki filmowe

Jestem pasjonatem kina w jego całokształcie. Właściwie to nie mam swojego ulubionego gatunku, który uważam za najlepszy, bo w każdym potrafię znaleźć perełki. Na mojej osobistej liście filmów wszech czasów są i produkcje science fiction, komedie (nawet romantyczne), (nie tylko hollywoodzkie) dramaty, kino akcji i horrory. Tym niemniej w ostatnich latach podczas gdy kolejne, mniej i bardziej ambitne, gałęzie dziesiątej muzy zaczęły mnie rozczarowywać, tak horrory coraz bardziej wysuwają się na front. W tym gatunku na przestrzeni ostatnich ponad 5 lat znajduję najwięcej świeżości, kreatywności, artystycznej swobody, niestandardowych i często kapitalnych rozwiązań formalnych i fabularnych. Przy tym wszystkim horrory bywają też szalenie atrakcyjne od strony wizualnej, choć należą do najtańszych produkcji filmowych. Pomimo tego, że kosztują dziesiątki razy mniej niż filmy Marvela, to nie tylko dają mi więcej rozrywki i emocji, ale też poczucia zachwytu nad sztuką filmową, którego produkcje za setki milionów dolarów dać ostatnio nie potrafią.

Obecnosc 2 horror

Przeczytaj także: Recenzja filmu Black Adam.

Od końca lat 70., do mniej więcej końca pierwszej dekady XXI wieku kino rozrywkowe, bez względu na jego ogólną jakość, co jakiś czas potrafiło zachwycać widownię pokazując kolejne technologiczne przełomy i prezentując widzom magię, jakiej wcześniej nie widzieli. Od pierwszych „Gwiezdnych wojen”, przez „Jurassic Park”, „Władcę Pierścieni” po „Avatara” – niemal w każdym sezonie na fanów X muzy czekały filmy, które pokazywały coś, czego wcześniej nie było. Chodzenie do kina przypominało niemalże wyprawę ku wielkiej przygodzie. Dziś już tego nie ma – efekty specjalnie osiągnęły swoje apogeum wraz z filmem „Avatar” w 2009 roku.

Od tej pory zostało jedynie dopracowywanie i ulepszanie tego co jest, natomiast nie czeka nas już żadna wizualna rewolucja. Fabularnie kino rozrywkowe, które nigdy specjalnie ambitnie pod tym względem nie było z powodów oczywistych, też mimo wszystko podupadło. Współczesnym blockbusterom brakuje luzu i szerszej wyobraźni, bo Hollywood woli skupiać się obecnie na tematach społecznych, związanych z poprawnością polityczną, walką z dyskryminacją, podkreślaniem otwartości na wszelkie mniejsze i większe środowiska oraz mniejszości rasowe/seksualne, a także wszystkie pozostałe. Współczesne blockbustery stały się politycznymi transparentami, w większości jednej strony dyskursu. I nie problem w tym, że to jest tylko jedna strona, a w tym, że w kinie rozrywkowym nie powinno być stron i polityki. Ale mniejsza z tym.

Kino rozrywkowe wcale nie jest najczęściej oglądanym przeze mnie gatunkiem – częściej sięgam po filmy spoza mainstreamu, ale niestety i one wydają się być pozbawione tej „iskry”, którą miały dramaty, thrillery, czy komedie jeszcze parę lat temu. Nie wiem, czy to kwestia pandemii Covid-19, czy po prostu przypadek, ale ostatni naprawdę udany dla mnie rok, w którym oglądałem sporą ilość świetnych filmów w każdym gatunku to rok 2019. A i wtedy ich liczba drastycznie zmalała względem poprzednich lat. I sam już nie wiem, czy może moje gusta się nagle zmieniły, czy nastąpił moment chwilowego, mam nadzieję, regresu w jakości scenariuszy? Fakty są takie, że coraz trudniej mi trafić na naprawdę angażujący, ambitny tematycznie i kreatywny formalnie film w jakimkolwiek gatunku. Poza horrorami.

