omen początek recenzja horror 2024

Omen: Początek – recenzja horroru. Dobre zła początki

4 minuty czytania
Komentarze

Ile to już prequeli klasycznych filmów, w tym horrorów, z dopiskiem „Początek” widzieliśmy? Całą masę. Na tyle dużo, że bardzo łatwo jest w tej chwili podchodzić do nich z lekceważeniem. Ale czasem, gdy nasza czujność jest uśpiona, możemy zostać zaskoczeni i to pozytywnie. Czy „Omen: Początek” to takie właśnie pozytywne zaskoczenie?

Omen: Początek – opis fabuły filmu

Kadr z filmu Omen: Początek. Kobieta w tradycyjnym zakonnym habicie patrzy poważnie przed siebie.
Fot. materiały prasowe dystrybutora

„Omen: Początek” opowiada historię młodej kobiety ze Stanów Zjednoczonych o imieniu Margaret Daino, która zostaje wysłana do Rzymu, aby rozpocząć służbę w kościele. Jednak Margaret odkrywa w kościele mroczny spisek, który sprawia, że kwestionuje ona swoją wiarę. Kobieta zaczyna próbować zbadać tę sprawę i z czasem okazuje się, że ma ona coś wspólnego z… narodzinami Antychrysta.

Omen: Początek – prequel lepszy od oryginału?

Kadr z filmu Omen: Początek. Starsza zakonnica w tradycyjnym czarnym habitu i z welonem stojąca na tle innych zakonnic w kościele.
Fot. materiały prasowe dystrybutora

„Omen: Początek” jest oczywiście prequelem słynnej serii „Omen”, której pierwsza część ukazała się na ekranach kin w 1976 roku. I jako prequel film ten znakomicie spełnił swoją funkcję, ponieważ historia Margaret Daino pełni rolę prologu, który świetnie pasuje do historii z serii „Omen”. Widzimy tu interesująco opowiedzianą historię początków wszystkich konfliktów z całej sagi, które pozwalają nam na lepsze zrozumienie istnienia postaci Damiena z kolejnych części. Dla widzów, dla których będzie to pierwszy kontakt z serią „Omen: Początek” jest chyba nawet jeszcze lepszym doświadczeniem, gdyż opowiada wciągającą i trzymającą w napięciu historię i kończy się świetnym cliffhangerem, który zdecydowanie zachęca do obejrzenia dalszego ciągu.

Trailer filmu.

Co ciekawe, twórcy filmu „Omen: Początek” obrali sobie kierunek body horroru, co jest pewną nowością w tej serii, tak więc przygotujcie się na niemałą liczbę scen pełnych gore związanych z ludzkimi ciałami (w tym na chyba najbardziej drastyczną scenę porodu, jaką widziałem). Autorzy nie cofali się przed niczym, także sceny gore są tak wulgarne i bolesne, jak tylko mogą być. Przez cały film przewija się też temat wykorzystywania kobiet, który ukazany się w sposób szalenie niekomfortowy, ale stanowiący jednocześnie świadomy punkt fabularny.

Przeczytaj także: Najbardziej przerażające horrory w mandze. Po nich wasze koszmary będą mieć koszmary.

Reżyserka filmu, Arkasha Stevenson, dla której jest to fabularny debiut pełnometrażowy, ze swojego zadania wywiązała się naprawdę dobrze, skutecznie łącząc oldschoolowy wygląd i klimat horroru z lat 70. z mieszanką stylowych i makabrycznych elementów wizualnych. Zadbała nie tylko o to, by oddać atmosferę kina grozy z dawnych czasów, dostarczyć nam parę efektownych scen jump scare, ale także utrzymując klimat niepokoju, zagrożenia poprzez odpowiednie zdjęcia i świetnie dobraną muzykę.

Przy tym wszystkim mruga też okiem do bardziej obeznanego w kinematografii widza, pokazując, że odrobiła swoje lekcje, wskazując na liczne stylistyczne nawiązania do dzieł takich reżyserów jak Roman Polański (i jego „Dziecko Rosemary”), Andrzej Żuławski (i jego „Opętanie”), ale są tu też ślady filmów Dario Argento i tym samym włoskiego horroru z lat 70., z domieszką nowocześniejszego gore à la „Oszukać przeznaczenie”. No i oczywiście oryginalnego „Omenu”.

Omen: Początek – ocena filmu. Najlepszy horror 2024?

Kadr z filmu Omen: Początek. Starszy mężczyzna w stroju duchownym stoi przed ołtarzem z zapalonymi świecami.
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Koniec końców, „Omen: Początek”, choć z początku wydawał się kolejnym niepotrzebnym prequelem znanego horroru, okazał się dziełem nadzwyczaj udanym, interesującym, wnoszącym do serii ciekawe motywy i ostatecznie spinającym prequel i następcę z przeszłości w znakomitą klamrę, która wręcz sprawia, że oryginał wydaje się dzięki temu lepszy i pełniejszy.

Uwielbiam być tak zaskakiwany, choć też prawda jest taka, że większość takich prequeli czy sequeli okazuje się marna, więc bardzo trudno zwrócić uwagę widza, jak już raz na 20 przypadków pojawi się coś dobrego. Dlatego też tym bardziej polecam seans filmu „Omen: Początek”, najlepiej w połączeniu z filmem z 1976 po powrocie z kina. Dla mnie prequel jest nawet lepszy niż oryginał. I z pewnością, na ten moment przynajmniej, jest to najlepszy horror 2024 roku.

Ogólna ocena

8/10

Zdjęcie otwierające: materiały prasowe dystrybutora

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw