Amiga 500 na zawsze w naszej pamięci. Kultowy sprzęt ma fanów do dziś

11 minut czytania
Komentarze

Amiga 500 była komputerem wręcz legendarnym i w naszym kraju cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Zdecydowanie można nazwać ją marzeniem nastolatków w latach 90. i była ona również początkiem powolnego wymierania salonów gier. Możliwości tych urządzeń po prostu rozbudzały wyobraźnię i na tle poprzednika, jakim był Commodore 64 tytułowa „przyjaciółka” (właśnie to oznacza po hiszpańsku „amiga”) jawiła się na rewolucję w segmencie komputerów domowych. Faktycznie zresztą tak było. PC-ty jeszcze przez jakiś czas nie mogły powalczyć z możliwościami 500-ki i dopiero wejście na konsumencki rynek napędów CD spowodowało, że jej użytkownicy musieli zacząć myśleć o przesiadce na nowszy sprzęt.

Dziś powrócimy sobie do tego symbolu technologii początków ostatniej dekady ubiegłego wieku i postaram się pokazać jak najszerszą perspektywę. Nie chce się skupiać jednak na historii w tym materiale, a przede wszystkim przybliżyć wam 500-kę – wyjaśnić przyczyny jej ogromnego sukcesu w naszym kraju, zerknąć na najlepsze gry, poruszyć kwestię miniaturki A500 mini oraz sprawdzić za ile można kupić oryginał.

Słodko gorzki sukces, czyli Amiga 500 w Polsce…

Lata 90. były w naszym kraju pewnym przełomem, jeśli chodzi o technologię i jej dostępność. Nintendo czy SEGA, które już dawno podbijały Japonię, Stany Zjednoczone, czy niewielką część Europy Zachodniej były u nas firmami kompletnie nieznanymi, chyba że weźmiemy pod uwagę Pegasusa, który był kopią NES’a. W związku z tym rodzimi zapaleńcy technologii i gracze kierowali się raczej w stronę tego, co było dostępne i z uporem zmierzaliśmy w stronę komputerów domowych. Pierwszym ogromnym sukcesem okazał się Commodore 64, czyli ojciec Amigi 500, który wprowadził wówczas bardzo wielu ludzi w świat elektronicznej rozrywki.

W ubiegłym wieku technologia jednak rozwijała się bardzo szybko i każdy rok przynosił wręcz niewyobrażalne przeskoki w tej dziedzinie. Obecnie nowe konsole pojawiają się co kilka lat. PS4 i Xbox One zostały wydane w 2013 roku i żyją one do dziś, pomimo że od dwóch lat mamy ich następców. Wtedy było to nie do pomyślenia i Commodore co chwilę wypuszczał nowy model. Po Commodore 64 wydano naturalnie jeszcze kilka jego wersji w „odświeżonej” formie, a następnie rozpoczęto zupełnie nową serię – Amiga. Pierwszym modelem była Amiga 1000, która w istocie okazała się znacznie lepsza od poczciwego Commodorka 64, ale cena wprawiała w osłupienie. W dniu debiutu A1000 kosztowała 1300 dolarów (Obecnie licząc trochę ponad 3600 dolarów).

Amiga 500, która została zaprezentowana zaledwie dwa lata później, kosztowała już 700 dolarów (obecnie 1406 dolarów) i nadal było to dużo, ale biorąc pod uwagę jej możliwości i zaawansowanie technologiczne znalazła ona wówczas swoich nabywców. Główną siłą tego sprzętu było wychodzące na nią oprogramowanie. Oprócz bardzo rozbudowanych i świetnie wyglądających gier jak na tamte czasy, były dostępne również liczne programy, które umożliwiały, chociażby tworzenie grafik, czy muzyki. Nie był to komputer, który służył jedynie rozrywce, ale sprawdzał się także w zastosowaniach profesjonalnych, choć w naszym kraju w większości był wykorzystywany jako domowa konsola.

Bazary były niegdyś głównym źródłem zaopatrzenia w oprogramowanie do Amigi. Mało kto posiadał oryginalne dyskietki.

Wiemy już, że Amiga 500 była po prostu świetna i zdecydowanie wyprzedzała swoje czasy. Gdy jednak zestawimy sobie jej cenę z ówczesnymi zarobkami, to nadal możecie nie wiedzieć, skąd wzięła się jej ogromna popularność. Była ona oczywiście spowodowana piractwem oraz bardzo rozwiniętym rynkiem wtórnym (głównie z uwagi na nasze ówczesne zarobki, które wynosiły 702 zł miesięcznie. Mało kogo było stać na nową 500-kę). Amigi przechodziły z rąk do rąk i najczęściej kupowało się używane egzemplarze, które były również importowane z innych rynków. Oprogramowanie natomiast było powszechnie dostępne na bazarach i nawet wejście ustawy antypirackiej w 1994 roku nie zmniejszyło w żadnym stopniu tego procederu. Jeśli pamiętacie kremowe pudełka na dyskietki, to z pewnością doskonale wiecie o czym mówię.

Dane sprzedaży poszczególnych komputerów firmy Commodore w Niemczech.

W ogólnym rozrachunku jednak „Amigowy szał” nie dotknął wiele krajów i może was zaskoczyć, że prawie każda Amiga sprzedawała się dość kiepsko. Główną przyczyną były kontrowersyjne decyzje firmy i niewyrabianie się z założonymi terminami. Commodore często nie nadążał z wypuszczeniem nowego sprzętu na okres świąteczny oraz produkował mnóstwo wersji tego samego sprzętu, których nikt nie potrzebował. Najwięcej komputerów tego producenta sprzedawało się w Wielkiej Brytanii i Niemczech, ale gdy wnikniemy bardziej w statystyki sprzedaży, to okazuje się, że tylko Amiga 500 okazała się prawdziwym sukcesem. Końcowo doprowadziło to Commodore do bankructwa w 1994 roku, a dziedzictwo spółki zostało wykupione przez wiele firm technologicznych.

Oprogramowanie na Amigę 500, które zapamiętaliśmy na lata

Przez rodzimych graczy Amiga 500 z pewnością została zapamiętana przez pryzmat świetnych tytułów, jakie na nią wychodziły. Wtedy grafika w wielu grach wydawała się wręcz fotorealistyczna, a ponadto trudno było narzekać na ich zróżnicowanie gatunkowe. Dużą ujmą w tym materiale byłoby, gdybym nie omówił, chociaż części tytułów, które zapamiętaliśmy na lata.

  • Cywilizacja – trudno mi opisać słowami, jakim szacunkiem darzę tę serię gier, a najwięcej powie wam chyba fakt, że w trzech ostatnich częściach spędziłem blisko 350 godzin. Na „przyjaciółkę” ukazała się pierwsza odsłona i z marszu zyskała status kultowej. Dobór odpowiedniej strategii i umiejętne zarządzanie powodowało u nas syndrom „jeszcze jednej tury”. Godziny mijały, a my nie mogliśmy oderwać się od monitora, czy telewizora.
  • Another World – grę dało się ukończyć nawet w okolicy 40 minut, ale tytuł ten został przez wielu zapamiętany jako zdecydowanie dłuższy. Wpływ na to miał oczywiście często absurdalny poziom trudności. Nie były to czasy samouczków i mówienia graczowi na każdym kroku co ma zrobić. Robił on jednak wrażenie świetną oprawą i enigmatycznym światem, który wciągał i zachęcał do przeżycia tej niesamowitej przygody.
  • Settlers – dziś marka ta niestety wydaje się już martwa, ale to właśnie na Amidze mogliśmy doświadczyć pierwszej części. Pamiętam, że miałem styczność z tą grą w dzieciństwie i, mimo że kompletnie nie wiedziałem, co mam robić, to działania naszych osadników sprawiały mnóstwo satysfakcji i tak samo, jak w przypadku Cywilizacji, trudno było się oderwać.
  • Worms – wielkie potyczki robaków, to wręcz kwintesencja spotkań z kolegami w latach 90. Do dziś bardzo wielu ludzi uważa, że Wormsy powinny zostać w erze 2D i w zupełności się z tym stwierdzeniem zgadzam. Gra bawi tak samo, jak prawie 30 lat temu, więc można sobie tylko wyobrażać ile godzin, zabrała ona graczom w momencie swojego debiutu.
  • Franko: The Crazy Revenge – ostatnio nawet udało mi się wrócić do tego tytułu i obiektywnie patrząc, nie jest to zbyt dobra gra. Kiedyś jednak musiała robić ogromne wrażenie i przez rodzimych graczy, którzy wychowali się na Amidze, jest otoczona kultem. Sam mieszkam na jednym z łódzkich osiedli i gra ta doskonale przypomina, jak wielu z nas osadzonych jest w blokowym stylu życia.

Niestety przypomniałem tylko pięć tytułów, ponieważ Amiga 500 ma w swoim asortymencie tak wiele perełek, które wspominamy z nostalgią, że prawie niemożliwym jest przytoczenie ich wszystkich. Zauważalnie widać, za co pokochaliśmy wówczas ten komputer i jak wiele wspaniałych godzin dało się przy nim spędzić.

Amiga 500 mini, czyli wskrzeszenie legendy, która nie wszystkim musi pasować

Do niedawna wydawało się, że wszyscy o Amidze już zapomnieli, a miejsce tego domowego komputera jest już tylko w naszych wspomnieniach. Okazało się jednak, że wcale sprzęt ten nie musi być skazany na zapomnienie i Amiga 500 została wydana w wersji miniaturowej konsoli, która ma oddawać ducha oryginału.

Miniaturka jest tak naprawdę emulatorem słynnej „przyjaciółki”, ale dodano do niego wiele funkcjonalności oraz rozszerzono kompatybilność z niektórymi tytułami. Oryginalnie mamy wbudowane 25 gier i nie ma tam zbędnych zapychaczy. Każdy tytuł został zapamiętany przez Amigowców i każdy to ogromna dawka sentymentu. Na tym jednak możliwości tej konsoli się nie kończą, co w pewien sposób wyróżnia ją spośród miniaturowych konsol retro. W większości przypadków doinstalowanie innych tytułów jest niemożliwe, ale na A500 Mini nie ma z tym najmniejszych problemów. Wystarczy pendrive i romy w odpowiednim formacie, których dużą część da się obecnie nabyć w pełni legalnie.

Warto wspomnieć, że odświeżenie tego komputera i oparcie go o emulację nie wykastrowało go z funkcji profesjonalnych. Nadal jesteśmy w stanie uruchamiać programy do grafiki, czy muzyki, choć jasne jest, że obecnie nie ma to wiele sensu. W ogólnym rozrachunku wersja mini okazuje się naprawdę ciekawym kawałkiem technologii i nie jest przy tym przesadnie drogą zabawką. W przeciwieństwie do wielu innych miniaturek, Amigę nadal można nabyć w większości sklepów z elektroniką za około 500 zł. Cena nie jest bardzo wygórowana i jeśli jej forma wam odpowiada, to z pewnością warto się nad takim zakupem zastanowić.

Nie wszystkim jednak wersja ta musi odpowiadać i jak najbardziej to rozumiem. Nie da się bowiem ukryć, że została ona pozbawiona części charakteru oryginalnego sprzętu i wcale nie chodzi o to, że jest po prostu mniejsza. Klawiatura czy czytnik dyskietek, które były integralną częścią Amigi, tutaj są niefunkcjonalne i cały sprzęt oparty jest o formę cyfrową. Nie ma w tym oczywiście niczego złego, ale wielu zapewne czeka na wersję maxi, która przywróci część funkcjonalności. Żonglowanie dyskietkami ma jednak swoją magię, a toporność retro sprzętu jest wyjątkowym doświadczeniem, którego najwięksi zapaleńcy mogą poszukiwać.

Oryginalna Amiga 500 – ile trzeba za nią dać i o czym należy pamiętać?

Jeśli z jakiegoś powodu, nie odpowiada wam wersja odświeżona, a bardzo chcecie mieć Amigę, to pozostają jedynie używane egzemplarze. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z ogromnym rozstrzałem cenowym. Amiga 500 jest już do dorwania za około 400 zł, ale często jest to sprzęt, któremu z racji wieku już coś dolega lub nie jest on kompletny. Za najbardziej zadbane modele z bogatym zestawem można zapłacić nawet ponad 1500 zł. Gdzie zatem jest złoty środek?

Na co dzień mam styczność z konsolami retro i mogę wam doradzić, żebyście nie kupowali ani totalnego złomu, ani najbardziej wychuchanych egzemplarzy. Po kupnie „przyjaciółki” i tak trzeba będzie przeprowadzić jej odpowiednie „SPA” we własnym zakresie. Kondensatory z pewnością nie trzymają już przyzwoitych parametrów i są one do natychmiastowej wymiany. Najlepiej wówczas oddać konsolę do jakiegoś serwisu, jeśli nie potraficie zrobić tego samemu. Nie inaczej będzie z elementami klawiatury, czy właśnie czytnikiem dyskietek, które potrafiły ulegać awarii. Trzeba tutaj po prostu zrobić kompletną rewizję, aby posłużyła przez kolejne 30 lat bez większych trudności.

Należy zwracać także uwagę na stan obudowy oraz kompletność zestawu. Najwięcej warte będą oczywiście egzemplarze z pudełkiem i wszystkimi papierkami, które były dołączane, ale nie jest łatwo kupić taki zestaw w sensownej cenie. Zakup Amigi będzie zatem zadaniem dla naprawdę wytrwałych poszukiwaczy, którzy są pewni, że chcą postawić na oryginał i zdają sobie sprawę ze wszystkich czynności, jakie trzeba będzie przeprowadzić po zakupie.

Osobiście poczekałbym na wersję maxi. Wiadome jest już, że odświeżona 500-ka sprzedała się naprawdę dobrze i jestem przekonany, że pełnowymiarowa Amiga 500 pojawi się w przyszłości. Oryginał jest dedykowany raczej kolekcjonerom, którzy po prostu chcą ją mieć z powodów czysto hobbystycznych (scena fanowska jest nadal aktywna!). Jeśli natomiast główną waszą motywacją jest przypomnienie sobie starych, pięknych czasów, to wersja emulatorowa sprawdzi się po prostu lepiej. Będzie mniej problematyczna i zrobiona we współczesnym stylu, co nie będzie powodować niepokoju przy każdym uruchomieniu sprzętu.

Motyw