Smartwatch z Kickstartera zaginął po uzbieraniu pieniędzy. Po 10 latach – nagle zaczęto je wysyłać

2 minuty czytania
Komentarze

Mówi się, że ktoś, kto się spóźnia, powinien sobie kupić zegarek. Tutaj mamy kogoś, kto się spóźnia, ale produkuje zegarki. Chociaż w jego przypadku ten niewiele by pomógł. Tak naprawdę nawet kalendarz to za mało przy takim spóźnieniu. Mowa tu przecież o pełnej dekadzie oczekiwania. Zakładam, że duża część osób w ogóle zapomniała, że wspierała finansowo akcję zbierania środków na zegarek z oscyloskopem. 

Zbiórka na smartwatch z oscyloskopem dla bardzo cierpliwych

smartwatch z oscyloskopem
Fot: Gabriel Anzziani

Gabriel Anzziani, twórca tego dziwacznego smartwatcha, zaprezentował swój projekt na Kickstarterze dziesięć lat temu. O dziwo ten cudaczny produkt zyskał na popularności, ale potem zniknął bez słowa mimo uzbierania wymaganej kwoty. Wszystko zmieniło się 30 lipca tego roku, kiedy Anzziani zaktualizował stronę projektu, informując, że zegarki zaczynają być dostarczane. Dodatkowo obiecał, że wszystkie zamówione zegarki trafią do właścicieli do końca bieżącego roku. 

Na całe szczęście dla wspierających sam projekt tego smartwatcha jest tak wyjątkowy, że jego funkcjonalność przez ostatnią dekadę nie stała się normą. Tak właściwie to nikt nie zdecydował się na jej umieszczenie w swoim produkcie przez ten czas. Oprócz podstawowej funkcji pokazywania czasu urządzenie ma zintegrowany oscyloskop.

Tutaj zróbmy na chwilę pauzę i wyjaśnijmy sobie czym tak w ogóle jest ten cały oscyloskop. Otóż to urządzenie pomiarowe używane głównie w elektronice do obserwacji zmiennych sygnałów elektrycznych. Wyświetla graficznie napięcie w funkcji czasu, co pozwala na analizę i diagnozę różnych właściwości sygnału, takich jak amplituda, częstotliwość czy faza. 

Otóż wbrew pozorom to, co uważamy za prąd stały nie zawsze ma wykres wyglądający jak idealna prosta linia, natomiast to, co uznajemy za prąd zmienny nie zawsze jest piękną sinusoidą. Czasami wynika to z projektu samego urządzenia – dlatego tanie, chińskie przetwornice, czy nawet ładowarki do smartfonów mogą być niebezpieczne dla urządzenia – a czasami z jakiejś wady lub usterki danego egzemplarza. Dzięki oscyloskopom możemy to sprawdzić. 

Ważne jest to, że malutki ekran smartwatcha i to wykonany w technologii E-Ink, oraz sam fakt, że musimy podłączyć cały pomiar do naszego nadgarstka nie brzmi ani jak szczyt ergonomii, ani tym bardziej zasad BHP. Jest to więc zwykły bajer, a nie coś, co byłoby szczególnie użyteczne, ani nawet ładne. Dlatego też obawiam się, że większosci wspierających po tych 10 latach przybyło i doświadczenia w obsłudze sprzętu, jak i nieco gustu, więc ostatecznie ten produkt raczej i tak szybko trafi do szuflady.

Źródło: Tomshardware, X (dawny Twitter), Kickstarter, Fot: materiały prasowe/Kickstarter/Gabriel Anzziani

Motyw