Recenzja Philips The One PUS 8807, zdjęcie główne

Recenzja Philips The One PUS8807. Telewizor dla niezdecydowanych

11 minut czytania
Komentarze

Recenzja Philips The One, czyli telewizora określanego przez producenta jako „ten jedyny”, który powinien w pełni starczyć każdemu. W teorii wygląda to pięknie, bo telewizor na papierze oferuje bardzo dużo. Czy jednak Philips The One sprawdza się dobrze? Czy jest wystarczająco jasny? Czy Ambilight jest faktycznie aż tak dobry? Czy ma dobre głośniki? Na te i wiele innych pytań odpowie niniejsza recenzja Philips The One. 

Zalety

  • Dobry obraz
  • Ambilight
  • Odświeżanie 120 Hz
  • Przyzwoita jasność i kontrast
  • Zaskakująco przyzwoity dźwięk
  • Dobry zestaw złącz
  • Płynny i szybki system operacyjny

Wady

  • Niewygodny pilot
  • Niska równomierność podświetlenia w czerniach
  • Duża rozpiętość cenowa między rozmiarami
  • Przeciętna stabilność

Recenzja Philips The One PUS8807 w kilku zdaniach

Philips The One PUS8807 jest faktycznie telewizorem, który jest jako ten jedyny. Może być on idealną opcją dla osób, które nie wiedzą, na czym im najbardziej zależy. Jest on do tego bardzo uniwersalny i sprawdzi się w wielu domach.

7,6/10
Ocena

Philips The One

  • Jakość obrazu 8
  • Jakość dźwięku 7
  • Jakość wykonania 7
  • System, obsługa i działanie 10
  • Pilot 6

Zestaw i cena

Złącza telewizora Philips The one

Philips The One przychodzi do nas w standardowym kartonie z grafikami dookoła. W środku nie znajdziemy wiele, bo jedynie telewizor, elementy nogi, pilota, dwie baterie i przewód zasilający. Jest to mocno standardowy zestaw, ale też nie ma potrzeby, by znalazło się tutaj coś więcej. Telewizor dostępny jest w aż sześciu rozmiarach, a co za tym idzie, ma sześć cen. 

Specyfikacja

  • Matryca o rozdzielczości 3840 na 2160 pikseli
  • Odświeżanie 120 Hz
  • Wsparcie dla Dolby Vision, HDR10+, HLG, Dolby Atmos
  • Ambilight 3-stronny
  • Podświetlenie DirectLED
  • System Android TV (Android 11)
  • Rozmiary od 43 do 86 cali
  • Głośniki 2.0 o mocy 20 W
  • ALLM, VRR
  • 4 x HDMI oraz 2 x USB
  • Jasność do 500 nitów
  • Czujnik światła

Jakość wykonania i budowa

Recenzja Philips The one, zdjęcie telewizora z włączonym Youtube

Philips The One od momentu wyjęcia go z kartonu nie sprawia najlepszego wrażenia. Dość lekka, plastikowa noga, równie plastikowy pilot i srebrna ramka, którą można lubić, lub też nienawidzić. Po zmontowaniu całości lub też powieszeniu telewizora na ścianie prezentuje się on świetnie. Jeśli jednak zdecydujemy się na montaż nogi z zestawu, to trzeba mieć na uwadze, że telewizor z nią nie jest do końca stabilny. Automatyczny odkurzacz, który uderzał w nogi szafki RTV, był w stanie mnie dość mocno zestresować, nie mówiąc już o kocie. W sytuacji, gdy kot wchodził za telewizor, wyobrażałem sobie już spadający 65-calowy ekran na podłogę. Oczywiście było od tego dosyć daleko, a cegiełkę dołożył też fakt, że do recenzowanego telewizora nie otrzymałem kompletu śrubek. 