Horrory ratują twarz współczesnego kina?

Oczywiście to nie jest tak, że horrory nagle stały się jakoś wybitne kreatywne i zaczęły zwracać na siebie wyraźnie uwagę. Horrory, choć były i poniekąd ze względu na swój charakter nadal są niszą, zawsze dokładały solidne cegły pod fundamenty rozwoju kinematografii. Już w pierwszych latach istnienia tego gatunku horrory potrafiły przekraczać granice formalne i tworzyć obrazy i techniki ich pokazywanie, których kino wcześniej nie widziało. Spójrzcie tylko na jedną z pierwszych scen filmu „Faust” F.W. Murnaua z 1926 roku. Jest imponująca i po dziś dzień wygląda jak przerażający koszmar.

Faust 1926 horror

Twórcy horrorów już prawie 100 lat temu potrafili wychodzić poza ramy tego, co uznawane jest za standard w sztuce filmowej. W późniejszych latach było podobnie. A z biegiem czasu horrory ewoluowały z impresjonistycznych historii grozy do mrożących krew w żyłach metafor chorób psychicznych czy przeżytych traum. W genialnym „Nie oglądaj się teraz” z 1973 roku grany przez Donalda Sutherlanda główny bohater nie może pogodzić się z tragiczną śmiercią córki. W „Lśnieniu” z 1980 roku, mistrzowsko grany przez Jacka Nicholsona, Jack Torrance mierzy się z niemocą twórczą i napadami psychozy (albo zostaje opętany przez ducha hotelu – zależnie od interpretacji). Spadkobierców właśnie tych dwóch horrorów można najczęściej dostrzec we współczesnym kinie grozy, które nie tylko chce przerażać widza efektownymi i czasem efekciarskimi scenami budzącymi przerażenie, ale też opowiedzieć coś o stanie ducha/duszy człowieka.

Przeczytaj także: Hellraiser – ranking filmów należących do kultowej serii horrorów

Horrory nie są już tylko opowieściami o duchach, zombie czy enigmatycznych niemal nadludzkich mordercach w maskach – filmy te próbują nas na równi przerazić stanami emocjonalnymi, psychicznymi pułapkami naszych własnych umysłów. Mierzą nas z ekstremalnymi sytuacjami, ale nie tylko abstrakcyjnymi, jak wspomniane wcześniej duchy czy zombie, a także tymi, z którymi możemy się utożsamiać jak śmierć bliskich, depresja, choroba psychiczna, utrata dziecka. Strach i groza graniczą w nich z obezwładniającym smutkiem. Wystarczy wymienić tu takie tytuły jak „Dziedzictwo Hereditary” czy „Sierociniec”. Ostatnio coraz częściej oglądam produkcje, które obierają sobie za temat strach przed starzeniem się i w ogóle starością. O tym opowiada np. świetny „X”. Ale także i „Vortex”, który choć nie jest klasycznym w formie horrorem, to jednak posiada wszystkie cechy tego gatunku pokazując nam parę staruszków, którzy powoli umierają w swoim mieszkaniu. Żona jest wyżerana wewnętrznie przez demencję, a mąż przez chorobę serca. Jeszcze całkiem świeży horror „Uśmiechnij się”, choć przyznaję, że nie należy już dziś to najoryginalniejszych, to też gra ciekawą tematyką – z jednej strony badając obszary z rejonów psychologii i sadzając nas przed paradoksem uśmiechu, traktowanego jako coś pozytywnego i dobrego w tym wypadku jednak kojarzonego z czymś złowrogim. A cała reszta to historia o tym, jak wyniszczającą na ludzką psychikę siłę ma trauma. Może banał, ale pokażcie mi lepszy film nie-horror, który ostatnio równie dobrze mierzył się z tą tematyką.

