Test Jeep Compass
LINKI AFILIACYJNE

TOP3 powody, dla których powinniście omijać Jeepa Compass PHEV, ale…

8 minut czytania
Komentarze

O tym, że Jeep wyszedł ze swojej „strefy komfortu” pisałem niedawno przy okazji ich pierwszego samochodu elektrycznego, a więc w ramach recenzji Jeep Avenger. To w dużej mierze po prostu Fiat ze znaczkami amerykańskiej marki, który świetnie spisuje się w swojej roli miejskiego crossovera, ale bezdroży prawdopodobnie nie podbije.

Testowany Jeep Compass PHEV to w gruncie rzeczy „większy brat” Avengera. Tak samo bazuje już na modelach włoskiej marki (z podzespołami Stellantisa) i tak samo jest bardziej miejski, aniżeli terenowy. Oczywiście to nie oznacza, że napęd 4XE można uznać za bezsensowny. Jest jednak kilka rzeczy, przez które Jeep Compass w wersji „S” całkowicie mnie nie kupił.

Zalety

  • Oszczędny napęd, szczególnie wartościowy dla mieszkańców prowincji;
  • Charakterystyczne dla Jeepa krótkie zwisy, które mogą się spisać na nierównościach, o ile do nich dotrzecie;
  • Dość solidnie wykonane wnętrze;
  • Sporo opcji konfiguracji i dużo wersji dopasowanych do własnych potrzeb.

Wady

  • Dość twarde zawieszenie średnio pasuje do Jeepa;
  • Automat pracuje nieintuicyjnie i po prostu irytuje;
  • Mały zasięg zarówno „na prądzie” jak i bez prądu;
  • Wysoka cena względem konkurencji.

Test Jeep Compass Plug-in: Krótkie podsumowanie

Trudno jest mi znaleźć coś, co by mnie w Compassie przekonało do zakupu. Z jednej strony hybryda plug-in w Jeepie to świetny pomysł dla dojeżdżających z trudno dostępnych prowincji, a z drugiej wersja „S” średnio nadaje się do czegokolwiek innego, niż poruszanie się po gładkim asfalcie.

7/10
Ocena

Jeep Compass PHEV

  • Ergonomia systemu operacyjnego 8
  • Fabryczna nawigacja i wsparcie dla Apple CarPlay/Android Auto 7
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 7
  • Bagażnik 7
  • Stosunek dynamika-zużycie energii/paliwa 6
  • System audio 7
  • Systemy wspomagające jazdę 7

Trzy powody, dla których nie kupiłbym Jeepa Compassa

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Przy okazji ostatniej recenzji Dacii Jogger skupiłem się na trzech powodach, dla których warto ten samochód kupić. Tym razem skupmy się na głównych wadach, które przez cały okres testu Jeepa przekonały mnie, że Compass to nie jest samochód dla mnie. Podkreślę jednak, że to tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia, a każdy z osobna może w tym samochodzie poczuć się inaczej. Dlatego zawsze warto umówić się na jazdę próbną. A jeśli się spodoba i zdecydujecie się na zakup, koniecznie sprawdźcie ofertę u dobrego agenta ubezpieczeniowego.

Test Jeep Compass PHEV. Egzemplarz w wersji „S”

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Testowany egzemplarz to Jeep Compass 4XE z napędem typu Plug-In w wersji wyposażenia „S”. Taka konfiguracja wstępnie rozpoczyna się od 235 400 złotych. Pod maską znajduje się silnik czterocylindrowy o pojemności 1,3-litra, który wraz z napędem elektrycznym generuje 240 KM. Moc jest przekazywana na cztery koła z pomocą sześciobiegowej skrzyni automatycznej.

Po pierwsze, napęd i skrzynia

Test Jeep Compass
Fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Tutaj mógłbym poprowadzić całą rozprawkę, w której przedstawię plusy i minusy napędu w Compassie. Przede wszystkim najbardziej irytująca jest skrzynia biegów. To sześciobiegowy automat, który z jednej strony dobrze stopniuje biegi w trasie, ale z drugiej niesamowicie przeciąga każde przełożenie w mieście.

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Jakby tego było mało, przez cały test odnosiłem wrażenie konfliktu skrzyni biegów z silnikiem elektrycznym. Wciśnięcie pedału gazu zazwyczaj powoduje tylko wycie małego silniczka i dopiero po kilku sekundach dużo mocniejsze depnięcie „budzi” te 240 KM do życia. Po tygodniu jazdy nie zaufałem mu na tyle, żeby czuć się bezpiecznie na przykład przy wyprzedzaniu. Samochód oferuje przyspieszenie 7,2 sekundy do 100 km/h, jednak w żadnym stopniu nie da się tego komfortowo doświadczyć.

Po drugie, zasięg elektryczny i spalinowy

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Kolejnym punktem jest zasięg. Compass ma bardzo mały zbiornik paliwa, bo o pojemności 36 litrów. Dla porównania dużo mniejszy Peugeot 208 z trzycylindrowym silnikiem 1.2 PureTech dysponuje zbiornikiem o pojemności 44 litrów, a również nieco mniejszy Peugeot 2008 z tym samym motorem stawia już na 50 litrów. To 36 litrów w Jeepie jest więc wyjątkowo irytujące i nawet w dość oszczędnym samochodzie sprawi, że założycie sobie aplikację z kartą jednej ze stacji benzynowej.

