Smartfon z logo YouTube Premium na ekranie trzymany nad biurkiem i laptopem
LINKI AFILIACYJNE

Kupiłem YouTube Premium przez przypadek i nie przekonacie mnie do rezygnacji

7 minut czytania
Komentarze

Świat już na dobre zadomowił się z zakupem usług, a nie produktów. Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy kupowało się konkretną wersję oprogramowania, aby za rok lub dwa lata wymienić ją na nowszą odsłonę? Ewentualnie pamiętacie kupowanie płyt? Ok, akurat to jeszcze ma miejsce, bo takie możliwości pozostały, ale żyjemy w czasach stremingu i abonamentów, więc czy tego chcemy lub nie, musimy je kupować lub w inny sposób walczyć z często rzucanymi kłodami pod nogi.

Co to YouTube Premium? Wygoda, do której Google nas zmusza

fot. Depositphotos/prykhodov

Postanowiłem wziąć na tapet YouTube Premium, czyli pakiet od Google, którego miesięczna cena to:

  • 23,99 złotych
  • 13,99 złotych w wersji studenckiej
  • 35,99 złotych w wersji rodzinnej

Oczywiście można mieć też YouTube Premium za darmo, podobnie jak Spotify Premium za darmo i inne podobne platformy. Na początek warto zapewne skorzystać z darmowego okresu próbnego, który trwa 1 miesiąc. Co otrzymujemy w zamian? Przede wszystkim brak reklam, YouTube Music Premium i szereg innych dodatków, które poznacie już za moment.

Nie chciałem YouTube Premium, ale przypadki chodzą po ludziach

Vivo Y76 5G recenzja test opinia

Wspomniałem, że YouTube Premium można kupić także w najlepszej możliwej cenie, czyli za darmo. Właśnie na taki gratis się załapałem, gdy testowałem jeden ze smartfonów vivo. Pamiętacie jeszcze tę firmę? Szkoda, że los tak się potoczył, ale wróćmy do właściwego tematu Dokładniej było to vivo Y76 5G i wspominam o nim nie bez przyczyny, bo YouTube uznał, że to Samsung. Z racji, że Koreańczycy mieli umowę wtedy z Google, to użytkownicy otrzymywali darmo bodajże dwa lub trzy miesiące darmowego dostępu do YouTube Premium.

Zobacz też: Najlepsze telefony do 1000 złotych.

Z racji, że mam na stałe podpięte formy rozliczeń ze swoim kontem Google, to jakoś zapomniałem o tym, aby zrezygnować z subskrypcji. Szczególnie że przynajmniej dwa kolejne miesiące udało się opłacić z budżetu, który zebrałem w ramach wypełniania ankiet z Premii Google (Google Opinion Rewards). Minęły kolejne miesiące, a ja cieszyłem się głównie z jednego czynnika, a więc braku reklam.

YouTube Premium na smartfonach i telewizorze

Kontynuując poprzedni akapit, cieszyłem się z braku reklam, który przypadł na okres, kiedy YouTube już mocno absorbował czas filmikami promocyjnymi bez możliwości ominięcia. Za to w chwili, kiedy zacząłem się zastanawiać nad rezygnacją z subskrypcji i testując jeden z telewizorów (jeszcze bez zalogowanych kont), doszło do mnie, ile ja czasu zaoszczędziłem na opcji braku reklam. To zdecydowanie najważniejszy punkt, który postawił sprawę jasno: zostaję przy YouTube Premium, niezależnie od tego, czy są promocje na abonament, czy też nie.

Oczywiście możecie napisać, że istnieje wiele sposobów na omijanie reklam na YouTube, ale to walka z wiatrakami, na którą też trzeba poświęcać trochę czasu i rezygnować z innych wygód. Do tego nie jest to takie proste w przypadku telewizorów, a to właśnie jedna z tych form, gdzie szczególnie wykorzystuję YouTube’a.

Zobacz też: Najlepsze telewizory 55 cali.

W przypadku smartfonów doceniam za to szczególnie dwie opcje: Picture-In-Picture, czyli oglądanie z małym okienkiem oraz po prostu odtwarzanie w tle. Ponownie nie upieram się, żeby nie próbować darmowych odpowiedników, ale wciąż nie jest to równie wygodne podejście, co w przypadku natywnych rozwiązań. Poza tym w ten sposób ograniczam zarobek twórców, więc moralnie nie wypada to najlepiej.

Z czasem tych zachęt do wyboru YouTube Premium ma być jeszcze więcej, aczkolwiek pozwólcie, że w tym materiale skupię się głównie na tym, co Google oferuje, a nie planuje. Jedynie napomknę o rozdzielczościach premium, a więc wyższa jakość tylko dla tych, co płacą abonament.

Nie wykorzystuję nawet pełni możliwości

Mimo wszystko YouTube Premium to nie tylko brak reklam, ale też YouTube Music, a dokładniej YouTube Music Premium. Przyznaję się bez bicia, że jeszcze nie przekonałem się do tej usługi, ale to tylko kwestia braku czasu i… wcześniej wykupionego abonamentu u konkurencji.

Samo YouTube Music Premium kosztuje miesięcznie:

  • 19,99 złotych
  • 9,99 złotych w wersji studenckiej
  • 29,99 złotych w wersji rodzinnej (do 5 osób)

Poza tym również możecie skorzystać z darmowego okresu próbnego, który ponownie wynosi 1 miesiąc. Jednak porównując powyższe ceny, grzechem jest nie dopłacić do YouTube Premium, które daje właśnie to, na czym najbardziej mi dzisiaj zależy: brak reklam.

Dlaczego jeszcze nie zaplanowałem przejścia na YouTube Music? Bo Spotify Premium. Przyzwyczajenie, zebrane już albumy, niepewne programy do migracji i oczywiście wspomniany brak czasu to główne czynniki, które sprawiają, że wciąż płacę jednocześnie za dwie platformy. Niemniej to zapewne tylko kwestia dni lub tygodni, bo już zdarza mi się zajrzeć do aplikacji YouTube Music, zapominając o Spotify. Sytuacja zapewne niedługo w ogóle przyspieszy, słysząc o tym, że Spotify Premium ma być droższe, więc ewentualne oszczędności będą po prostu większe. Tylko będę tęsknić za Spotify Connect.

Nie wszystko złoto, co się świeci

youtube premium eksperymentalne funkcje

Z innych udogodnień YouTube Premium nie wykorzystuję opcji pobierania filmów, gdyż akurat mam dostęp do takiego pakietu internetowego, że nie muszę odkładać filmików na podróże. Niemniej na pewno jest to ciekawa opcja dla tych podróżujących więcej samolotami. Tylko w tym momencie chciałem przejść do innego punktu, który można uznać za zaletę. Mianowicie subskrybenci YouTube Premium uzyskują wcześniejszy dostęp do funkcji, które z czasem zostaną (lub nie) udostępnione szerszej publiczności.

Brzmi super, prawda? Nie do końca. Umówmy się, że nie od dzisiaj wielkie firmy testują poszczególne rozwiązania na klientach — najczęściej wyselekcjonowanej grupie. W dobie subskrypcji stało się to znacznie prostsze, bo gdy wydajemy stosunkowo małą, określoną kwotę zamiast jednej, dużej za spory produkt, to psychologia robi swoje. Dlatego ubranie przez Google wcześniejszego dostępu do nowych funkcji jako atut YouTube Premium to wręcz majstersztyk marketingu. Oczywiście część rozwiązań faktycznie jest ciekawych (m.in. pełny zoom na smartfonach), ale mam wrażenie, że wiele z nich to właśnie testy, bo nie działają dobrze. Spis aktualnie dostępnych eksperymentalnych funkcji znajdziecie na stronie nowości YouTube.

Naturalnie Google jasno podkreśla, że to testy, że to eksperymenty, ale nie raz zdarzało mi się, że z automatu te wyjątkowe funkcje były włączone. Czasem nawet kilka jednocześnie, mimo że istnieje ewidentne ograniczenie do jednej sztuki. Umówmy się, jak to z eksperymentami bywa, mogą bardziej irytować, aniżeli pomagać. Oczywiście Google umożliwia opiniowanie i zdobywanie w zamian nagród, choć… tutaj jeszcze nie uwzględniono Polaków.

Mimo wszystko to naprawdę detal w tym, jak YouTube Premium sprawiło, że żyje się wygodniej, bez reklam. Niemniej dajcie znać, czy Wy próbowaliście już tej usługi? Jakie są Wasze wrażenia?

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw