Disney Dziwny świat animacja klapa finansowa

Jest źle! Disney w kolejnych tarapatach. Nowa animacja studia ma przynieść aż 100 mln dol. strat

8 minut czytania
Komentarze

Historia chyba powoli zatacza koło, bo po wielu latach znakomitych wyników finansowych Disney wrócił na pozycję studia w trudnej sytuacji finansowej. Nie pomagają nawet największe pewniki branży filmowej, czyli animacje. Najnowsza, „Dziwny świat” stała się właśnie potężną klapą finansową.

Dziwny świat – o czym opowiada niesławna animacja od studia Disney?

Dziwny świat animacja Disney 2022

Rodzina Clady to odkrywcy od pokoleń. Głowa rodziny Jaeger Clade wyrusza w góry otaczające krainę Avalonia wraz ze swoim synem Searcherem. Podczas podróży Searcher odkrywa roślinę, która emanuje energią. Zadowolony, chce wrócić, ale Jaeger chce iść dalej i dowiedzieć się, co jest za górami. Wściekły na to, co postrzega jako brak odwagi i ambicji, kontynuuje wyprawę, podczas gdy reszta ekspedycji wraca na swoje ziemie. 25 lat później Avalonia jest przepełniona dobrobytem dzięki wspomnianej energodajnej roślinie, nazwanej Pando. Searcher jest teraz rolnikiem, który uprawia Pando i prowadzi spokojne życie z dala od miasta. Jest również żonaty, a jego dziecko, Ethan jest bardziej podobne do dziadka, niż by tego chciał. Jego farmę odwiedza prezydent Avalonii, która informuje go, że coś wyniszcza uprawy Pando. W celu znalezienia przyczyny zostaje powołana ekspedycja, która wyruszy w pełną przygód wyprawę.

Z opisu wynika więc, że mamy do czynienia z animowanym kinem przygodowym, a dodatkowo zwiastun pokazuje nam iż „Dziwny świat” to produkcja zachwycająca warstwą wizualną (ocierającą się chwilami o surrealizm), kolorami i odwołująca się do pulpowych książek i filmów science fiction z lat 40. i 50. XX wieku. Nie żeby jakikolwiek młody widz był tego świadom, ale towarzyszący im dorośli już prędzej zauważą nić inspiracji. Teoretycznie. Ewidentnie jednak coś nie zagrało przy okazji tego filmu, gdyż widzowie nie są nim zbytnio zainteresowani.

Dziwny świat – wielka klapa Disneya.

Dziwny świat Disney animacja slaby wynik

Najnowsza animacja od studia Disney zadebiutowała dramatycznie poniżej oczekiwań. Film zarobił raptem 11,9 miliona dolarów z 4 174 kin w Ameryce Północnej w miniony weekend i 18,6 miliona dolarów łącznie w ciągu pięciu dni świątecznych (w USA obchodzone było właśnie Święto Dziękczynienia). To tragicznie zły wynik. Jeszcze przed premierą analitycy przepowiadali, że „Dziwny świat” zarobi około 30 – 40 milionów dolarów między środą a niedzielą. I gdyby nawet ten plan „optymistyczny” się sprawdził, to nawet i te liczby byłyby dalekie od uznania tej produkcji za sukces. Mówimy tu w końcu o animacjach Disneya, które jeszcze do niedawna zarabiały potężne pieniądze. Dodatkowo w Stanach było święto, a obecnie jesteśmy w okresie przedświątecznym kiedy to, do niedawna, większość produkcji familijnych była w stanie przyciągnąć do kin ogromną liczbę młodych widzów. Jakkolwiek więc by na to nie patrzeć, niecałe 20 milionów dolarów zarobione przez 5 dni to wynik kiepski. Bardzo kiepski. Tym bardziej mając na uwadze fakt, że „Dziwny świat” kosztował, według pewnych źródeł, nawet aż 180 milionów dolarów. Według analityków film ten przyniesie studiu stratę w wysokości aż 100 milionów dolarów!

Przeczytaj także: Recenzujemy film Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta na Disney+.

Dane wskazują, że otwarcie najnowszej animacji studia Disney jest jednym z najgorszych na przestrzeni ostatnich dekad. Jest tylko nieznacznie lepsze od otwarcia filmu „West Side Story” w erze pandemii (10,5 miliona dolarów), aczkolwiek warto zaznaczyć, że to była produkcja studia Fox, które od niedawna dopiero znajduje się w stajni Disneya. Porównując z innymi animacjami już ze studia Disney „Dziwny świat” wypada fatalnie. „Encanto” zgarnęło 27,2 miliona dolarów w trzydniowy weekend i 40 milionów dolarów podczas przedłużonego okresu Święta Dziękczynienia. „Buzz Astral” zarobił z kolei 51 milionów dolarów, przy czym też był uznawany za klapę. Jakkolwiek by na to nie patrzeć – nie jest dobrze.

Jakie mogą być powody ostatnich klap Disneya? Z pewnością jest ich wiele. Obecnie firma ta jest daleka od czasów swojej złotej ery lat 40. i następnie lat 90. XX wieku, kiedy to była po prostu kojarzona z mistrzami animacji i magikami od kina familijnego. Obecnie Disney to megakoproracja, która wykupiła największe rozrywkowe marki i studia i robi z nimi to, co niestety nie każdemu się podoba. Szczególnie, że „wizja” Disneya daleka jest od kwestii wyłącznie artystycznych. Firma, jak niestety wiele innych działających obecnie, postanowiła zabrać też głos w sprawach społeczno-politycznych, reprezentując jedną stronę ideologiczną. W przypadku firmy dostarczającej masową rozrywkę oraz produkcje dla dzieci osobiście nie dziwię się temu, że tak wielu widzów nie jest z tego zadowolonych. Produkcje dla dzieci i młodzieży to newralgiczna część rynku popkulturowego i nadmierne wrzucanie tam ideologii, nie ważne z której strony spektrum polityki to zły wybór. I obecnie Disney płaci za to surową cenę. Oczywiście po drodze doszły jeszcze problemy związane z pandemią COVID-19, globalne lockdowny, ale i złe decyzje biznesowe i to wszystko nałożyło się na siebie. A obecnie obserwujemy skutki tego wszystkiego. Gdy dodamy sobie do tego znaczny spadek jakości np. produkcji Marvela w ostatnich latach oraz katastrofę jaką okazał się finał nowej sagi Star Wars nietrudno dojrzeć potężną skazę na marce Disneya, który słusznie obwiniany jest za to wszystko. Studio wzięło odpowiedzialność za uwielbiane marki i nie podeszło do nich z odpowiednim szacunkiem. Fani więc odpowiedzieli.

Przeczytaj także: Trzęsienie ziemi w Disney. Zmiany mogą wstrząsnąć firmą.

Jeśli chodzi zaś o klapę „Dziwnego świata” oraz poprzednich paru animacji Disneya, to problemem wydaje się to, że po pierwsze nie prezentują one sobą nic na tyle magicznego, interesującego i świeżego co poprzednie dokonania studia. Każda moda kiedyś dobiega końca, a Disney kręci obecnie ładnie wyglądające i sympatyczne, ale niezbyt angażujące i dość rozczarowujące od strony fabularnej produkcje animowane. Kreatywność studia wyraźnie cierpi, czego zresztą dowodem były niedawne aktorskie remaki ich najbardziej klasycznych animacji, takich jak „Król lew” czy „Piękna i bestia”. Oglądając zwiastun „Dziwnego świata” widzę bujną kolorystykę, ładną animację, trochę akcji i przygody – wszystko to, co widzieliśmy w poprzednich filmach tego typu. Nie ma tu nic nowego, nic świeżego. Studio doszło do tego samego punktu, w którym było zarówno w latach 70. i 80. XX wieku, jak i na początku lat 2000.

Problemem animacji „Dziwny świat”, niestety, jest też to, że jeden z głównych bohaterów jest gejem. Osobiście nie do końca rozumiem powód, dla którego jakakolwiek seksualność (w tym i hetero) bohaterów filmu dla dzieci jest ujawniania. Rozumiem walory dydaktyczne i chęć uczenia dzieci tolerancji i empatii, ale przemycanie tego do fabuły przygodowej w produkcji dla młodego widza jest dla mnie bez sensu i do tego działa jak płachta na byka na niemałą część rodziców, którzy na 100 procent z tego powodu odpuścili sobie wyprawę rodzinną na ten film. Abstrahując od tego czy to dobrze czy źle, widzimy jakie to przynosi skutki wymierne, w tym przypadku finansowe. Twórcy filmu mogą się poklepać po plecach i z dumą chwalić, że zrobili mainstreamową animację z postacią LGBT+, tylko co z tego, skoro nikt nie chce jej oglądać? Nie sądzę, że to dominujący powód klapy tej i wcześniejszych animacji Disneya, ale z pewnością odgrywa swoją niemałą rolę w tym wszystkim.

Im bardziej Disney, i inne studia Hollywood, będzie próbować łączyć rozrywkę z aktywizmem politycznym tym bardziej będzie alienować część widzów. A to na pewno nie jest dobry model biznesowy dla firmy, która chce działać globalnie i być uniwersalnym dostawcą rozrywki dla wszystkich. Zresztą to, że obecnie Disney niejako sam się sprowadził do narożnika widać choćby w dość dramatycznym ruchu wycofania premiery kinowej „Dziwnego świata” w 20 krajach. Chodzi głownie o państwa znajdujące się na Bliskim Wschodzie, w Afryce, Azji Południowej i Chinach w celu prewencji cenzury względem wątków LGBT + w tych regionach, których Disney się spodziewał. Mamy tu więc przedziwną sytuację, w której firma świadomie wypuszcza na rynek film, który z góry wiadomo, że nie będzie pokazywany w sporej liczbie krajów, w tym w takich, które przynoszą niemałe zyski w skali globu. W sieci od jakiegoś czasu krąży hasło „Get woke, go broke” i to jeden z najlepszych na to przykładów. Większość Hollywood jest obecnie zakładnikiem ideologii, która mniej bądź bardziej finezyjnie jest wplatana w fabuły produkcji rozrywkowych. Disney mimo tego na ten moment wydaje się być tym najbardziej dotknięty. Osobiście nie mam nic przeciwko jakimkolwiek ideologiom, o ile nie szkodzą innym, natomiast bez względu na to czy mówimy o ideach z lewej czy prawej strony, żadna z nich nie powinna „nawiedzać” produkcji rozrywkowych i tym bardziej tych kierowanych do dzieci. Póki Disney i reszta Fabryki Snów tego nie zrozumie, póty nie wróżę szybkiej poprawy sytuacji. Oczywiście nie tylko ideologia jest tu problemem – o wiele gorszy jest potężny spadek jakości scenariuszy oraz ogólnej kreatywności. Aczkolwiek zaryzykuję stwierdzenie, że to trochę też pochodna nadmiernego skupiana się na ideologii, a nie na fabułach. Im więcej aktywizmu politycznego w sercu filmu czy serialu, tym przeważnie gorsza jakość historii. Póki co są jeszcze alternatywy dla widzów, którzy szukają czegoś innego, ale o wiele gorzej będzie, gdy tych alternatyw już nie będzie. Oby do tego nie doszło.

Motyw