Smartfon leżący na siateczkowym materiale, z ekranem wyświetlającym aplikację YouTube z przyciskiem aktualizacji, oceną 4.8 gwiazdki oraz dodatkowymi informacjami na App Store.

YouTube Premium jest zbędne! A Google i tak staje na głowie, by udowodnić, że jest inaczej [OPINIA]

4 minuty czytania
Komentarze

Odnoszę wrażenie, że reklam na YouTube jest coraz więcej i widzę w tym „zasługę” Google, które usilnie próbuje mnie przekonać do tego, żebym korzystał z YouTube Premium. I pomimo starań giganta, jestem odporny na jego próby przekonania mnie, że płatna wersja serwisu jest mi potrzebna. Oczywiście uważam, że twórcom należy się odpowiednia zapłata za ich pracę, to Google jakoś nie potrafi mnie przekonać do tego, że YouTube Premium jest dobrą drogą.

YouTube Premium to coś, czego nie potrzebuję

Smartfon wyświetlający interfejs aplikacji YouTube należącej do Google z akcentem na logo YouTube Premium, położony na białej powierzchni.
Fot. Krzysztof Wilamowski/Android.com.pl

Od kilku miesięcy Google robi wszystko, by zachęcić użytkowników swojej platformy z filmami wideo do tego, by ci przeszli na płatną wersję. Głównie robiąc „im pod górę”, jeżeli korzystają z AdBlocków. Blokowanie dostępu czy spowolnione działanie samego YouTube to już coś, do czego chyba wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, co oczywiście wielu osobom się nie podoba. Ja z AdBlocków nie korzystam, choć i tak widzę mniej reklam na platformie, ponieważ mój VPN pozwala mi je ograniczać.

Dłoń trzymająca pilot do telewizora skierowany w stronę rozmytego ekranu telewizyjnego w tle. Włącza tryb standby
Fot. sirinapawannapat / Depositphotos

Dalej jednak na telewizorze mam ich zatrzęsienie. Praktycznie każdy materiał, który oglądam, wita mnie materiałem reklamowym, którego nie jestem w stanie pominąć. Czasem to kilka sekund, a czasem pół minuty. Mógłbym powiedzieć, że to czas, którego nigdy nie odzyskam i jest on zmarnowany. Rozwiązaniem byłoby przejście na YouTube Premium, czyli płacenie tych 25,99 złotych miesięcznie. Kwota niby niewielka, bo to dalej mniej, niż wynosi cena Netflix, ale YouTube Premium nie oferuje mi tego, co otrzymuję od klasycznych streamingów.

Tam mam świadomość, że faktycznie płacę za trochę coś innego, niż sam brak reklam. Nie oszukujmy się, ale to w zasadzie jedyna korzyść, którą ja akurat miałbym z posiadania Premium. Odtwarzanie wideo i korzystanie z innych aplikacji w tym samym czasie w ogóle mnie nie interesuje. Zapisywanie ich także.

Nie mam nic przeciwko reklamom

Logo YouTube na czerwonym prostokącie zamontowane na szklanej fasadzie budynku z napisem YouTube w tle.
Fot. photosince / Shutterstock

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że Google, ale i inne firmy w sieci, zarabiają na reklamach. To dla mnie oczywiste i nie mam nic przeciwko takim zabiegom. Korzystam w końcu z jakiegoś portalu, a ten musi się w jakiś sposób utrzymywać. Mam jednak problem z tym, kiedy na siłę próbuje mi się coś wcisnąć. I takie wrażenie mam, kiedy odpalam YouTube. Ilość reklam jest na tyle przytłaczająca, że odrzuca mnie od samej platformy, a tym samym treści, które są tam publikowane. Czuję się, jakby został zaproszony do kogoś na kawę, ale dostałbym ją zimną i z dodatkowym wkładem. Chcesz świeżą? Puść mi BLIK-a.

Nie trafia do mnie też tłumaczenie Google, że moje pieniądze miałby trafiać właśnie do twórców. Owszem, tak się faktycznie dzieje, ale podział jest proporcjonalny i chyba nikt nie wierzy w to, że ci niszowi autorzy dostają tyle samo, co największe gwiazdy YouTube. Chyba lepszym rozwiązaniem było samo wspieranie poszczególnych kanałów. Taka opcja jest oczywiście na platformie Google, ale nie rozwiązuje problemu z reklamami. Zresztą ten będzie coraz większy, ponieważ reklamy na YouTube mogą zacząć pojawiać się nawet na zapauzowanych filmach.

Tablet z widocznym ekranem startowym i ikonami aplikacji takimi jak YouTube i Notatki, na czarnym tle, z naładowaną baterią wskazującą 100%.
Fot. Omar Al-Ghosson / Unsplash

Dalej jednak uważam, że w samych reklamach nie ma niczego złego. We wszystkim powinien być jakiś umiar, a Google nie tyle uprzykrza mi życie, ile sprawia, że odrzuca mnie od samego YouTube. Do tego stopnia, że na platformę wchodzę teraz głównie z dziennikarskiego obowiązku, a nie dla rozrywki.

Napiszę nawet więcej, opłacałem kiedyś YouTube Premium, ale zrezygnowałem z subskrypcji, jak stwierdziłem, że za mało przebywam na platformie. Wtedy jeszcze nie było na niej tylu reklam. Jednak nawet całkowity ich brak mnie nie przekona, że warto wrócić do opłacania. Potrzebowałbym ekskluzywnych treści i poczucia, że płacę „za coś”, a nie za „brak czegoś”.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Amanda Alamsyah / Shutterstock

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw