Pracownik w kasku ochronnym montuje panele słoneczne na metalowej konstrukcji. Fotowoltaika w 2024 roku będzie bardzo popularna

Kontrole fotowoltaiki. Oto, na co się przygotować i jak wygląda inspekcja

7 minut czytania
Komentarze

Niektórzy twierdzą, że kontrola jest najwyższą formą zaufania. Przyznam, że nie chciałbym żyć w relacji międzyludzkiej, w której druga strona wyznaje takie zasady. Jednak rozumiem, dlaczego dostawcy energii tacy jak Tauron przeprowadzją kontrole mikroinstalacji fotowoltaicznych w gospodarstwach domowych. Tym bardziej że te dowodzą, iż są ludzie, którzy na zaufanie nie zasługują. 

Kontrole fotowoltaiki

Fotowoltaika na zewnątrz obok kontenerów przemysłowych w słoneczny dzień. W sam raz na kontrole fotowoltaiki
Fot. materiały prasowe / YouTube / B2U Storage Solutions

Na początek wyjaśnijmy sobie, po co w ogóle są takie kontrole. Nie chodzi tu o zdrożną ciekawość, albo próbę utrudnienia życia prosumentom – a wręcz przeciwnie. Otóż przy zarządzaniu siecią energetyczną należy móc dokładnie przewidywać, na jaką produkcję można liczyć w określonych warunkach. Kolejną, równie ważną kwestią są nieprawidłowości przy montażu i konserwacji fotowoltaiki. Trudno wymagać od prosumentów, aby ci znali się na szczegółach technicznych. A przecież wadliwa instalacja PV może wywołać nawet pożar fotowoltaiki. Kontrole pomagają tego uniknąć. 

Dobrym przykładem jest tutaj Tauron, który zbadał niemal 6 tysięcy instalacji fotowoltaicznych, koncentrując się na najczęstszych nieprawidłowościach. Te wynikały jednak z dość swobodnego podejścia do zasad ze strony prosumentów, a nie wad samej instalacji. Obejmowały one zmianę ustawienia trybu pracy falownika oraz montaż dodatkowych paneli. W skrajnych przypadkach liczba paneli była nawet czterokrotnie większa niż zgłoszona, a niektóre instalacje funkcjonowały bez formalnego zgłoszenia.

Jak przeprowadza się kontrole fotowoltaiki

Farma fotowoltaiczna z wieloma panelami słonecznymi z widokiem z lotu ptaka, otoczona zielenią. W sam raz na kontrole fotowoltaiki
Fot. Kelly / Pexels

Jak jednak przeprowadzić taką kontrolę, ak jednak podejść do takiej kontroli, gdy liczba instalacji fotowoltaicznych jest tak duża? W przypadku Taurona rozbito to na dwa etapy obejmujące analizę danych oraz komunikację. W pierwszym etapie Tauron dokładnie sprawdził zdalnie dane pomiarowe z urządzeń prosumentów. Następnie po wykryciu pewnych odchyleń od normy wysłał pisma do właścicieli ponad 5 tysięcy mikroinstalacji. W nich informował o prawdopodobnych nieprawidłowościach, oraz podał proste metody ich wyeliminowania. Tym samym nie ma mowy o przeprowadzeniu kontroli bez wcześniejszego kontaktu ze strony dystrybutora.

Chodziło tu więc o to, aby ludzie sami uporali się z prostymi problemami, nawet jeśli sami za nimi stoją. Tauronowi nie chodziło więc o to, aby karać prosumentów, tylko żeby rozwiązać problem. Z opcji tej skorzystało około 60% prosumentów. W przypadku pozostałych, którzy zignorowali zawiadomienie lub tych, u których mimo odzewu sytuacja nie uległa zmianie Tauron rozpoczął etap bezpośrednich kontroli. 

Spółka monitoruje na bieżąco parametry jakościowe energii elektrycznej oraz stopień obciążenia poszczególnych elementów sieci. Na tej podstawie można wskazać prawdopodobne występowanie mikroinstalacji o zawyżonych parametrach lub generujących energię niezgodnie z umową. To istotny problem, ponieważ instalacje te mogą powodować wyłączenia falowników u pozostałych prosumentów, a ponadto mogą być niebezpieczne.

– Ewa Grań, rzecznik prasowy Tauron Dystrybucja.

Można wyciągnąć z tego dość prosty wniosek: fizyczne kontrole fotowoltaiki mają miejsce jedynie w sytuacji, kiedy dystrybutor energii wykryje nieprawidłowości na drodze zdalnej diagnostyki. Dlatego też jeśli nasza instalacja jest poprawnie zamontowana, oraz zgodna z naszymi deklaracjami to najprawdopodobniej nie ma mowy o tym, żeby jakakolwiek kontrola nam groziła. Jak podkreśla Tauron w swoim oświadczeniu:

Sprawdzaliśmy poprawność montowanych mikroinstalacji przyłączonych do naszej sieci pod trzema względami: przekroczeń mocy zainstalowanej, przekroczeń napięcia przy równoczesnym generowaniu energii elektrycznej oraz wprowadzania energii do sieci bez zawartej umowy. W skrajnym przypadku stwierdziliśmy czterokrotnie więcej zainstalowanych paneli fotowoltaicznych, niż to zostało zgłoszone, rozplombowane układu pomiarowego i zmienione zabezpieczenie przedlicznikowe z 20A na 100A .

– Ewa Grań, rzecznik prasowy Tauron Dystrybucja.