Jeśli wybierzemy montaż ścienny na odpowiednim uchwycie, to telewizor sprawia już znacznie lepsze wrażenie. Pozbywamy się wtedy najsłabszego ogniwa, czyli właśnie podstawy. Philips The One prezentuje się dobrze, a cienkie ramki mimo swojego koloru wyglądają bardzo dobrze. Z tyłu telewizora znajdziemy dobrej jakości plastik, który sprawia dobrze wrażenie przy montażu i nie zbiera nadmiernie kurzu. Dzięki niewielkiej grubości możemy też bezproblemowo powiesić telewizor na ścianie, ale tutaj należy pamiętać o odstępie 10-20 centymetrów dla najlepszych efektów Ambilight. 

Retro pilot

Pilot telewizora Philips The One

Pilot w recenzowanym Philips The One jest jednym z moich najmniej ulubionych wśród telewizorów. Jest on wykonany z plastiku w srebrnym kolorze i jest wyposażony we wszystkie potrzebne przyciski. Znajdziemy tutaj pełną klawiaturę numeryczną, przyciski do aplikacji streamingowych, a także podstawowe strzałki, regulację głośności, czy oddzielny przycisk do obsługi Ambilight, który kieruje nas do zmian w jego zakresie. Bardzo podoba mi się też klik przycisków, bo jest on twardy i szybki. W tym przypadku nie ma też problemu ze skrzypiącymi przyciskami, który był obecny w pilocie do Philipsa OLED707

Większym problemem jest kształt pilota. Jest on bardzo kanciaty, przez co nie leży w dłoni najlepiej. Piloty nawet niedrogich telewizorów jak Hisense U7HQ są delikatnie wyprofilowane, co znacznie polepsza wrażenia z ich użytkowania. Nie mówiąc nawet o pilotach z telewizorów Samsunga, w tym recenzowanego niedawno modelu Q80B, który jest już malutki i dla wielu może mieć za mało przycisków. Jego wykonanie za to jest przyzwoite, chociaż czuć fakt, że zastosowany plastik nie należy do materiałów premium. 

System

Ekran główny systemu android TV

Telewizory Philips The One wyposażone są w system Android TV, który działa na nich zaskakująco dobrze. Problem miałem tylko raz, przy instalacji Disney+. Próby cofały mnie do ekranu głównego, ale problem zniknął po dość krótkiej chwili. Poza tym jednym mankamentem całość funkcjonuje zarówno szybko, jak i płynnie. Przeskakiwanie między aplikacjami jest bezproblemowe, a telewizor zapamiętuje, w którym miejscu byliśmy na Netflixie, czy HBO Max. Pierwsza konfiguracja była bardzo szybka, ale nie mogłem podłączyć telefonu, by z jego pomocą zalogować się do konta Google. Szkoda, bo to na pewno jeszcze bardziej przyspieszyłoby proces. Warto też pamiętać, że Android TV posiada największą bazę dostępnych aplikacji, a podpięcie telewizora pod telefon i udostępnianie z niego ekranu. 

Philips dodatkowo mocno ingeruje w podstawowe ustawienia obrazu. Są one znacznie dokładniejsze i po prostu lepsze względem podstawowego wyglądu i możliwości jak w realme TV, czy w telewizorach od firmy TCL. Całość jest dobrze przetłumaczona i zrobiona w bardzo czytelny sposób. Na dobrą sprawę, jedynymi opcjami, które warto zmienić, to ustawienie opcji “Film” dla materiałów w SDR, bo w przypadku filmów w HDR każde ustawienia są niezłe. Poza tym należy zwrócić uwagę na poziom czerni, bo bazowo telewizor stara się podbijać kontrast, jednocześnie tracąc szczegóły w cieniach. 

