Po lewej stronie ręka trzymająca smartfon z logo YouTube Premium na ekranie. Po prawej stronie ręka trzymająca pilota do telewizora.

YouTube to telewizja XXI wieku. Oburzanie się na to, że trzeba płacić, jest bez sensu [OPINIA]

6 minut czytania
Komentarze

YouTube to nic więcej, jak nowa wersja telewizji. Dziwi mnie więc to, że spora część internautów jest oburzona tym, że YouTube Premium podwyższyło ceny czy tym, że platforma blokuje możliwość używania AdBlocków. Ostanie ruchy Google nam nawet wytłumaczyło, przesyłając oficjalną informację, skąd decyzja o blokowaniu AdBlocków. Użytkownicy YouTube zdają się być oburzeni ostatnimi ruchami platformy, a ja zastanawiam się, dlaczego?

YouTube to telewizja XXI wieku

fragment smartfona z logo YouTube widocznym w lewym górnym rogu. Widoczny fragment samej aplikacji, a poza smartfonem ciemne tło
Fot Depositphotos Autor FellowNeko

Skłamałbym, gdybym napisał, że lubię płacić za różne usługi streamingowe. Wolałbym mieć dostęp do YouTube Premium za darmo. Zresztą nie tylko, bo przecież i Disney+ za darmo czy Netflix byłyby czymś miłym. Jednak wiem, że wszystko kosztuje. Utrzymanie serwerów czy w końcu sama praca ludzi zaangażowanych w działanie poszczególnych usług to nie jest coś, za co płaci się polubieniami czy udostępnieniami. Jasne, YouTube płaci twórcom za wyświetlenia, ale nie dlatego, że Google lubi, jak ktoś jest na ich platformie. Lubi wyświetlać im reklamy, za które ma płacone. Podobnie działa to w przypadku zwykłej telewizji. Wątpię, żeby ktokolwiek chciał z własnej woli umieszczać w filmach przerwy reklamowe z nowymi proszkami czy ofertami operatorów… Telewizja dostaje za to pieniądze. Na YouTube działa to dokładnie tak samo.

No dobra, a co z moją teorią, że YouTube to po prostu nowa wersja telewizji? Jak się nad tym zastanowić, to jest wyjątkowo dużo podobieństw pomiędzy tymi dwoma mediami. W obu przypadkach to źródło rozrywki czy informacji. Oczywiście na YouTube łatwiej wrzucić swój film, niż pójść z nim do telewizji. Wystarczy telefon z dobrym aparatem i można zostać gwiazdą lub szerzyć swoje teorie o tym, że Ziemia jest płaska. Sky is the limit.

Upraszczając wszystko, to YouTube i telewizja spełniają dokładnie taką samą funkcję. Są rozrywką. Różnica jest taka, że treści konsumujemy teraz inaczej. Młodsi odbiorcy, a zresztą nie tylko oni, przyzwyczaili się do smartfonów tak samo, jak starsze pokolenie przyzwyczaiło się do telewizorów. Na YouTube znajdziemy reality show, materiały dokumentalne czy nawet filmy i seriale. Platforma Google oferuje więcej i bardziej dopasowane treści, niż zwykła telewizja, ale zasada pozostaje ta sama. Dla dużej części odbiorców to rozrywka, wypełniacz czasu czy źródło wiedzy. O wiele łatwiej znaleźć interesujący nas materiał na YouTube, niż w telewizji, gdzie ogranicza nas ramówka.

Nie masz co robić? Włączasz YouTube, jak Twoi rodzice telewizor

fot. Depositphotos/AndreyPopov

Przyznaję, że nie jestem częstym gościem na YouTube, ale zdarza mi się odpalić aplikację na telewizorze jak… się nudzę. Obejrzę jakiś trailer filmu czy gry, coś niezobowiązującego, by leciało w tle, jak akurat robię sobie kawę. Dla mnie to taki zagłuszacz ciszy, kiedy nie słucham muzyki. I wiem, że nie tylko w moim przypadku tak to działa. YouTube spełnia rolę, jaką kiedyś spełniał i w wielu domach dalej spełnia telewizor. Byle coś leciało. Nieważne nawet co.

YouTube pomaga też w komunikacji miejskiej czy kolejce w urzędzie. Wkłada się słuchawki i patrzy na to, co jest na ekranie. Dokładnie to samo, co w przypadku oglądania telewizji, a sam poziom ekscytacji też można porównać do tego, jak ktoś odgaduje nazwę utworu Rodowicz po jednej nutce. Zabijacz czasu. Owszem, generalizuję, bo wiem, że na YouTube można znaleźć świetne, wciągające i wartościowe treści. I niespodzianka — w telewizji także. Zmienił się tylko sposób, w jaki konsumujemy treści. Ludzie widoczni na szklanym ekranie stają się popularni. Ci oglądani na wyświetlaczu smartfona także, a może nawet i szybciej, niż w przypadku telewizji. Tutaj kłania się brak solidnej kontroli nad tym, co pojawia się na platformie Google oraz pokrewnych i cała kwestia patostreamerów, ale to już temat na zupełnie inną dyskusję.

Dlaczego oburza nas płacenie za YouTube?

kobieta trzymająca w dłoni smartfon z logo YouTube na ekranie
Fot Depositphotos Autor sitthiphong

Wróćmy do samej kwestii płacenia. Nie widzę jakoś protestów, kiedy przychodzi do płacenia za telewizję satelitarną, kablówkę czy Netflixa. Dobra, może na cenę Netflix narzekamy, ale nikt nas do płacenia i oglądania nie zmusza. Zresztą zestawiając cenę YouTube Premium z innymi streamingami, okazuje się, że platforma Google wcale nie jest taka droga. Dlaczego jednak mamy płacić za dostęp do niej? Telewizja jest też darmowa, a ma reklamy, prawda? Oczywiście, dokładnie tak samo jak YouTube. Telewizja finansowana jest jednak odrobinę inaczej. Czasem to dofinansowania rządowe, a czasem prywatne, ale dajcie mi jeden przykład kanału telewizyjnego, który jest w całości za darmo i nie zawiera reklam? Zazwyczaj nawet jak brakuje reklam, to za dostęp i tak trzeba zapłacić poprzez abonament lub wykupienie jakiegoś pakietu. Za treści się płaci i kropka. Nie chcesz płacić? Oglądaj reklamy lub nie oglądaj wcale. To, że coś jest w Internecie, nie oznacza, że ma być za darmo.

Ludzie zawsze znajdą sposób, by wykazać się „sprytem” i ominąć takie opłaty. Pirackie serwisy dalej istnieją, choć są coraz częściej zamykane przez policję, ale na ich miejsce pojawiają się kolejne. Co ciekawe, ludzie są skłonni tam płacić za dostęp do treści. Zgadzam się z tym, że reklam na YouTube jest za dużo i to ewidentnie próba zmuszenia użytkowników do płacenia. Blokowanie AdBlocków to też drażliwa kwestia, ponieważ platforma Google ma swój regulamin, który niby akceptujemy (zapewne bez czytania), ale na ten już zgłoszono skargi, że nie jest do końca zgodny z prawem. To wszystko nie zmienia jednak zasadniczej kwestii, którą tutaj podniosłem. YouTube stał się po prostu telewizją nowego formatu i trzeba się z tą myślą pogodzić. Różnica jest taka, że tutaj ma się wybór. Reklam można nie oglądać, opłacając subskrypcję. W przypadku telewizji i tak się od nich nie uwolnimy.

Źródło: Opracowanie własne

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw