Nie wszędzie trzeba płacić abonament RTV. Oto lista miejsc zwolnionych z opłat

6 minut czytania
Komentarze

Nie wszędzie trzeba płacić abonament RTV, który w Polsce od wielu już lat jest tematem mocno drażliwym. Bowiem praktycznie każdy obywatel kraju powinien go opłacać, choć wielu się z taką polityką zwyczajnie nie zgadza. W Europie znajdziemy jednak kilka krajów, gdzie nie ma obowiązku uiszczania opłaty abonamentowej, która ma na celu zasilenie budżetu telewizji publicznej. Co ciekawe, abonament RTV zdaje się być w odwrocie, a już szczególnie patrząc na to, jak ten traktowany jest na całym świecie. Przynajmniej, jeżeli chodzi o jego nazwę, bo opłaty często i tak są pobierane.

Gdzie nie trzeba płacić abonamentu RTV?

abonament RTV

Można kłócić się o to, czy abonament radiowo-telewizyjny jest przestarzałym systemem zasilającym budżet telewizji publicznej czy też nie, ale w Polsce jest czymś obowiązującym. Od przyszłego roku wzrosną także ceny abonamentu RTV, który w naszym kraju istnieje w obecnej formie od 2005 roku. Wysokość opłat ustala Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, a w tym roku (2022) wynosi ona 7,50 zł miesięcznie (odbiornik radiowy) lub 24,50 zł miesięcznie (radio i telewizja). W 2023 roku zapłacimy już więcej i będzie to odpowiednio 8,70 zł i 27,30 zł miesięcznie, choć istnieje także możliwość zapłacenia za dłuższy okres z góry, co przekłada się na pewnego rodzaju oszczędność, jak mamy zarejestrowany odbiornik. Warto też wiedzieć, jak wyrejestrować taki odbiornik, bo to może być dla wielu ułatwienie.

W dobie Smart TV i powszechnego dostępu do serwisów streamingowych z poziomów smartfonów czy laptopów, telewizja przestała mieć już tak duże znaczenie, jak jeszcze kilkanaście lat temu. To dalej jednak gigantyczne medium, które przyciąga miliony odbiorców. I mówimy tutaj zarówno o stacjach typowo komercyjnych, jak i tych publicznych. Wpływy z abonamentu RTV są jednym ze sposobów finansowania mediów publicznych, ale te mają fundusze także z dotacji rządowych oraz reklam. Jednak nie wszędzie na świecie to wygląda w ten sam sposób, a i opłaty nie zawsze są naliczane podobnie, jak w Polsce. I choć możemy narzekać na to, jak sytuacja z abonamentem wygląda w naszym kraju, to wcale w innych nie jest dużo lepiej, ponieważ takie opłaty często są „ukryte” w innych. Sprawdźmy jednak, gdzie nie trzeba płacić abonamentu RTV.

Zobacz też: Abonament RTV za posiadanie smartfona? Tak, to możliwe.

Luksemburg – kraj, gdzie abonament RTV nie istniej

Abonement RTV

Luksemburg, czyli naprawdę niewielkie państwo położone w zachodniej części Europy i mające mniej mieszkańców, niż np. Kraków, nigdy nie korzystało z rozwiązania jak abonament RTV. I wygląda na to, że w najbliższych latach nic w tej sytuacji się nie zmieni. Mieszkańcy Luksemburga mogą oczywiście oglądać telewizję, ale coś takiego jak „telewizja publiczna” tam nie istnieje, a jej rolę przejęło RTL (Radio Télévision Luxembourg), będące częścią RTL Group, ale w pełni utrzymujące się z reklam i wpływów przez nie generowanych. Luksemburg to jednak dość wyjątkowy przykład, a kraj wyróżnia nie tylko to, że zajmuje niewielką powierzchnię. Do 1993 roku nie istniała w Luksemburgu bowiem żadna stacja telewizyjna, którą można byłoby nazwać państwową. To też wynik tego, że kraj ma dość potężnych sąsiadów (Francja czy Belgia) i wiele informacji z nich przekładało się także i na Luksemburg. Zresztą dalej w Luksemburgu nie znajdziemy państwowego nadawcy, a po prostu treści, które dostosowane są do kraju.

