Cena prądu w 2023 roku pod znakiem zapytania. PGE i inni już poprosili o podwyżki dla klientów

2 minuty czytania
Komentarze

Wciąż nie wiadomo, jaka będzie cena prądu w 2023 roku. Najprawdopodobniej czekają nas podwyżki, jednak poszczególne szacunki różnią się od siebie. Spekulacje może zakończyć Urząd Regulacji Energetyki. To właśnie on podejmuje decyzje dotyczące taryf, co przekłada się na kwoty, jakie widzimy na rachunkach. Dostawcy energii złożyli właśnie do urzędu wnioski o podwyżki.

Cena prądu w 2023 roku – wiemy coraz więcej, ale kluczowa informacja dopiero się pojawi

fot. Josh Appel/Unsplash

Zacznijmy od tego, co o cenach energii elektrycznej i rachunkach za prąd w 2023 roku już wiemy. Za pierwsze 2000 kWh mamy płacić tyle samo, co w 2022 roku (o ile wciąż będzie obniżony VAT). Oprócz tego mają obowiązywać ceny maksymalne prądu. To 693 zł/MWh dla gospodarstw domowych i 785 zł/MWh dla małych i średnich firm oraz podmiotów użyteczności publicznej. Ile dokładnie zapłacimy za prąd po przekroczeniu limitu 2000 kWh? Bardzo wiele zależy od Urzędu Regulacji Energetyki.

To właśnie URE zatwierdza taryfy na energię elektryczną. Z informacji Rzeczpospolitej wynika, że do urzędu trafiły już wnioski taryfowe od Enea, Energa Obrót, Tauron Sprzedaż i PGE Obrót. Nie wiadomo jednak, jakich stawek oczekują spółki i na jakie ew. podwyżki zgodzi się URE.

Koszty paliwa mają istotne odzwierciedlenie w cenach energii i ciepła. Ok. 80 proc. produkowanej w Polsce energii pochodzi z węgla, podobnie w produkcji ciepła. Zatem wzrost cen surowca przekłada się bezpośrednio na koszt wytwarzania, tym samym – mówi Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Ostateczne stawki możemy poznać w grudniu. Jeśli URE zdecyduje o niższych stawkach, niż zakładają to ceny maksymalne przyjęte przez rząd, to spółki energetyczne będą mogły wystąpić o rekompensaty do specjalnego funduszu.

Czytaj także: Jak sprawdzić zużycie prądu? To wiedza, która przyda się każdemu, bez względu na dostawcę

Cena energii elektrycznej to wciąż temat budzący duże emocje. Rząd przekonuje, że stara się chronić obywateli przed podwyżkami, za które odpowiadają zasady panujące w UE (system EU ETS), polityka Niemiec oraz działania Władimira Putina. Polskie firmy energetyczne przygotowały kampanię z bilbordami, która ma utrwalać tę narrację. Krytycy rządu wytykają mu, że pozwala opierać polską energetykę na węglu i wydaje miliony na propagandowe kampanie, zamiast przeprowadzić transformację energetyczną.

źródło: Rzeczpospolita, next.gazeta.pl

Motyw