W fantastycznym „Midsommar” główna oś fabularna obracała się wokół detoksu po toksycznym związku. Nie brakuje też historii mierzących się z tematami nierówności społecznych (tutaj bryluje kino Jordana Peele), ekonomicznych (seria „Noc oczyszczenia”). Horrory ogólnie jako gatunek stawiają widza od czasów swojej genezy twarzą w twarz ze śmiercią, czyli podstawowym zagadnieniem, z którym każdy z nas będzie się prędzej czy później musiał spotkać. Tym samym kino grozy w ostatnich latach podejmuje tematykę ciekawszą i bardziej angażującą niż nie tylko kino rozrywkowe, ale też te bardziej wymagające, przynajmniej w teorii, kino ambitne. Ja sam ostatnio łapię się na tym, że po seansie jakiegoś lepszego czy gorszego dramatu mam w głowie pustkę, tymczasem po obejrzeniu paru ostatnich horrorów kłębi mi się masa przemyśleń. Dla horrorów to dobrze, no ale horrory same kina nie uratują.  Tym niemniej gołym okiem widać, że poruszają one najbardziej interesującą tematykę oraz są w stanie o wiele lepiej angażować widza, nie tylko dlatego, że go przerażają strasznymi scenami.

Horrory, czyli oczyszczająca siła strachu

Midsommar horror

Strach ma dziś wielką siłę, chyba największą jaką kiedykolwiek miał, gdyż napędzany jest przez ogólnodostępne media, które podkręcają wydarzenia z całego świata jeszcze bardziej w celu zwrócenia uwagi. Horrory jednak w tym wszystkim oferują strach kontrolowany. Nadal stanowią ucieczkę od rzeczywistości, oczywiście ucieczkę dość specyficzną i nie dla każdego, bo nie każdy lubi i chce się bać, natomiast dla wielu ludzi, których wydarzenia z rzeczywistości potrafią wpędzić w stany depresyjne, horrory stanowią ekstremalną formę katharsis. Są trochę jak emocjonalna wersja skoków na bungee czy ze spadochronu. Nie każdy ma potrzebę, by sięgać aż po takie środki, ale są ludzie, którzy muszą, bo ich niedobory adrenaliny do tego ciągną.

Dzisiejsze horrory na szczęście coraz rzadziej sięgają po tzw. sceny jump scare, czyli takie w których jakaś straszna postać wyłania się nagle zza rogu. Obecnie kino grozy należy do gatunku, który najciekawiej i najbardziej kreatywnie wykorzystuje filmowe triki oraz możliwości techniczne. To właśnie w horrorach ostatnimi czasy widziałem najwięcej kapitalnych ujęć operatorskich. I szczerze mówiąc dziwię się, że gatunek ten jest nadal dyskryminowany przy wręczaniu nagród filmowych. Już nawet rozumiem, że filmy te nie są nominowane w najważniejszych kategoriach, chociaż moim zdaniem Toni Colette za swoją rolę w „Dziedzictwie Hereditary” powinna dostać przynajmniej nominację do Oscara dla najlepszej aktorki.

Toni Collette Hereditary

Tym niemniej horrorów ze świecą szukać nawet w takich kategoriach oscarowych czy Złotych Globów jak charakteryzacja, montaż dźwięku, muzyka czy zdjęcia właśnie. Tymczasem horrory, ze względu na to, że jest to gatunek mierzący widza z ekstremalnymi sytuacjami, często uciekającymi logice oraz przyziemności, prezentują szereg czasem naprawdę szalonych jazd kamerą, nietypowych ujęć, ciekawego kadrowania i perspektyw, które nie są tylko i wyłącznie tanim efekciarstwem, ale służą opowiadanej historii i ukazaniu stanów emocjonalnych ich bohaterów. A przy tym wszystkim są imponujące od strony formalnej. Co innego nagradzają członkowie oscarowej akademii w kategoriach technicznych?

https://www.youtube.com/watch?v=L3kB6ORnoCA

Są też i horrory, które genialnie bawią się światłem i cieniem oraz kolorami. Tutaj przede wszystkim wspomnieć należy o filmach Dario Argento, który zapoczątkował cały stylistyczny ruch kina grozy, które zatopione jest w wyrazistych, neonowo-pastelowych barwach.

