Prawie 200 tys. złotych za przejazd Uberem. Aplikacja wyznaczyła trasę na inny kontynent

2 minuty czytania
Komentarze

Jak wiele tego typu historii i tu pośrednio winny jest alkohol. Otóż Oliver Kaplan po pracy postanowił się napić ze znajomymi w pubie. Postanowił więc udać się tam za pomocą Ubera. Trochę wypił, jednak rano to nie kac powodował u niego ból głowy, a rachunek jaki dostał. Mowa tu o kwocie 35 427 funtów. Jest prawie 200 tysięcy złotych za Ubera. Cóż takiego nasz biedny Oliver nawiwijał?

Prawie 200 tysięcy złotych za Ubera

Za 200 tysięcy – no dobrze, obecnie to ponad 192 tysiące, ale przy obecnej inflacji nie ma co być aż tak dokładnym, bo liczby zmieniają się jak szalone – można przecież kupić mieszkanie i samochód, żeby do niego wrócić, a nie tylko przejazd. Co prawda mieszkaniem będzie jakiś mikroapartamentowiec w dużym mieście – czytaj: kliktka poniżej 10 metrów kwadratowych – lub normalne, ale wymagające odświeżenia mieszkanko w małym mieście. A samochód? Co prawda używany, za którym Niemiec tak płakał, że aż karoseria zardzewiała, ale poza tym względnie sprawny i dopuszczony do ruchu. Tak czy inaczej – to i tak lepszy interes niż jednorazowy przejazd Uberem w takiej cenie.

Zobacz też: Uber wreszcie na plus. Rekordowa liczba kierowców

Co więc takiego zrobił Oliver? W sumie to… nic. Chociaż wedle aplikacji Ubera zamiast do angielskiego pubu w Manchesterze udał się do… Australii. To znaczy wiadomo, ludzie po pijaku mogą obudzić się w różnych dziwnych miejscach. Jednak na drugim końcu kuli ziemskiej? I to dowiezieni samochodem? Tyle alkoholu to chyba jednak jeszcze nikt nie wypił. Mimo to wanie za taki kurs policzy go Uber. Jak przyznaje sam Olivier:

Zamówiłem Ubera, jak to robię przez większość nocy w drodze do domu z pracy i wszystko wydawało się normalne. Kierowca przybył, wsiadłem do Ubera i zabrał mnie dokładnie tam, gdzie miałem iść. To była 15-minutowa podróż — szczyty – a rachunek podobno wynosił od 10 do 11 funtów, obciążając moją kartę debetową. Ale kiedy obudziłem się na kacu następnego ranka, ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałem, była opłata w wysokości ponad 35 000 £!.

No cóż, w tej sytuacji sprawa była raczej jasna: Uber się pomylił i należy to zgłosić w celu wyjaśnienia sprawy. Tyle, że tak to wygląda kiedy się o tym czyta/pisze z perspektywy trzeciej osoby. Czym innym jednak byłoby być w skórze Oliviera, który na kacu odkrył, że nie tylko wyczyścił sobie konto z oszczędności, ale także narobił potężne długi jednym kursem.

Rzecz jasna Uber dość szybko, bo w pół godziny skorygował dane z kursu. To jednak na pewno było jedne z najbardziej stresujących i najdłuższych 30 minut w życiu Oliviera. 

Źródło:manchestereveningnews, Twitter

Motyw