Pierwszy plan zdalnego sterowania telewizorem kierowanego w stronę ekranu telewizora wyświetlającego kolorowe ikony aplikacji.
LINKI AFILIACYJNE

Nie mam telewizji, a przed telewizorem siedzę coraz częściej. I wiem, że nie jestem sam

5 minut czytania
Komentarze

Mogę wyjść tutaj na „buntownika”, ale od dawna nie oglądam telewizji, choć oczywiście telewizor posiadam. Nie stoi za tym żadna ideologia czy cokolwiek innego, co miałoby tłumaczyć moją niechęć do klasycznych kanałów telewizyjnych. Mówiąc szczerze, to ostatni raz faktycznie oglądałem coś „w kablówce”, będąc na rodzinnym spotkaniu. Jednak okazało się, że paradoksalnie przed telewizorem siedzę więcej, niż w zamierzchłych czasach, kiedy jeszcze oglądałem telewizję.

Spędzam więcej czasu przed telewizorem, choć nie oglądam telewizji

Osoba trzymająca pilot do telewizora z widocznymi przyciskami, z rozmytym ekranem telewizora w tle. Choć ja, autor artykułu, nie oglądam telewizji.
Fot. Armastus / Depositphotos

Pamiętam, że kiedyś chętnie włączałem telewizor w określonych godzinach. Zazwyczaj popołudniowych, kiedy to kończyła się już szkoła, a na RTL7 leciał właśnie Dragon Ball. Sprawdziłem nawet z ciekawości, kiedy to było i uświadomiłem sobie, że minęło ćwierć wieku. Kawał czasu. Innych wspomnień z telewizją praktycznie nie mam. Oczywiście oglądałem Kevina samego w domu i Szklaną pułapkę w świątecznym okresie, ale to może powiedzieć zapewne każdy. Potem nastała era VHS-ów i ta klasyczna telewizja zaczęła schodzić na dalszy plan. Zresztą sam miałem też mniej czasu, bo studia, praca i dorosłe życie.

https://youtu.be/LkZhdtb2nyk?si=aEoAHfo37AR5Fe8X

Telewizja stała się dla mnie w pewnym momencie czymś zupełnie zbędnym. Wiedzę o wydarzeniach na świecie zacząłem czerpać z internetu. Wtedy jeszcze co jakiś czas zdarzało mi się oglądać jakieś programy w telewizji, ale bez zbędnego przywiązywania się do nich. Nie płakałem, kiedy umknął mi jakiś odcinek, ponieważ zawsze mogłem go nadrobić w sieci. Nie jestem z tego dumny, ale zdarzało się, że trafiałem na strony z pirackimi treściami, ponieważ żadne oficjalne kanały w Polsce dostępne wtedy nie były.

Wiele się zmieniło, kiedy do naszego kraju wkroczył Netflix i rozpoczęła się prawdziwa lawina streamingów. Uważam zresztą, że obecnie tych platform streamingowych jest za dużo, co paradoksalnie przyczynia się do wzrostu piractwa, ale nie o tym chciałem tutaj pisać.

Pomimo tego, że nie oglądam telewizji w klasycznym wydaniu i nie mam podpisanej żadnej umowy z kablówką czy jakimkolwiek operatorem, to przed telewizorem spędzam więcej czasu, niż kiedyś. I tak, winą za to obarczam streamingi. Poniekąd.

Netflix i streamingi zabierają mi czas. Sam się na to zgodziłem

Nowoczesny salon z dużym telewizorem wyświetlającym ekran wyboru serialu "Yellowstone". Pod telewizorem drewniana komoda i szafka z roślinami. Po lewej lampa stojąca i roślina, po prawej szary zasłon i doniczki z roślinami.
Fot. promofocus / Pixabay / montaż własny

Nie jestem w stanie dokładnie ocenić, ile czasu spędzam dziennie przed telewizorem, ale mogą to być nawet 4 godziny. Czasem więcej, ponieważ kiedy zapuszczam jakiś serial, ten sobie po prostu leci do momentu, aż nie stwierdzę, że najwyższa pora się położyć. Tym sposobem wieczorem potrafię „sieknąć” pół sezonu jakiegoś serialu i tak niemal codziennie.

Obejrzenie pierwszego sezonu Rabbit Hole na SkyShowtime zajęło mi tym sposobem dwa wieczory. Oczywiście wiele zależy od tego, co akurat robię i jakie mam plany, ale przed telewizorem spędzam zdecydowanie więcej czasu, niż kiedyś. Do tego wypadałoby doliczyć jeszcze czas spędzony z konsolą, ale tutaj nie będę się nawet przyznawał, ile to potrafi wyjść.

Nikt mnie oczywiście nie zmusza do tego, żebym siedział na kanapie i gapił się w ekran telewizora. Jednak łatwość, którą mam z dostępem do treści, zdecydowanie temu sprzyja. Nie odstrasza mnie nawet cena Netflix czy to, ile miesięcznie kosztuje mnie Disney+. Opłaty za subskrypcje traktuje jak moi rodzice, którzy płacą za kablówkę.

Różnica jest taka, że mogę zrezygnować w dowolnej chwili, a nie czekać na to, aż skończy mi się umowa. To sprzyja temu, żeby te streamingi „wisiały” w moim budżecie i nie zapowiada się, żebym z nich rezygnował. Głównie dlatego, że często między nimi przeskakuję. Jeden serial oglądam na SkyShowtime, drugi na Netflix, a filmy czasem na HBO Max czy Prime Video. Szkoda mi rezygnować z którejkolwiek subskrypcji, ponieważ nigdy nie wiem, kiedy i na co najdzie mnie ochota. Niby zawsze jest co obejrzeć na każdej z tych platform, ale to jak z grami czy książkami. Półki mogą się od nich uginać, a i tak „nie mam w co grać” czy „czego czytać”.

Wiem, że to nie wina streamingów, ponieważ sam zgodziłem się na to, by spędzać tyle czasu przed telewizorem. Mam wrażenie, że nie ma dnia, gdzie nie gapiłbym się na jakiś rodzaj wyświetlacza. Korzystam przecież ze smartfona, pracuję przy komputerze i do tego jeszcze właśnie telewizor. Kiedyś wydawało mi się, że będę inny, niż pokolenie moich rodziców i czasu przed telewizorem nie będę spędzał w ogóle. Okazało się, że jest zupełnie na odwrót i sam się na to zgodziłem.

A streamingi, czy tego chcemy czy nie, cały czas drożeją. Dlatego jeśli chcesz mieć Spotify Premium za darmo w 2024, zerknij na nasz poradnik, jak zapewnić sobie dłuższy bezpłatny okres. Oprócz tego zdradzamy najnowsze informacje na temat Spotify HiFi oraz premiery Spotify Wrapped 2023.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: RasulovS / Depositphotos

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw