Wyszukiwarka Google to jeden z wielu monopoli, z jakimi pogodziliśmy się w czasach późnego kapitalizmu. Nie oznacza to jednak, że alternatywy nie powstają. Wręcz przeciwnie — wielu użytkowników ceni sobie darmowe też DuckDuckGo, a niedawno powstało też intrygujące Kagi, któremu przyjrzymy się na łamach tego tekstu.
Czym Kagi różni się właściwie od wyszukiwarki Google?
Przede wszystkim, Kagi to płatna wyszukiwarka internetowa, w porównaniu do darmowych Google lub DuckDuckGo. Na całe szczęście, istnieje też wersja próbna, umożliwiająca odnalezienie 100 haseł miesięcznie. Gdy tylko utworzymy takie konto, zostajemy przekierowani do panelu konfiguracji, kryjącego kilka miłych niespodzianek.
Użytkownik może od początku ustawić, z jakiego motywu graficznego wyszukiwarka będzie korzystać (wiadomo, że najciemniejszy!). Łatwo też ustawić automatyczne otwieranie wyników w nowej karcie, czy też sposób wyświetlania wyników wyszukiwania z podglądem zastosowanych ustawień w sekcji obok.
Dlaczego płacić ok. 100 złotych miesięcznie za wyszukiwarkę internetową?
Chociażby z takiego względu, że to gwarantuje całkowity brak reklam. Kagi również wykorzystuje w niewielkim stopniu sztuczną inteligencję, gdyż na wiele zapytań potrafi podać własną Szybką Odpowiedź, z zamieszczeniem linków do wykorzystanych źródeł.
Warto dodać, że wyszukiwarkę można również skonfigurować tak, by w wynikach promowała nasze ulubione adresy. Jeżeli też zainstalujecie przeglądarkę Orion (dostępna na PC, Android oraz iOS), Kagi będzie tam domyślną alternatywą dla Google.
A jeśli kiedykolwiek podczas korzystania ze smartfona zastanawiałeś się, gdzie jest schowek w telefonie, zerknij na nasz poradnik. Być może przyda ci się jeszcze wskazówka dotycząca rozszerzeń Chrome – dowiedz się, jak zainstalować dodatki z Web Store na Androidzie.
Istnieją również rozszerzenia Google Chrome, Mozilla Firefox oraz Apple Safari, które pozwolą sprawniej korzystać z płatnej wyszukiwarki Kagi. Trudno usprawiedliwić taki wydatek, gdy istnieją darmowe alternatywy. CEO Kagi, Vladimir Prelovac twierdzi jednak, że firma rozwija się, rośnie szybko i nie potrzebuje konkurować z Google, by być rentowna. I bardzo dobrze, czasami trzeba umieć mierzyć siły na zamiary.
zdjęcie główne: Solen Feyissa / Unsplash