Jeden z najciekawszych reżyserów ostatnich lat, niestety potwornie mało znany S. Craig Zahler umiejętnie wplata horrory w inne gatunki filmowe, co być może stanie się w przyszłości coraz bardziej powszechnym trendem. Jego bodaj najbardziej znanym dziełem jest „Bone Tomahawk”, który zaczyna się jako western, a kończy jako przerażający i wciskający w fotel horror właśnie. Horrory powoli są dołączane do innych gatunków, dzięki czemu przestają być jednorodną gałęzią opowiadania, a stają się integralną częścią większej całości. Co robi czasem potężne wrażenie, w sytuacji gdy dzieje się to z gatunkami, które dotąd nie miały ze sobą tak wiele wspólnego.

Berserk manga
Kadr z mangi Berserk

Zyskująca coraz większą popularność po śmierci autora tworzona od 1989 roku manga „Berserk” to mistrzowska mikstura fantasy, powieści historycznej i horroru. Całkiem świeża manga i anime na jej podstawie „Made in Abyss” to również chyba najbardziej innowatorska mieszanka kina przygodowego, wzruszającego i chwilami przepięknego dramatu psychologicznego oraz okrutnego horroru z dziećmi w rolach głównych – rysowana w stylu dziecięcych, niemal disnejowskich, bajek.

Made in abyss horrory anime
Kadr z anime Made in Abyss

Zresztą żeby nie szukać daleko, najpopularniejsze seriale na świecie, czyli „Stranger Things” i „Squid Game” to, obok innych gatunków, horrory właśnie. „Stranger Things” mieszają kino grozy z filmami przygodowymi i młodzieżowymi komediami z lat 80., a „Squid Game” z tematyką społeczną i osobistymi dramatami każdej z postaci. Elementy horroru nadają tym historiom kolejnego wymiaru, poszerzają możliwości twórców w tym co chcą i mogą pokazać oraz opowiedzieć.

Oczywiście jak to ma miejsce w każdym gatunku nie brakuje też całej masy horrorów bezwartościowych, pustych, opartych na bezsensownym okrucieństwie torture porn, głupich, chorych i szalenie kontrowersyjnych. Tych nikomu nie polecam, chyba, że ktoś z własnej woli ma na to ochotę. Nie oceniam.

Przeczytaj także: Najbardziej chore i odrażające horrory, których nie powinniście w ogóle oglądać

Problem z horrorami jest też taki, że to bodaj jedyny gatunek, który nigdy nie przekona do siebie widza w ujęciu masowym, przynajmniej nie na tyle, by dany horror był najpopularniejszym filmem roku. Ich widownia jest ograniczona, bo nie każdy ma chęć, zdrowie i emocje na tyle twarde, by móc oglądać tego typu kino. Sam znam wielu ludzi, którzy horrorów oglądać nie mogą, bo są dla nich zbyt intensywne, drastyczne, biją z nich głównie negatywne emocje. No i trudno się z tym nie zgodzić. Większość horrorów nie nadaje się do rodzinnego oglądania przy niedzielnym śniadaniu czy obiedzie. Raczej jasnym jest to, że tak zostanie. Mam jedynie nadzieję, że horrory staną się bardziej doceniane i nietraktowane tylko i wyłącznie jako „straszaki”, bo coraz częściej ten gatunek bije ambicjami i kreatywnością inne szufladki X muzy. Byłoby super, gdyby też kino mainstreamowe z większą otwartością spoglądało na poczynania montażystów, reżyserów i operatorów współczesnych horrorów, bo należą oni do czołówki rzemieślniczej w chwili obecnej. W dodatku mają też cenne doświadczenie pracy przy mocno ograniczonych budżetach, a dostarczają widowni naprawdę efektowne sceny, a to najlepsza z możliwych szkoła kreatywności i radzenia sobie z ograniczeniami formalnymi.

Motyw