Spalanie oscyluje na poziomie 7,5-8 litrów na 100 kilometrów w mieście oraz około 9 litrów na autostradzie przy stałych 140 km/h. Dużo bardziej opłaca się jeździć drogami ekspresowymi, bo przy 120 km/h Jeep może zejść poniżej 7 litrów na 100 kilometrów. Tym sposobem zasięg Compassa PHEV na benzynie to około 500 kilometrów, co jak na tego typu hybrydę nie robi wrażenia

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Ale to hybryda Plug-in„, powiecie, „nadrabia zasięgiem elektrycznym„. Nic bardziej mylnego: Compass z napędem plug-in przy dobrym wietrze w trybie elektrycznym pokona 30, może do 40 kilometrów na jednym naładowaniu, jeśli będziecie baaardzo oszczędni. Jak na tak duży samochód, moim zdaniem Jeep mocno odstaje od konkurencji.

Po trzecie, cena

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Tym samym przechodzimy do ostatecznego podpunktu, który mnie do Compassa zraził, czyli jego ceny. Wersję „S”, która według mnie nie ma najmniejszego sensu, kupujecie za co najmniej 235 400 złotych, jeśli nie zdecydujecie się na nic ponad to, co oferuje producent. W „podstawce” ominie was między innymi kamera 360 stopni, asystent parkowania, czujniki martwego pola, czy chociażby lepszy system audio. Tylko za to będziecie musieli dopłacić kolejne 9 900 złotych, co kończy się ceną 245 300 złotych.

W takim wypadku wszedłem w konfigurator BMW i kliknąłem model X1 w hybrydzie Plug-in. Za 236 tysięcy otrzymałem już ładnego C-Crossovera (nieco mniejszego wprawdzie niż Compass), z bardzo nowoczesnym systemem operacyjnym, w wybranym przez siebie kolorze i dobranym wzorze felg, doposażonego o pełny pakiet świateł LED, system multimedialny z kamerami 360 stopni i nawigacją rodem z Need For Speed-a oraz paroma innymi rzeczami. Sami widzicie, dla mnie wybór byłby prosty.

Szczególnie że cały system multimedialny Compassa raczej nie uwodzi. Zamiast fabrycznej nawigacji (która prowadzi w porządku i daje nawet wybór drogi), wolałbym zainstalować jakąś darmową nawigację na telefon i po prostu jechać w towarzystwie smartfona, korzystając z Android Auto bezprzewodowo. Albo chociaż Apple CarPlay.

…ale macie sporo opcji konfiguracji

Warto wspomnieć też o plusach. Jeep słynie z tego, że oferuje całą masę możliwości konfiguracji i, co ważne, fabrycznej personalizacji. Do wyboru macie sporą liczbę wzorów felg, kolorów, konfiguracji wnętrza. Wasz samochód może być dwukolorowy lub jedno. Możecie mieć wersję trochę bardziej terenową (Upland) lub dużo bardziej terenową (Trailhawk) i wszystkie będą różniły się także wizualnie. Opcji jest bardzo dużo i jeśli tylko wam się podoba model, to na samym wyjeździe z fabryki może być już dopasowany idealnie pod wasze upodobania.

Poza tym, że system multimedialny nie uwodzi wizualnie i nie ma za dużo innowacyjności w sobie, to warto spojrzeć na niego także z drugiej strony. Co prawda to już nieaktualny Uconnect Fiata, ale jak każdy nieco starszy technologicznie OS może się spodobać wszystkim szukającym prostych rozwiązań. Nie będziecie błądzić po ustawieniach, przeczesywać instrukcji, tylko wsiądziecie i poczujecie się „jak w domu”. A to duża zaleta.

Czy to znaczy, że Jeep Compass jest beznadziejny? Końcowa opinia

Test Jeep Compass
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

To nie tak, że testowany Jeep jest beznadziejny. W mojej opinii jeśli szukacie Compassa, zdecydujcie się na Trailhawka. Uważam, że wersja „S” to skrót od „Super-Wannabe”, która przebiera Compassa w pseudosportowego SUV-a, co ostatecznie nie do końca spisuje się w swojej roli.

Jeep Compass z napędem 4XE doskonale radzi sobie w terenie. Miałem okazję widzieć to na własne oczy w Maladze, przy okazji jazdy testowej Avengerem i premiery Grand Cherokee. Niestety żaden wspinający się pod stromą górę, czy przejeżdżający przez błoto Compass nie był na siłę usportowiony.

Dlatego celując w ten model, raczej wybierzcie to, do czego został stworzony, nawet kosztem niepasujących opon niskoprofilowych. Napęd dostaniecie ten sam, a właściwości jezdne nie będą bez sensu „poprawiane”. Na szczęście różnice są na tyle nieduże, że Compass nadrabia uniwersalnością: w każdej wersji macie kilka technologicznych możliwości poruszania się po cięższym terenie (jak na przykład hamulec zjazdowy, czy dodatkowe tryby jazdy) i wystarczą tylko nieliczne zmiany, by dostosować auto do swoich potrzeb.

A jeśli jednak trafiliście na taką konfigurację, to nie zwlekajcie i zamówcie mu ciekawsze opony, które wykorzystają jego walory terenowe.

Plus, przyznam szczerze, urody mu nie odmówię. W jakiś sposób najnowsze wcielenie do mnie trafia, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Tylko te koła…

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw