Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji

UE chce skanować nasze rozmowy – dla dobra dzieci…

5 minut czytania
Komentarze

UE chce skanować nasze rozmowy, a jako główny argument podaje dobro dzieci. To jest niezwykle ważne społecznie. Wręcz podświadomie czujemy potrzebę ich ochrony i ma to swoje podstawy. Wiedzą o tym szczególnie rodzice, jednak nawet z perspektywy obcych osób, dzieci to słabe, niewinne istoty, które jednocześnie stanowią przyszłość naszego społeczeństwa. Nawet wśród szympansów, czyli naszych najbliższych krewnych, samiec, który aspiruje do roli przywódcy, bawi się z małymi dziećmi, aby pokazać grupie, że się o nie troszczy. Nic więc dziwnego, że dzieci są także wykorzystywane jako cyniczny argument w polityce także u ludzi.

UE chce skanować nasze rozmowy — oczywiście dla dobra dzieci

UE chce skanować nasze rozmowy

Otóż UE chce skanować nasze rozmowy w komunikatorach internetowych. Oczywiście twierdzenia te nie padły bezpośrednio. Właściwie całość została przedstawiona w sposób naprawdę pokrętny. W oficjalnym komunikacie Unia przedstawiła szereg założeń wyrażonych w punktach. Co więcej, te zostały nawet całkiem nieźle opisane — przynajmniej na pierwszy rzut oka. Warto więc sobie je omówić:

Obowiązkowa ocena ryzyka i środki ograniczające ryzyko: Podmioty świadczące usługi hostingowe lub usługi komunikacji interpersonalnej będą musiały ocenić ryzyko, że ich usługi są wykorzystywane do rozpowszechniania materiałów związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci lub do nagabywania dzieci, tzw. grooming. Dostawcy będą musieli również zaproponować środki ograniczające ryzyko.

Zobacz też: Chat Control 2.0 – UE będzie skanować nasze prywatne wiadomości i zdjęcia

Oczywiście, że są. Każda popularna platforma komunikacji ma problem z takimi osobami. Są one w końcu odzwierciedleniem przekroju społeczeństwa, a w społeczeństwie mamy osoby zagrażające dzieciom. Oczywiście, stanowią one margines w świecie realnym, tak samo jak w świecie wirtualnym. Nie znajdzie się żaden komunikator — no może poza niszowymi produktami, z których korzysta co najwyżej tylko niewielkie grono znajomych — na którym nie znajdziemy nikogo, kto ma nieczyste zamiary względem dzieci.

Zobacz też: Twitter bez cenzury? Unia Europejska zapowiada, że na to nie pozwoli

Obowiązki w zakresie ukierunkowanego wykrywania, oparte na nakazie wykrywania: Państwa członkowskie będą musiały wyznaczyć organy krajowe odpowiedzialne za przegląd oceny ryzyka. Jeżeli organy te stwierdzą, że nadal istnieje znaczące ryzyko, będą mogły zwrócić się do sądu lub niezależnego organu krajowego o wydanie nakazu wykrywania w odniesieniu do znanych, lub nowych materiałów związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci, lub uwodzeniem dzieci. Nakazy wykrywania są ograniczone w czasie i dotyczą konkretnego rodzaju treści w konkretnym serwisie.

Ten punkt teoretycznie brzmi naprawdę dobrze. Jest poważne zagrożenie wykorzystywania dzieci? No to sąd przygotowuje nakaz ograniczony czasowo. Wygląda na to, że UE chce skanować nasze rozmowy, ale tylko w sytuacji zagrożenia. Sęk w tym, że zagrożenie jest zawsze. Natomiast nakaz nie dotyczy konkretnej grupy osób, a konkretnego serwisu. Jeśli więc obejmie on na przykład Facebooka i Messengera, to nadzorowane będą na nim wszystkie rozmowy użytkowników z danego państwa, a nie tylko tych, którzy są podejrzani o zagrożenie dla dzieci.

Zobacz też: Unia Europejska ograniczy reklamy w Internecie i wymusi respektowanie wolności słowa

UE chce skanować nasze rozmowy – jak kontrolować, kto wykorzystuje dzieci?

No cóż, brzmi to trochę jak martwy przepis, prawda? W końcu jak organy państwowe mogłyby być w stanie kontrolować wszystkie rozmowy? Może i UE chce skanować nasze rozmowy, ale jak ma to zrobić? Otóż w świetle nowych przepisów nie muszą. Ten obowiązek spadnie na dostawców usług:

Silne zabezpieczenia w zakresie wykrywania: Firmy, które otrzymały nakaz wykrywania, będą mogły wykrywać treści wyłącznie przy użyciu wskaźników wykorzystywania seksualnego dzieci, zweryfikowanych i dostarczonych przez Centrum UE. Technologie wykrywania mogą być wykorzystywane wyłącznie do celów wykrywania seksualnego wykorzystywania dzieci. Dostawcy będą musieli stosować technologie, które w najmniejszym stopniu naruszają prywatność, zgodnie z najnowszym stanem wiedzy w branży, i które w maksymalnym stopniu ograniczają poziom błędu w przypadku fałszywych wyników pozytywnych.

Zobacz też: Apple może być obciążone dodatkowymi zarzutami – Epic postawi na swoim?

Ten punkt brzmi uspokajająco, prawda? W końcu kontrola dotyczy jedynie wykorzystywania dzieci, a nie ogółu społeczeństwa. Rzecz w tym, że aby wiedzieć kto ma niecne zamiary względem dzieci, a kto nie, to konieczna jest analiza wszystkich wiadomości. To oznacza, że UE chce skanować nasze rozmowy, a dopiero potem analizować, czy stanowimy zagrożenie, czy też nie.

Problem z szyfrowaniem

Zakładając nawet najszczersze intencje polityków i odrzucając sugestie, że to może być próba otworzenia furtki do kontroli wymiany myśli przez społeczeństwo, to wciąż pozostaje jeszcze jeden, poważny problem: jak skanować wiadomości, które są szyfrowane end-to-end, czyli od nadawcy do odbiorcy? To wymagałoby całkowitego zniesienia tego zabezpieczenia prywatności. 

UE chce skanować nasze rozmowy – podsumowanie

Zapisy te prezentują nam następującą wizję: kontroli będą poddawane tylko serwisy, gdzie są wykorzystywane dzieci, a mechanizmy będą się skupiały na tym pojedynczym aspekcie. I w założeniach brzmi to jak świetny pomysł. W praktyce jednak sprowadzi się to do kontroli wszystkich serwisów i skanowania wszystkich prywatnych wiadomości w poszukiwaniu tych, które są potencjalnie niebezpieczne dla dzieci. I oczywiście nie twierdzę, że nie trzeba zrobić czegoś, co zwiększy ich bezpieczeństwo. Jednak cała ta sprawa zagraża prywatności wszystkich: także dzieci. Zwłaszcza że nie jest to pierwsza inicjatywa tego typu. Tu warto przypomnieć o Chat Control, i Chat Control 2.0. UE chce skanować nasze rozmowy już od dawna, a dzieci wydają się być kolejną wymówką.

Źródło: ec.europa.eu

Motyw