Sukces Temu można prosto odmierzyć w liczbach. Ponad 100 mln pobrań aplikacji z Google Play. Łącznie prawie 4 mln opinii, których średnia to mocne 4,7 / 5 punktów. Jego przyczyny jednak — to już jest trudniejsze zadanie. Gdyby jednak to uprościć, można by napisać, iż wszystko sprowadza się do nieograniczonego budżetu na rozwój marki, a także rozpoznania bazy klientów, do których platforma rzeczywiście chce dotrzeć.
Przepis na sukces Temu — Spis treści
Sukces Temu wymaga reklamy na SuperBowl? Żaden problem
Jeszcze dwa lata temu nikt nie pomyślałby, że Temu będzie walczyć o dominację na rynku e-commerce tak dzielnie. Niczym największe korporacje na świecie, chińska firma wykupiła reklamę podczas 57. edycji SuperBowl, finału corocznych rozgrywek NFL, największej ligi footballu amerykańskiego.
Jest to o tyle istotne, że to również najchętniej oglądane wydarzenie w amerykańskiej telewizji. Aż 152 mln osób było podczas transmisji wystawionych na hasło „kupuj jak milioner”, które działa na wyobraźnię także w USA. Nawet 7,5 mln dolarów wydatku za 30 sekund czasu antenowego nie jest zaskoczeniem dla nikogo w branży reklamowej.
Plan jednak zadziałał. Jak podaje BBC, aż 25% osób więcej pobrało Temu w porównaniu do niedzieli przed wydarzeniem. Co ważne, w tym samym momencie liczba odwiedzających Amazon i eBay spadła kolejno o 5% i 2%. To jednak nie jest jedyna przyczyna wzrastającej popularności Temu.
Ufamy mniejszym influencerom, nie reklamom
Sukces Temu to jednak nie tylko reklamy. Oczywiście, te pomagają uświadomić potencjalnych użytkowników, że aplikacja w ogóle istnieje. Kluczem do portfeli są tu jednak mniejsi influencerzy, w których chińska platforma mocno inwestuje. Jak to działa? TikTokerzy i YouTuberzy testują podesłane przez platformę produkty, a następnie publikują na ich temat nagrania w sieci. To bardzo proste. Nawet jeśli prezentowana opinia o Temu jest tu skrzywiona, ponieważ produkt został otrzymany bezpłatnie, zdecydowanie więcej dowiem się o tym akcesorium niż z przekłamanej strony produktowej.
BBC zauważa, że platforma bardzo często inwestuje w twórców, którzy nie mają nawet 10 tys. obserwujących. To są mniejsze społeczności, częściej wchodzące w bezpośrednie interakcje z twórcą, mające większe zaufanie do tego, jak ocenia otaczający go świat i produkty, z jakich przychodzi mu korzystać.
Przykładowo, jeżeli sława pokroju Roberta Lewandowskiego (człowiek będący żywym banerem reklamowym, rzadko już mający kontakt z rzeczywistością) wejdzie w jakąś współpracę, w ogóle mnie to nie interesuje. Gdy jednak wśród mniejszych influencerów gamingowych zaczęła się wrzawa na Marvel SNAP, sam się chętnie zainteresowałem mobilną karcianką z superbohaterami.
Temu chce rosnąć dalej, ale potrzebuje więcej jakości
W obecnej chwili Temu to druga chińska firma, która jest najwyżej notowana na nowojorskiej giełdzie. Pierwsza jest Alibaba, właściciel AliExpress, choć platformy e-commerce często wymieniają się tymi pozycjami. Sukces Temu to również precyzyjne zbieranie i segregowanie danych o użytkownikach, które następnie są przekazywane do indywidualnych sprzedawców współpracujących z marką.
Analitycy wskazują jednak, że dalszym krokiem do ekspansji będzie mariaż z droższymi produktami. Tu jednak trzeba będzie przekonać największych dostawców RTV, AGD, smartfonów i komputerów, żeby polubili się z platformą. A jakby nie patrzeć, Temu dalej jest kojarzone z tandedą i multiboksami. Podejrzewam jednak, że tam, gdzie będą wielkie pieniądze, tam nikt nie będzie wybrzydzać. Cytując Zenka Martyniuka, „Czas pokaże, czas pokaże”.
Zdjęcie otwierające: Temu / materiały prasowe
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.