Google wprowadza zmiany w swojej polityce reklamowej. Ograniczą one możliwość prowadzenia przez zweryfikowane podmioty reklam skierowanych do bardzo specyficznych grup osób. Firma twierdzi, że głównie wyjaśnia istniejące zasady dotyczące treści wprowadzających w błąd. Jednak zmiany te będą prawdopodobnie bardzo widoczne dzięki rozległej globalnej sieci reklamowej.
Google jest kolejnym gigantem internetowym, który ogłasza zmiany w polityce reklamowej. I tak jak Snapchat, gigant wyszukiwania chce umieścić się w centrum pomiędzy liberalnymi zasadami Facebooka a wręcz zakazem praktykowanym przez Twittera.
Google określa zasady reklam politycznych
Firma twierdzi, że będzie nadal chronić integralność kampanii i wyborów. Jednocześnie dokładając wszelkich starań, aby ujawnić najistotniejsze i autorytatywne wiadomości polityczne. Serwis chce poprawić zaufanie wyborców i udowodnić, że reklamy polityczne promowane na jego platformach nie zawierają treści wprowadzających w błąd i mogą być prowadzone tylko przez zweryfikowanych reklamodawców politycznych. Google nakreślił trzy kluczowe zmiany w swojej polityce, które znacznie ograniczają dostępność spersonalizowanych narzędzi targetowania reklam. Obecnie oferuje trzy główne formaty: wyszukiwanie reklam, które pojawiają się w odpowiedzi na zapytania dotyczące tematu lub kandydata, reklamy YouTube i wyświetlanie reklam.
Zobacz też: Apple buduje nową siedzibę za miliard dolarów
Polityczni reklamodawcy będą nadal mieć możliwość prowadzenia reklamy kontekstowej. Będą one jednak ograniczone do kierowania do wyborców w oparciu o wiek, płeć i kod pocztowy. Google chce udowodnić, że posiada wszystkie reklamy o tym samym standardzie uczciwości. Oznacza to, że nowa polityka jest bardziej szczegółowa w odniesieniu do tego, co jest zabronione. Obejmuje to ewidentnie fałszywe twierdzenia. Dobrym przykładem są tutaj frazy: dzień wyborów został przełożony lub że kandydat zmarł. To samo odnosi się do głębokich fikcji, które mogłyby wprowadzić w błąd wyborców wykorzystujących zmanipulowane treści. A także do wszystkiego, co mogłoby podważyć uczestnictwo, lub zaufanie w procesie wyborczym lub demokratycznym.
Źródło: TechSpot