niezniszczalni 4 recenzja filmu 2023 stallone statham fox

Niezniszczalni 4 – recenzja. Why Sly, why?!!!

5 minut czytania
Komentarze

Są takie filmy, których nie rozgrzeszy czysto kapitalistyczna filozofia chęci zarobienia pieniędzy, za którą lubią się czasem skrywać aktorzy, reżyserzy czy producenci. Są to filmy, za którymi smrodek żenady ciągnąć się będzie przez długi czas. Czy do takich produkcji należy antydzieło kina akcji, czyli „Niezniszczalni 4”?

Niezniszczalni 4 – opis fabuły filmu. Fabuły? Jakiej fabuły?

Niezniszczalni 4 recenzja Sylvester Stallone Jason Statham 2023

W Libii Suarto (Iko Uwais) próbuje zdobyć klucze do broni nuklearnej ze starej bazy Kaddafiego. Zatem Marsh (Andy Garcia, w filmie zastępujący pana Churcha, granego w poprzednich częściach przez Bruce’a Willisa) zleca Barneyowi (Sylvester Stallone), Lee Christmasowi (Jason Statham) i spółce powstrzymanie go. Sprawy nie idą zgodnie z planem, oczywiście.

Niezniszczalni 4 – Sylvester Stallone nie wie kiedy odpuścić

„Niezniszczalni” na papierze byli pomysłem niemal perfekcyjnym ponad dekadę temu. Załapując się rzutem na taśmę na ostatnie chwile popularności żartów o Chucku Norrisie oraz na względnie mocną nostalgię za filmami akcji z lat 80., Stallone i spółka próbowali zafundować fanom coś na kształt Avengersów tyle, że pośród herosów kina akcji. Niestety część pierwsza w ogóle nie wykorzystywała potencjału oraz nie do końca spełniła swoje obietnice. Dopiero „Niezniszczalni 2” tego dokonała. Tyle tylko, że to jedyny raz, gdy się to udało, gdyż już część trzecia była fatalna. Niestety „Niezniszczalni 4” są jeszcze gorsi. Bez owijania w bawełnę – to nie tylko najgorsza i najmniej potrzebna część tej i tak dość naciąganej serii, ale też jeden z najgorszych filmów 2023 roku. A i pewnie w zestawieniu dekady znajdzie się dla niego miejsce.

Powiecie, że to film z cyklu „wyłącz myślenie i się dobrze baw”, ale niestety „Niezniszczalni 4” musieliby jeszcze zapewniać nam dobrą zabawę. Reżyseria jest fatalna, sekwencje akcji potworne, do tego autorzy stosują wymiennie sceny z praktycznymi efektami specjalnymi, które trącą amatorszczyzną i sekwencje z użyciem CGI, które jest na poziomie cut scenek z gier na PlayStation 3. Choć nie wiem czy to i tak nie jest zbyt łagodne porównanie. Na dobrą sprawę to nie jest nawet pełnoprawny film drużynowy. „Niezniszczalni 4” to film Jasona Stathama. On gra tu pierwsze skrzypce, notabene zbliża się on do 60-tki powoli i nie przestaje mnie zadziwiać jego kondycja fizyczna. Mam wrażenie, jakby czas się dla niego zatrzymał jakieś 15 lat temu. Co najmniej.

Przeczytaj także: Sound of Freedom. Dźwięk wolności – recenzja. Film, który zbawi Hollywood?

W każdym razie cała reszta postaci, razem z bohaterem granym przez Stallone’a, wydaje się być na drugim planie. A chyba nie taka powinna być idea „Niezniszczalnych”. Co więcej, dość niefrasobliwy stosunek do tej serii, jakim odznaczają się twórcy, nie ułatwia jakiegokolwiek zaangażowania w nią, nawet na płytkim poziomie. Trudno być fanem serii, która sama siebie nie szanuje i ma w poważaniu wszystkie postaci, które przedstawia. W „Niezniszczalnych 4” załoga nieco ewoluowała: na peryferiach nie ma już Terry’ego Crewsa, Jeta Li ani Arnolda Schwarzeneggera, ale nadal mamy Randy’ego Couture’a i Dolpha Lundgrena, a nowi rekruci to Megan Fox, 50 Cent, Jacob Scipio i Levy Tran. Nigdy nie wspomniano o Harrisonie Fordzie, Kelseyu Grammerze, Wesleyu Snipesie, Rondzie Rousey, Glenie Powellu czy Antonio Banderasie, ani o Jean-Claude Van Damme’ie czy Melu Gibsonie. Nie ma tu żadnego miejsca na jakąkolwiek ciągłość, wszystko zdaje się być przypadkowe i powrzucane do filmowego kociołka jak leci. Widz więc bardzo łatwo widzi w tym wszystkim cyniczny skok na kasę i właściwie nic więcej poza fabularną wersją nostalgicznej fantazji, która mogłaby się wydarzyć w jakiejś 3-minutowej reklamie czy skeczu komediowym.

Przeczytaj także: Recenzja PayDay 3. Poczuj się jak Robert De Niro w Gorączce.

A propos komedii – kwestie dialogowe wypowiadane przez Megan Fox to istny festiwal krindżu, a jej sceny ze Stathamem to, chyba, nieświadoma parodia gatunku. Jeśli ktoś z was pokładał jakiekolwiek nadzieje w tym, że „Niezniszczalni 4” z przedziwną dumą chwalą się tym, że są filmem z kategorią R (czyli z przeznaczeniem dla widzów dorosłych ze względu na domniemaną brutalność), to śpiesznie donoszę, że na tym przykładzie widać, iż kategoria R to mylnie postrzegany Święty Graal kina rozrywkowego. Nie gwarantuje ona niczego, tym bardziej tego, że dany film stanie się przez nią lepszy. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że „Niezniszczalni 4” na tym tylko tracą. Dlaczego? No bo twórcy serwują nam w tym filmie krew w wersji CGI. Wygląda ona tak sztucznie, tanio i nieprzekonująco, że całość wypadłaby bardziej brutalnie, gdyby krwi tu w ogóle nie było.

Niezniszczalni 4 – najbardziej krindżowy film roku?

Niezniszczalni 4 recenzja film akcji 2023

Jest źle. Nie pokładałem żadnych nadziei w tym filmie, ale nie sądziłem, że twórcy oddadzą widzom coś aż tak złego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że „Niezniszczalni 4” nie dostarczają praktycznie żadnej rozrywki, poza wspomnianymi wyżej scenami niezamierzonej komedii. W kategorii kina akcji film ten jest żenujący, bezwstydny w swoich zapędach do cynicznego wyciągania kasy z widzów oraz zwyczajnie nudny. Wiadomo, że każdy film musi na siebie zarobić, a „Niezniszczalni” to popcornowa maszynka do teoretycznego zarabiania pieniędzy. Wszyscy to rozumiemy. Ale przy okazji potrzebna jest też jakaś pasja do serwowania ludziom takich widowisk, chęć szczerego dostarczenia widzom najlepszej z możliwych rozrywki. Tutaj kompletnie tego nie czuć.

Ogólna ocena

2/10

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw