Oumuamua kometa

Zagadka Oumuamua rozwiązana. Na początku niektórzy naukowcy uważali ją za statek kosmiczny

3 minuty czytania
Komentarze

Sześć lat temu zaobserwowaliśmy małe ciało niebieskie, które przelatywało przez Układ Słoneczny z zaskakująco rosnącą prędkością. Naukowcy głowili się wtedy, dlaczego kometa przyspiesza i co sprawia, że ma „własny napęd”. Teraz „Nature” ogłosiło, co stało za zagadką z kosmosu.

Niezwykła kometa z 2017 roku. Co to było?

Zagadka zrodziła się w 2017 roku, kiedy to teleskop Pan-STARRS1, pracujący na wyspie Maui na Hawajach, zaobserwował tajemnicze ciało niebieskie przelatujące w pobliżu Ziemi. Już sam kształt był zaskakujący: kometa była długa i płaska, przypominająca nieco cygaro. Nazwano ją „1I/ʻOumuamua”, co z języka hawajskiego można przetłumaczyć jako „pierwszy posłaniec”.

Samo odkrycie obiektu to jednak dopiero początek sensacji. Na naukowcach największe wrażenie zrobiło przyspieszanie „niegrawitacyjne” obiektu, który im dalej odchodził od Słońca, tym szybciej leciał. Oumuamua obserwowano przez 4 miesiące i uznano ją za asteroidę, jednak szybko z tej definicji zrezygnowano. Asteroidy poruszają się bowiem wyłącznie w wyniku oddziaływania grawitacyjnego. Na tajemnicze ciało niebieskie wpływała jakaś dodatkowa, inna siła.

To wszystko pobudziło wyobraźnie nawet najbardziej trzeźwo myślących naukowców. Jednym z nich był profesor Abraham Loeb, astrofizyk z Harvardu, który publicznie stwierdził, że Oumuamua mogłaby być wrakiem jakiegoś statku kosmicznego, zbudowanego przez Obcych. Całą sprawą zajął się SETI, czyli program poszukiwania życia pozaziemskiego. Ostatecznie jednak teorię porzucono, bo nic nie wskazywało na to, że Oumuamua to sztuczny twór.

Rozwiązanie zagadki było prostsze, niż się mogło wydawać

W wyniku dużego zainteresowania tajemnicą obiektu obserwacje trwały tak długo, jak tylko pozwolił na to zasięg teleskopów. To pozwoliło na zebranie kolosalnej ilości danych, która z kolei zaowocowała rozwiązaniem zagadki. W najnowszym numerze „Nature”, dwóch naukowców, Jennifer Bergner z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley i Darryl Seligman, astrofizyk z Uniwersytetu Cornella, przedstawiło ciekawe i logiczne podsumowanie całego tego zamieszania.

Naukowcy stwierdzili, że Oumuamua była zwykłą kometą, gdy opuszczała swój macierzysty układ. Pierwotnie stanowiła kulę zamarzniętego wodnego lodu, jednak w wyniku podróży przez kosmos, została poddana promieniowaniu kosmicznemu. Kometa zaczęła się stopniowo zmieniać, gdy w trakcie bombardowania promieniowaniem, w lodzie na powierzchni tworzył się wodór molekularny (H2). W dalszym ciągu się jednak nie uwalniał, tylko pozostawał uwięziony w środku lodu, w powstających „bąblach”. Gdy Oumuamua wleciała do Układu Słonecznego, ciepło słońca ogrzało powierzchnię komety i uwolniło zawarty w niej wodór. Dzięki temu obiekt mógł poruszać się z własnym, naturalnym i niegrawitacyjnym przyspieszeniem.

Takie wytłumaczenie pasuje szczególnie dla Oumuamua, głównie dlatego, że kometa była nieduża. Uwalnianie gazu było wystarczające, by niewielki obiekt mógł być napędzany „jak silnikiem”.

Seligman uważa, że to ostateczne wyjaśnienie zagadki i wszystkie inne tajemnice komety zostały rozwikłane. To jednak nie oznacza, że nie czeka nas więcej odkryć spoza Układu Słonecznego.

Źródło: Nature, fot: NASA, ESA and Joseph Olmsted and Frank Summers of STScI

Motyw