Jakość obrazu

Philips The One, serial The Mandalorian

Philips The One jest telewizorem ze średniej półki cenowej, więc oczywiście producent zastosował sporo cięć. Przede wszystkim nie znajdziemy tutaj stref lokalnego wygaszania, które są dostępne w między innymi Hisense U8HQ, ale w zamian otrzymujemy Ambilight. W zależności od rozmiaru dostajemy różne matryce, ale niestety nie posiadam pełnej informacji na temat tego, w jakim rozmiarze jest IPS, a w jakim VA. Do recenzji otrzymałem model 65-calowy, wyposażony w panel VA. Oznacza to, że otrzymujemy znacząco lepszy kontrast, ale gorsze kąty widzenia, co objawia się bardzo szybko. 

Jeśli wolicie cyferki od personalnych odczuć, to zgaduję, że zainteresuje was ten fragment. Kontrast, jaki udało mi się uzyskać, to 4800:1. Jest to przyzwoity wynik, na poziomie Samsunga Q80B, który posiada strefy lokalnego wygaszania. Jasność maksymalna to niecałe 500 nitów, co jest wynikiem przyzwoitym, ale nie zachwycającym, gdy porównamy do Hisense U8HQ. Telewizor pokrywa około 93% palety barw DCI-P3, co jest bardzo dobrym wynikiem, a do tego robi to z niewielkim błędem wyświetlania DeltaE. Ten jest na średnim poziomie 2,5 z maksymalnym 6. Telewizor skręca delikatnie w stronę czerwieni, którą warto delikatnie zmniejszyć. Większy problem jest w gammie, którą naprawimy poziomem czerni. W moim przypadku poziom bliski 2.2 uzyskałem przy ustawieniu tej opcji na 65. 

noga telewizora Philips The One

Skończmy jednak z cyferkami, które dla wielu mogą nie znaczyć zbyt wiele. Obraz wygląda naprawdę dobrze. Widać delikatne skrzywienie w kierunku czerwieni, co pojawia się głównie w jaśniejszych barwach. Nie przeszkadza to w codziennym użytkowaniu, zwłaszcza po szybkiej korekcie. Pozostałe barwy są dobrze nasycone, bez wrażenia cukierkowatości, ale nie ma też przesady w drugą stronę, nie ujrzymy na ekranie barw, jak za oknem podczas naszej pięknej, polskiej zimy. Philips The One sprawdza się świetnie zarówno w filmach animowanych, kolorowych, jak i w produkcjach ciemniejszych, bardziej poważnych. W tych drugich należy jednak uważać na tracenie szczegółów w cieniach. Jednakże jak napisałem wcześniej, wystarczy podbić wartość poziomu czerni, by zapobiec temu problemowi

Jeśli chcemy oglądać starsze filmy, czy seriale jak Dr House, to warto wyłączyć wszystkie funkcje ulepszania obrazu, które na dobrą sprawę w niczym nie pomagają, a potrafią pojawić się delikatne artefakty z nimi związane. Nie są one zazwyczaj mocno widoczne i nie wpływają znacząco na przekaz obrazu, ale niektóre fragmenty obrazu potrafią wyglądać nienaturalnie. 

Telewizor bardzo dobrze zachowuje detale w jasnych partiach. Algorytmy dobrze kompresują jasność w HDR do maksymalnego poziomu Philips The One. Nieco większy problem pojawia się w równomierności podświetlenia, która nie zachwyca. Jeśli ukaże nam się czarny ekran, to będzie on zaniebieszczony, a w moim przypadku znalazło się kilka zdecydowanie jaśniejszych plam. Przy wchodzeniu coraz wyżej z jasnością, problem zanika. Potrafi być to przeszkadzające przy scenach przedstawiających nocne niebo, czy po prostu bardzo ciemnych scenach w filmach i grach. 

Ciekawa rzecz zadziała się jednak z płynnością obrazu. O ile w sporcie, który obecnie jest na topie, całość wygląda bardzo dobrze, również dzięki matrycy 120 Hz, tak jest gorzej w filmach. Występuje wtedy lekkie szarpanie, które widoczne jest głównie w jasnych scenach. Jeśli będzie to dla was irytujące, to warto włączyć upłynniacz obrazu, który na niskich poziomach wygląda naturalnie. Przy wyższych ustawieniach jego działanie jest już jednak zbyt mocne i obraz wygląda na bardzo nienaturalnie rozmyty. Sport jednak najlepiej wygląda na standardowym ustawieniu, tak samo, jak gry. 

