Kasy samoobsługowe bez wbudowanej wagi. W sklepie obok mnie na złodziei mają inny patent

3 minuty czytania
Komentarze

W kasach samoobsługowych irytuje mnie jedna rzecz – a raczej dwie – kiedy robię zakupy w Biedronce. Zacznijmy jednak od żuczka z kropkami: ciągłe komunikaty, żeby wyjąć zakupy i paragon z drukarki fiskalnej. Zwykle robię tam większe zakupy i zanim się spakuję, to komunikat ten musi mi przelecieć przynajmniej 2-3 razy, co jest dość irytujące. Kolejną kwestią jest waga w kasie samoobsługowej. Mój prawdziwy nemesis, przez którego regularnie zakupy wydłużają się o kilka minut.

Kasy samoobsługowe chronią przed szybkimi zakupami, a nie złodziejami

kasy samoobsługowe

Tak właściwie, to w kasach samoobsługowych są zwykle dwie wagi: pierwsza do ważenia owoców, warzyw i innych produktów sprzedawanych na wagę. Tutaj kilkukrotnie zdarzały mi się przekłamania w stylu: pełna torba ziemniaków ważąca 0,05 kg, jednak dosłownie kilka razy, a obsługa sklepu dość szybko rozwiązywała ten problem. Chociaż oczywiście trzeba było być uważnym, żeby przypadkiem nie stać się mimowolnym złodziejem sklepowym. 

Problem mam z drugim typem kas, który ma za zadanie ważyć wszystkie produkty. W teorii to użyteczne narzędzie: ma zapobiegać odkładaniu do strefy pakowania produktów, które nie zostały skasowane – celowo, lub przez nieuwagę kupującego. W praktyce jednak ich czułość i tarowanie pozostawiają wiele do życzenia. Już nie zliczę, ile razy w różnych sklepach musiałem czekać na obsługę, aby ktoś przyszedł i odblokował mi kasę. A czekać zwykle musiałem długo, ponieważ rzadko byłem jedyną osobą z takim problemem w danym momencie. 

Mamy więc narzędzie, które teoretycznie powinno chronić sklep przed złodziejami sklepowymi, a jedyne co robi skutecznie, to chroni uczciwych kupujących przed szybkimi zakupami. W końcu złodziej i tak sobie poradzi: wystarczy, że to, co zechce ukraść, nie trafi do strefy pakowania, ewentualnie trafi tam jako produkt na wagę, np ziemniaki. Skoro więc zabezpieczenie przed złodziejami jest żadne, to po co nam ta waga w strefie pakowania?

Kasy samoobsługowe bez wagi. Stokrotka robi to dobrze

Do takiego wniosku musiała dojść sieć Stokrotka. W jednym ze sklepów, w którym sporadycznie robię zakupy – niestety, nie jest to moja osiedlowa Stokrotka, w której zakupy robię dość często – natrafiłem na takie kasy samoobsługowe. 

kasy samoobsługowe

Są one zwyczajnie przyjazne dla kupującego: towary możemy wkładać od razu do torby bez pamiętania o wybraniu tej opcji przed rozpoczęciem kasowania. Towar skasowany i odłożony nie jest już ważony, więc wszystkie problemy z wagą odchodzą w niepamięć. I niektórzy, bardziej sceptycznie nastawieni do świata mogą stwierdzić, że Stokrotka tego pożałuje, bo to ułatwi życie złodziejom. No cóż, niebyłym tego taki pewien. Może i waga zniknęła z maszyny, jednak zamiast niej na strefę pakowania skierowana jest kamera. Próba zabrania zakupów przed dokonaniem zapłaty, albo wydrukowaniem paragonu wywołuje alarm dźwiękowy, tak samo jak w kasach z wagą w strefie pakowania

Co więcej, próba skasowania drogich produktów w cenie najtańszych ziemniaków w tej sytuacji byłaby jeszcze trudniejsza, ponieważ wszystko będzie nagrane na kamerze. Mamy więc rozwiązanie, które nie tylko podnosi poziom bezpieczeństwa dla samego sklepu, ale przede wszystkim nie utrudnia zakupów uczciwym kupującym. Pozostaje mieć nadzieję, że tego typu rozwiązanie wkrótce trafi do wszystkich sklepów sieci, oraz do konkurencji. 

Fot: zdjęcia własne

Motyw