Estonia – brak abonamentu i brak reklam

Sytuacja w większej już Estonii także jest ciekawa. Tam nie tylko nie uświadczymy czegoś takiego, jak abonament radiowo-telewizyjny, ale także… reklam. Jeżeli więc zastanawiacie się, jak to możliwe, że tamtejsza telewizja publiczna jest w stanie się utrzymać, to odpowiedź jest prosta. Zawdzięczane jest to dotacjom z budżetu państwa, które w całości finansują działanie publicznego nadawcy w Estonii. Od 2002 roku nie uświadczymy też reklam w tamtejszej telewizji publicznej, które miały być niezdrową konkurencją dla nadawców komercyjnych. Nie jest do końca jednak tak, że w ogóle nie zobaczymy reklam w jednym z kanałów należących do ERR (ETV, ETV2 i ETV+). Te mogą być częścią jakiejś ogólnoświatowej transmisji, jak np. mundialu. Podobny system obowiązuje także w Andorze, gdzie telewizja publiczna utrzymywana jest z grantów rządowych, ale tam też dochodzi zysk z reklam, co jest już popularniejszych rozwiązaniem i obowiązującym w także kilku innych krajach.

Zobacz też: Jak się odwołać, kiedy dostaniemy wezwanie do zapłaty abonamentu RTV?

Abonament RTV w Hiszpanii także nie obowiązuje

Abonament RTV

RTVE, czyli hiszpański nadawca telewizji publicznej, także nie utrzymuje się z abonamentu RTV, a korzysta z dotacji rządowych, a przez wiele lat także i z wpływów z reklam. Tak było praktycznie od samego początku istnienia telewizji publicznej w Hiszpanii, choć nie do końca trzymano się wytycznych. Od 1986 roku teoretycznie nie można było puszczać reklam w telewizji publicznej, ale te i tak czasami się tam pojawiały, a zmieniło się to dopiero w 2010 roku. Od tego czasu RTVE utrzymywane jest w całości z rządowych grantów, ale i podatków. Operatorzy komórkowi przekazują na RTVE do 0,9 procent przychodów, a w przypadku prywatnych nadawców może to być do 3 procent, ale i do 1,5 procent na publiczną telewizję oraz radio. Do tego w 2023 roku platformy streamingowe czy social mediowe operujące w Hiszpanii będą płaciły do 1,5 procent swoich przychodów na rzecz publicznej telewizji. Jednocześnie budżet RTVE mogą zasilać prywatne dotacje, a ten ma wynieść w przyszłym roku aż 1,2 miliarda euro.

Litwa także bez abonamentu radiowo-telewizyjnego

Mieszkańcy Wilna także nie muszą przejmować się czymś takim, jak abonament RTV, który oficjalnie został zniesiony w Litwie w 2005 roku. Przez kilka lat telewizja publiczna utrzymywana tam była z rządowych dotacji, ale i reklam, które miały zajmować nie więcej, jak 15 procent czasu w ciągu dnia. Jednak od 2015 roku definitywnie zrezygnowano z reklam w tamtejszej telewizji publicznej, która utrzymywana jest z budżetu państwa. W wielu krajach nie istnieje coś takiego, jak abonament RTV, ale opłaty, by zasilić budżet państwowej telewizji i tak są pobierane. W Finlandii występuje podatek, który uzależniony jest od dochodu, a w Czechach znajdziemy go już w opłacie energetycznej. Jak więc widać, sama opłata może występować pod różnymi postaciami i choć w wielu miejscach na świecie teoretycznie takiego abonamentu opłacać nie trzeba, rządy i tak wykorzystują różne sposoby, by finansować publiczne media.

Źródło: Wirtualne Media / Wikipedia

Motyw