Kadr z filmu johhny mnemonic keanu reeves
LINKI AFILIACYJNE

Nie będziesz mieć niczego i będziesz szczęśliwy? Sony i PlayStation właśnie dają nam przedsmak przyszłości

8 minut czytania
Komentarze

Profetyczne (?) słowa Klausa Schwaba, prezesa Światowego Forum Ekonomicznego, odbijają się echem i chyba są coraz bliższe rzeczywistości. Osoby mające dostęp do PlayStation Network mogą na własnej skórze zasmakować realiów przyszłości, które coraz bardziej się do nas zbliżają. O co chodzi? O treści cyfrowe, które tak naprawdę, nawet gdy za nie zapłacimy, nigdy nie będą nasze na własność.

Kupujesz treści cyfrowe? To nie masz nic

Dwie wersje konsoli PlayStation 5 Slim oraz pady umieszczone na szarawym tle
fot. materiały prasowe/Sony

Napisałem niedawno nieduży felieton, w którym wskazywałem blaski i cienie streamingu oraz ery telewizji, jestem też od dawna zwolennikiem i propagatorem kupowania fizycznych wydań filmów, muzyki, seriali itp. Widzę wiele zalet streamingu i treści dostępnych cyfrowo, jednak ich najważniejszą wadą jest to, że na dobrą sprawę zakup gry czy filmu w wersji cyfrowej to nie jest zakup na własność. To bardziej trochę bardziej „prestiżowa” wersja wypożyczania. Jasne, może to być wypożyczanie na lata, ale właściwie nigdy na zawsze. Kupując film/grę w wersji na płycie DVD, Blu-ray czy 4K jesteśmy automatycznie jego właścicielami na zawsze. Kupując cyfrę, nie posiadamy niczego. I co gorsza, w każdej chwili mogą nam to zabrać i nie będziemy w stanie nic z tym zrobić. Treści cyfrowe mogą zniknąć, ponieważ skończyła się na nie licencja, bo zablokowano nam konto, nastąpiła jakaś awaria itp. Opcji utraty treści jest cała masa. Osoby, które twierdzą, że treści cyfrowe są na zawsze, a w internecie nic nie znika są albo naiwne, albo nie mają pojęcia, jak ten świat wygląda. Chcecie dowód? A proszę bardzo. Kilka dni temu okazało się, że Sony z końcem roku usunie dostęp do treści Discovery, które można było za opłatą oglądać za pośrednictwem PlayStation. Oficjalny komunikat brzmi:

Od 31 grudnia 2023 r., ze względu na nasze umowy licencyjne z dostawcami treści, nie będziesz już mógł oglądać żadnych wcześniej zakupionych treści Discovery, a treści te zostaną usunięte z Twojej biblioteki wideo. Serdecznie dziękujemy za nieustające wsparcie. Dziękujemy. PlayStation Store.

Sony PlayStation

Ciekawe czy to „nieustające wsparcie” nadal będzie nieustające i czy jest ono warte swojej ceny. Treści Discovery w PlayStation obejmowały filmy, seriale, programy telewizyjne, takie jak MythBusters czy dokumentalną serię z narracją Morgana Freemana Through the Wormhole. Nie są to może treści tej samej rangi co „Przyjaciele” czy „Stranger Things” w innych platformach, ale nie zmienia to faktu, że są tysiące ludzi, którzy chcieli je oglądać i zapłacili za to.

Przeczytaj także: Netflix usuwa jeden z najlepszych filmów w historii. Wielka czystka biblioteki.

Ale to nie wszystko. 5 grudnia pojawił się nowy problem w Sony. Serwis The Verge donosi iż dziesiątki graczy tracą dostęp do swoich kont w Playstation Network. Konta te zostały zawieszone. Nie do końca było wiadomo, czy to jakaś awaria czy ludzie zostali zbanowani, choć jeśli tak, to nie każdy nawet wie za co, bo Sony nie wyjaśnia, jakie zasady zostały naruszone. Tym samym przypisane do kont gry, na które poszły niemałe pieniądze, przepadły. Sony doradza… założenie nowego konta i jak rozumiem zakup straconych gier ponownie i dalsze wspieranie cyfrowej dystrybucji.

Wprawdzie temat dość szybko się wyjaśnił i był po prostu błędem, to ten niestety dobrze pokazuje, jak może wyglądać cyfrowa wizja przyszłości.

Kłopoty w Sony to wierzchołek góry lodowej. Przyszłość nie rysuje się w kolorowych barwach

Dla każdego, kto uważa, że treści cyfrowe to przyszłość i ta przyszłość będzie wspaniała, obecna sytuacja być może będzie kubłem zimnej wody. Zgadzam się, streaming i dystrybucja cyfrowa są szalenie wygodne, ale też poza wygodą i wpajaniem ludziom niechęci do gromadzenia przedmiotów fizycznych, oferuje szalenie zawyżone ceny gier cyfrowych. Wersje pudełkowe z czasem tanieją, tymczasem cyfrowe z tego co obserwuję nie bardzo, chyba, że wyczeka się moment gdy nadejdą spore obniżki/promocje cenowe, na określony czas. Wersje deluxe nowych gier, w których pododawane są kosmetyczne dodatki, potrafią kosztować ok. 500 zł. Niedawno sklepy fizyczne zrobiły obniżkę ceny gry „Forspoken” (nowej) do ok. 60 zł. W wersji cyfrowej w PSStore gdy była mega promocja, to kosztowała ona ok. 150 zł. Obecnie cena to 330 zł, za wersję podstawową…

Forspoken w sony playstation store
Fot. Screen ze sklepu PlayStation Store

I nie dość, że to tyle kosztuje, to jeszcze gdyby zablokowali nam konto, pieniądze te przepadają. A nie jest to mała kwota. Do tego, gdy kupujesz grę pudełkową, która jednak kompletnie ci się nie spodobała, możesz ją odsprzedać, choć rynek wtórny gier to zapewne również kontrowersyjny temat. Gdy kupisz cyfrę i gra ci się kompletnie nie spodoba, jesteś na nią skazany i nikt ci pieniędzy nie zwróci i nie umożliwi jej zwrotu czy zamiany na inną. Nietrudno dojść do wniosku, że tak usilne promowanie rozrywki cyfrowej jest właśnie po to, by wyciągać od graczy jak najwięcej pieniędzy. I to za coś, co teoretycznie i praktycznie nie jest nawet nasze na własność.

Przeczytaj także: Vectra chce żebyś oszczędzał, więc wypowiada umowy części swoich klientów.

Cała ta sytuacja ma miejsce akurat niedługo po tym, gdy Christopher Nolan i Guillermo del Toro wypowiedzieli się publicznie popierając kupowanie fizycznych wersji filmów. Na marginesie dodam, że „Oppenheimer” Nolana właśnie wyszedł w fizycznej wersji 4K i zarówno obraz jak i dźwięk po prostu powalają na kolana.

Żaden streaming nigdy nie da wam takiej jakości audio-wizualnej żadnego filmu, bo, po pierwsze praktycznie wszystkie te serwisy mocno kompresują treści, nawet jeśli są dostępne w 4K, a po drugie kto z was ma na tyle dobre, stabilne i szybkie łącze internetowe, by móc streamować film w pełnym 4K z maksymalnym bitrate’em oraz dźwiękiem Dolby Atmos? Nolan i Del Toro powiedzieli coś jeszcze bardziej istotnego. Oprócz tego, że kupując fizyczne wydania filmów, stajemy się ich właścicielami, to także wchodząc w posiadanie tych wersji rozrywki, stajemy się też niejako kustoszami, ambasadorami i archiwistami światowego kina.

Wiecie przecież dobrze, że serwisy streamingowe nacisk kładą głównie na nowe filmy i seriale, serwując treści w większości z XXI wieku. Za niedługo kolejne pokolenia widzów w ogóle mogą stracić dostęp do filmów i seriali z XX wieku, bo żadna platforma nie będzie ich chciała pokazywać albo nie wykupi licencji. Warto też zwrócić uwagę na to, że są filmy albo seriale, które się raczej w streamingu nie pojawią, bo albo nikt się nimi nie zainteresuje, albo są one zbyt kontrowersyjne na czasy poprawności politycznej. Nawet teraz są odcinki poszczególnych seriali, które nie są dostępne, bo dana platforma uznała je za obraźliwe dla pewnych grup społecznych. Są też fragmenty filmów albo dialogów, które są wycinane albo przemontowywane/zmieniane na bardziej poprawne polityczne. To jawna ingerencja w sztukę, cenzura w białych rękawiczkach, na którą pozwala cyfrowa forma projekcji. Na płytach fizycznych dostajemy film/serial w jego całej okazałości. Niedzielni widzowie pewnie mają te wszystkie argumenty w głębokim poważaniu, ale dla tych, którzy bardziej się tym przejmują i zwracają uwagę na to, co oglądają, nadchodzą niefajne czasy i warto rozważyć swoje przyszłe decyzje zakupowe. Oraz mieć nadzieję, że media fizyczne nie znikną totalnie, tylko pozostaną mniejszą czy większą niszą, ale ciągle będą żyć i stanowić alternatywę, która jest niezmiernie potrzebna.

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw