TRAPPIST-1

To tu Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba szuka życia. TRAPPIST-1 przypomina Układ Słoneczny

4 minuty czytania
Komentarze

Mogłoby się wydawać, że najlepszym miejscem do poszukiwania życia pozaziemskiego byłyby układy gwiezdne będące kopią naszego. Nie jest to jednak możliwe z dość prozaicznej przyczyny: w naszym sąsiedztwie nie ma gwiazd należących do typu naszego Słońca – czyli żółtych karłów – wokół których w ekosferze orbitowałyby skaliste planety przypominające Ziemię. Jest za to  TRAPPIST-1 – układ tak inny od naszego, jak to tylko możliwe, a jednocześnie budzący wielkie nadzieje. 

TRAPPIST-1 budzi nadzieje na znalezienie życia

Warto tu podkreślić jedno: szukamy życia podobnego do tego, które występuje na Ziemi, ponieważ… innego nie znamy. Możliwe więc, że gdzieś tam, na planecie, która z naszego punktu widzenia powinna być jałowa, rozwija się nieorganiczne życie, lub organiczne, ale nie oparte na DNA. Nie wiemy jednak jak takie formy rozpoznać, ani też czy w ogóle one istnieją. Szukamy więc warunków zbliżonych do ziemskich i szukamy istot nam podobnych – przynajmniej z grubsza. 

Zobacz też: To miały być zdjęcia z Jamesa Webba – a są zdjęciami… kiełbasy

Tu kluczowe są więc pewne cechy: planeta musi znajdować się w ekosferze swojej gwiazdy, czyli w obszarze gdzie dociera do niej tyle energii, aby mogła istnieć woda w stanie ciekłym. Sama planeta musi być skalista. Warto także, aby była odpowiednich rozmiarów, aby utrzymać atmosferę, oraz żeby miała ciekłe jądro, które zapewni ochronne pole magnetyczne. I właśnie takie planety znajdują się w układzie  TRAPPIST-1. I tak: planety, bo mowa tu aż o 4 obiektach tego typu, a łącznie krąży wokół niej 7 planet.

 TRAPPIST-1 tak inny, od Układu Słonecznego

Układ ten jest jednak zupełnie inny od naszego: w jego centrum znajduje się czerwony karzeł, czyli jedna z najmniejszych gwiazd spośród tych, które nie dokonały żywota. W porównaniu do naszego Słońca jest ona niezwykle mała i zimna. Dlatego też jej ekosfera jest znacznie bliżej: najodleglejsza z planet, która wykracza poza ekosferę i jest w tej zimnej części układu, znajduje się znacznie bliżej swojej gwiazdy, niż Merkury Słońca. 

Zobacz też: Filary Stworzenia na niesamowitym zdjęciu. Zrobił je Teleskop Jamesa Webba

W jej przypadku rok trwa 19 ziemskich dni. Dla porównania rok na najbliższej swojemu słońcu planecie trwa 1,9 dnia. Wedle wstępnych ustaleń naukowców tyle samo trwa doba. Największym problemem dla ewentualnego życia w  TRAPPIST-1 może być odległość od gwiazdy. Otóż może i energii termicznej dociera do tych planet podobna ilość, jak do Ziemi, ale są one znacznie bardziej wystawione na rozbłyski promieniowania, które mogą regularnie niszczyć całe życie, nawet jeśli jakieś się pojawi. 

 TRAPPIST-1 to wcale nie jest nowe odkrycie

Oczywiście układ  TRAPPIST-1 nie jest jakąś nowością: sama gwiazda została odkryta w 1999 roku, a w 2017 roku potwierdzono, że wokół niej krążą planety znajdujące się w ekosferze. Jednak to byłoby na tyle: Kosmiczny Teleskop Hubble`a nie odkrył podczas obserwacji żadnej atmosfery na tych planetach. Rzecz w tym, że nie byłby w stanie tego zrobić w przypadku planet skalistych o stosunkowo rzadkiej atmosferze. 

Zobacz też: Gwiezdny odcisk palca – James Webb odkrył coś niesamowitego

I tu pojawia się James Webb, który jest już w stanie stwierdzić czy na tych obiektach występuje atmosfera podobna do ziemskiej, oraz dokładnie zbadać jej skład. A biorąc pod uwagę, że  TRAPPIST-1 znajduje się zaledwie 39 lat świetlnych od nas, to jest to bardzo obiecujący kierunek dla badań. Oczywiście nie ma raczej mowy o kolonii kosmicznej – chyba że w odległej przyszłości i w ramach wielopokoleniowych misji. Wciąż to jednak obiecujący obiekt badań. 

 TRAPPIST-1 – czy życie to pewniak?

No dobrze, ale załóżmy, że tamtejsza gwiazda jest łaskawa i nie morduje ewentualnego życia rozbłyskami gamma. Czy to oznacza, że odkrycie tam życia to kwestia czasu? Otóż niekoniecznie. W naszym sąsiedztwie są aż dwie planety, które znajdują się w ekosferze swojej gwiazdy, a nie ma na nich ani wody, ani tym bardziej śladów życia. Mowa tu o Wenus i Marsie. Jedna to istne piekło z atmosferą tak gęstą i temperaturami tak wysokimi, że w formie deszczu pada tam kwas, a druga to jałowe, zimne pustkowie praktycznie pozbawione atmosfery. 

Zobacz też: James Webb łączy siły z innym teleskopem – efekty są nieziemskie

Jak widać, dobra pozycja od Słońca to za mało, aby utrzymać wodę w stanie ciekłym, a co dopiero życie. Nie oznacza to jednak, że nie warto próbować go odnaleźć. Warto jednak mieć na uwadze, że warto podchodzić do takich odkryć bardzo sceptycznie i je systematycznie badać, zamiast cieszyć się z potencjalnego odkrycia życia, patrząc na każdy kawałek skały mniej/więcej odpowiednich rozmiarów, który znajduje się w miejscu, gdzie hipotetycznie może wystąpić woda.

Źródło: Space.com, YouTube

Motyw