zakaz telefonu na przejściach

Zakaz używania telefonu na przejściach dla pieszych i torowiskach – ciąg dalszy sporu

5 minut czytania
Komentarze

Zakaz używania telefonu na przejściach dla pieszych i torowiskach to temat budzący kontrowersje i to nawet nie tylko w społeczeństwie, ale też… w samym rządzie. Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Infrastruktury nie po raz pierwszy mają odrębne zdanie na pewne aspekty, a zmiany w prawie są odsuwane w czasie. Jedną z kwestii, w których trudno o porozumienie, są prawa i obowiązki pieszych oraz zasady korzystania przez nich z telefonów.

Spór o zakaz używania telefonu na przejściach dla pieszych – cofnijmy się do początku całego zamieszania

W kwietniu tego roku informowaliśmy o planowanych zmianach w prawie, których konsekwencją mogłyby być mandaty za używanie telefonu na przejściach dla pieszych. Zaczęło się od tego, że Ministerstwo Infrastruktury pracowało nad zmianami w prawie o ruchu drogowym. Resort zajmował się m.in. ograniczeniem prędkości w terenie zabudowanym w nocy do 50 km/h (obecnie jest to 60 km/h). Planowano również, aby prawo jazdy tracili kierowcy, którzy przekraczają prędkość o ponad 50 km/h w terenie niezabudowanym. Piesi mieli otrzymać natomiast dodatkowe prawa. Pierwszeństwo mieliby już wtedy, gdy zbliżają się do przejścia dla pieszych.

Ministerstwo Sprawiedliwości wg. doniesień Rzeczpospolitej chciało również wpisania do Kodeksu Wykroczeń przepisu, który zobowiązuje pieszych do niekorzystania w czasie wchodzenia na jezdnię z telefonów i innych urządzeń upośledzających prawidłową percepcję (zwłaszcza wzrokową). Taki przepis miałby uzupełnić art. 14 prawa o ruchu drogowym. Resort infrastruktury miał nie zgodzić się z pomysłami Ministerstwa Sprawiedliwości ze względu na opinię, że piesi już teraz muszą zachować szczególną ostrożność podczas wchodzenia na jezdnię.

Pomysł zakazania korzystania z telefonów na przejściach dla pieszych wzbudzał kontrowersje. Jedni uważali, że poprawi to bezpieczeństwo na drogach, inni, że przepis stanie się wymówką dla piratów drogowych. Kierowca, który doprowadził do zdarzenia drogowego, mógłby twierdzić, że potrącony pieszy korzystał z telefonu i wypadek to jego wina. W każdym razie nowe przepisy o ruchu drogowym miały wejść w życie w ostatecznym kształcie 1 lipca. Tak się nie stało, zamiast tego mamy kolejną odsłonę sporu w rządzie.

Ministerstwo Sprawiedliwości ma swoje stanowisko i nie zamierza z niego rezygnować

Resort infrastruktury chce dać większe uprawnienia pieszym, by zadbać o bezpieczeństwo na drogach. Ministerstwo Sprawiedliwości przyczyny zdarzeń drogowych z udziałem pieszych najwyraźniej dopatruje się gdzie indziej. Postuluje wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko albo przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni lub torowisku lub przejściu dla pieszych. Pieszy ma też upewnić się przed wejściem na przejście, czy kierowca ustąpił mu pierwszeństwa, zatrzymując pojazd.

Prawa i obowiązki pieszych to nie jedyny element, w którym dwa ministerstwa prezentują zupełnie inne poglądy. Ministerstwo Infrastruktury chciałoby, żeby kierowcy tracili prawo jazdy po przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h w terenie niezabudowanym. Resort sprawiedliwości twierdzi, że należałoby tu patrzeć na procentowe wartości. Skoro w terenie zabudowanym prawo jazdy traci się po przekroczeniu prędkości o 50 km/h (ograniczenie zwykle wynosi 50 km/h, czyli prawo jazdy stracimy przekraczając dozwoloną prędkość o 100%), to analogicznie np. na autostradzie prawo jazdy powinno być zabrane kierowcy, który jedzie ponad… 280 km/h (ograniczenie jest do 140 km/h).

W rządzie nie ma także zgody co do kwestii elektrycznych hulajnóg

W sierpniu informowaliśmy, że w rządzie powstał spór o elektryczne hulajnogi. Według informacji zdobytych przez Dziennik Gazetę Prawną Ministerstwu Sprawiedliwości nie spodobało się tempo prac resortu infrastruktury. Urzędnicy Zbigniewa Ziobry przygotowali zatem własne propozycje uregulowania kwestii związanych z kategorią pojazdów, do których zaliczają się elektryczne hulajnogi. Projekt zakłada m.in. wprowadzenie pojęcia UTO – Urządzenia Transportu Osobistego. Kierujący elektrycznymi hulajnogami mogliby się poruszać z maksymalną prędkością wynoszącą od 8 do 25 km/h. Wszystko zależałoby od tego gdzie się znajdują. Kierującymi hulajnogami elektrycznymi musieliby także ustępować pierwszeństwa pieszym na chodniku.

Zakaz używania telefonu na przejściach dla pieszych póki co w planach – podejmowane są jednak inne decyzje dla bezpieczeństwa

W rządzie wciąż nie ma zgody co do tego, kto bardziej zagraża bezpieczeństwu na przejściach dla pieszych. Kierowcy niezachowujący odpowiedniej ostrożności czy może jednak piesi, którzy zamiast na drogę, patrzą w ekran telefonu. Problem jest jednak realny i robi się o nim głośno co kilka miesięcy, gdy dochodzi do jakiegoś wypadku. Sprawa dotyczy zresztą nie tylko przejść na drodze, ale także torowisk. Jeszcze w tym tygodniu informowaliśmy, że 13-latka wpadła pod pociąg PKP Cargo, bo zamiast na drogę, patrzyła w telefon.

Czytaj także: Przejścia dla „smartfonowych zombie” mają poprawić bezpieczeństwo pieszych w Polsce

Powstało nawet określenie smartfonowe zombie, którym są określane osoby wpatrzone w ekran podczas poruszania się po mieście. Władze niektórych miejscowości starają się radzić sobie z tym problemem, tworząc specjalne przejścia dla pieszych. Przed wejściem na pasy montowane są świecące listwy na chodniku. Dzięki temu nawet osoba z głową skierowaną w dół może zobaczyć, że zbliża się do przejścia, a światło jest czerwone. Niektórzy jednak krytykują ten pomysł za dostosowywanie się do czynów nieodpowiedzialnych pieszych i zwalnianie ich z odpowiedzialności za bezpieczeństwo.

źródło: auto-swiat.pl, własne

Motyw