W okresie od sierpnia do listopada wykonano 880 kontroli mikroinstalacji, co pozwoliło na dokładniejsze zbadanie sytuacji. W ich ramach Tauron wykrył 466 przypadków przekroczenia mocy przez klientów oraz 50 przypadków przekroczenia napięcia. Dodatkowo zidentyfikowano inne nieprawidłowości, takie jak nielegalne zmiany na układach pomiarowo-rozliczeniowych, w tym zmiany zabezpieczenia przedlicznikowego oraz rozplombowanie układu pomiarowego.

Zmiany w układach pomiarowo-rozliczeniowych są szczególnie niebezpieczne, ponieważ nieuprawniona ingerencja w licznik, jego zabezpieczenia i instalację wewnętrzną klienta może prowadzić do poważnych problemów, takich jak zwarcia, które mogą się zakończyć nawet pożarami. Wartym odnotowania jest przy tym fakt, że większość kontroli wynika z nieautoryzowanej ingerencji prosumenta i nielegalnej modyfikacji systemu. Uczciwi więc nie mają powodów do obaw. 

Kontrole fotowoltaiki: najczęstsze grzeszki prosumentów

Farma fotowoltaiczna z rzędami paneli słonecznych na zielonym polu. W sam raz na kontrole fotowoltaiki
fot. Pexels/ Kelly

Tauron podczas kontroli wskazał na dwa największe grzeszki prosumentów. Falowniki, które są urządzeniami konwertującymi prąd stały (DC) z paneli słonecznych na prąd przemienny (AC) używany w gospodarstwach domowych, często były ustawione nieprawidłowo. Takie nieprawidłowe ustawienia mogły negatywnie wpływać na jakość i stabilność dostarczanej energii elektrycznej. Dlaczego jednak ktoś miałby celowo ustawiać falownik w zły sposób? Otóż podbicie napięcia elektrycznego na wyjściu falownika sprawia, że więcej energii udaje nam się oddać do sieci. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy w okolicy są także inne instalacje fotowoltaiczne. 

Kolejnym grzeszkiem jest montaż dodatkowych paneli. Wiele osób zgłasza ich mniej, niż montuje. To natomiast może prowadzić do przekroczenia dopuszczalnej mocy i nadmiernego obciążenia sieci energetycznej. I oczywiście obydwa te grzeszki często występują razem. To właśnie przez takich ludzi wiele osób narzeka na fotowoltaikę, twierdząc, że od kiedy sąsiad ją założył, to u nich pojawiają się problemy. Nie jest to jednak ani wina tej technologii, ani mitomańskie opowieści, a po prostu nieuczciwe sąsiedztwo. 

Kontrole fotowoltaiki, prosument, który nie zna umiaru

Mężczyzna wskazujący palcem na skroń z przewrotnym uśmiechem na tle dachu pokrytego fotowoltaiką. W sam raz na kontrole fotowoltaiki
fot. manfredxy/ Canva

Wartym odnotowania jest jeden ze skrajnych przypadków. Mowa tu o instalacji, która według dokumentów miała mieć moc zainstalowaną 9,9 kW i składać się z 30 paneli o mocy 0,33 kW, oraz falownika 10 kW. Okazało się jednak, że dla jej właściciela było to zdecydowanie za mało. 

Podczas kontroli Tauron odkrył, że zamiast 30, prosument zamontował aż 117 paneli, a falownik miał moc nie 10 kW, a 25 kW. Taka sytuacja jest nie tylko niezgodna z prawem, ale również destabilizuje pracę sieci energetycznej, stwarzając zagrożenie dla wszystkich mikroinstalacji pracujących w okolicy oraz urządzeń pozostałych osób zasilanych z danego obwodu.

Rok 2024 to dalsze kontrole fotowoltaiki 

W 2024 roku kontrole będą rozszerzone i obejmą cały obszar działania Tauron Dystrybucji. Jest to częścią szerszego planu poprawy sprawności i elastyczności sieci energetycznej. Działania te mają na celu zapewnienie stabilności sieci oraz bezpieczeństwa użytkowników. 

Biorąc pod uwagę wyniki Taurona można się spodziewać, że inni dostawcy również zdecydują się na podobny krok. Skala nieprawidłowości jest wręcz porażająca. I obawiam się, że obecny rekordzista ze swoimi 117 panelami w przypadku ogólnokrajowych kontroli mógłby dość szybko wypaść nie tylko z pierwszego miejsca, ale wręcz wylecieć za podium. 

Kontrole fotowoltaiki krok po kroku

Pracownicy w kaskach instalują panele słoneczne na dachówce na dachu budynku. Domowa fotowoltaika to coraz popularniejszy wybór. W sam raz na kontrole fotowoltaiki
fot. GettySignatures/Alexader Georgiev

Podsumowując na przykładzie Taurona: pierwszym etapem kontroli jest zdalna diagnostyka w wykonaniu dostawców energii. Ci jeśli wykryją nieprawidłowości, to najpierw wysyłają wiadomość do prosumenta z zaleceniami dotyczącymi tego, jak rozwiązać dany problem. Dopiero jeśli prosument je zignoruje, lub mimo odpowiedzi problemy nie ustąpią, kontrola przybierze formę bezpośrednią. Na miejscu technicy przeprowadzą kontrolę fotowoltaiki w celu ustalenia przyczyny. Jeśli przyczyną będzie awaria instalacji, to ją zdiagnozują i prosument będzie wiedział, co należy naprawić. Jeśli jednak to sam prosument dokonał modyfikacji, to wtedy zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje. 

Zgodnie z przepisami ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), osoby posiadające mikroinstalacje, które chcą je rozbudować, są zobowiązane do zgłoszenia tej rozbudowy. Na dokonanie tego zgłoszenia mają 14 dni. W przypadku niezastosowania się do tego wymogu i pominięcia zgłoszenia zmian w instalacji OZE prosument może zostać obciążony karą w wysokości 1000 złotych.

Źródło: światOZE

Motyw