Jakość dźwięku

Recenzja Philips The One, zdjęcie logo producenta na ramce telewizora

To jest bardzo zaskakujący element w recenzowanym telewizorze Philips The One, bo w teorii mamy do użytku dwa głośniki o łącznej mocy 20 W, czyli nic specjalnego. Mimo kiepskiej efektywności na papierze sprawdzają się one całkiem nieźle. W filmach bardzo wyraźnie słychać wszystkie dialogi, nawet w niskobudżetowych polskich produkcjach. Brakuje oczywiście tutaj dynamiki dźwięku, czy subwoofera, który przydałby się w filmach akcji. Oglądając finał serialu Andor, był to jedyny element, jakiego mi zabrakło. Lepszych efektów przy wystrzałach szturmowców, czy graniu na kowadle. Nie należy jednak zapominać, że większość telewizorów w tym budżecie jest w stanie zagrać lepiej. A przynajmniej w cenie wersji 65-calowej, bo 55 cali zostało wycenione znacznie lepiej. 

Jak jasny jest Philips The One?

Wspomniałem wcześniej o 500 nitach, pod które dochodzi Philips The One. Co to jednak oznacza dla normalnego oglądania? Telewizor bezproblemowo poradzi sobie w średnio nasłonecznionym salonie, gdzie promienie nie trafiają bezpośrednio na telewizor. Radzi on sobie najlepiej właśnie w stosunkowo jasnych pomieszczeniach, ale nie ma również czego wstydzić się nocą. Matryca VA w 65-calowym modelu PUS8807 zapewnia przyzwoity kontrast, więc sprawdzi się on, nawet gdy zajdzie już słońce. 

Czy Ambilight jest przydatny?

Ambilight w modelu Philips The One PUS8807 jest trzystronny. Oznacza to, że paski LEDowe umieszczone są po bokach i od góry telewizora, a dół pozostaje czarny. Najlepiej więc sprawdza się on przy ustawieniu urządzenia na szafce RTV lub zawieszony niewiele nad nią. W innym przypadku będzie nam brakowało tego doświetlenia od spodu. Jeśli jednak starczy nam podświetlenie z trzech stron, to otrzymamy oczywiście niesamowite wrażenie wizualne. Paski LED, które mają 16,7 miliona barwa, optycznie bardzo mocno powiększają obraz. Mam jednak wrażenie, że algorytm jest nieco słabszy w porównaniu do najtańszego modelu z matrycą OLED, czyli Philipsa OLED707. Telewizor dobiera gorzej barwy, mocno opierając się na kolorze pomarańczowym. 

Recenzja Philips The One PUS8807 – podsumowanie

Recenzja Philips The One PUS 8807, zdjęcie główne

Philips The One PUS8807, czyli model z 2022 roku, jest bardzo ciekawym telewizorem, ale jest bardzo zależny od rozmiaru. Osobiście uważam, że wersja 65-calowa jest za droga względem swoich możliwości, ale znacznie tańszy model 55-calowy jest świetną opcją dla wielu fanów oświetlenia Ambilight. Telewizor oferuje stosunkowo dobrą jasność maksymalną, świetną jakość obrazu, niezłe wykonanie, oczywiście oświetlenie Ambilight i system, który działa jednocześnie płynnie i szybko. Tracimy nieco na jakości wykonania, bo telewizor dość mocno się chybocze i ma bardzo niewygodnego w użytku pilota. 

Jest on też po prostu tak uniwersalny i tak równy w swoich cechach, że jest to idealna opcja dla tych, którzy nie wiedzą, czy postawić na lepszy dźwięk, czy obraz, czy może system. Tutaj wszystko jest równomiernie dobre, co uważam za wielką zaletę.

Motyw