Rząd buduje bazę danych wszystkich Polaków. Będą wiedzieli o tobie niemal wszystko

4 minuty czytania
Komentarze

Serwis rp.pl poinformował, że w sejmie czeka na rozpatrzenie rządowy projekt ustawy, który ma poprawić system elektronizacji urzędów państwowych. Szczególne wątpliwości budzi jeden zapis – stworzenie Zintegrowanej Platformy Analitycznej (ZPA), czyli wielkiej platformy przetwarzania informacji o obywatelach. Zgodnie z zapisami na stronach rządowych, organem odpowiedzialnym za realizację projektu jest Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, a jego wycena sięga kwoty 31 milionów złotych.

Inwigilacja – nie tylko w Polsce

Może pamiętacie jeszcze odcinek Czarnego Lustra, w którym o wszystkich administracyjnych, zawodowych czy urzędowych sprawach decydowała ocena, jaką przyznawały każdej osobie różne instytucje. Wtedy serial szokował, dziś chyba taki system staje się częścią naszej rzeczywistości. Dystopia rodem z Rok 1984 Orwella to nie tylko zmiany zachodzące w Polsce, ale i na całym świecie.

Ostatnio informowaliśmy, że w Japonii kamery z AI mają oceniać na podstawie zachowań, czy obywatel jest w stanie popełnić przestępstwo i reagować jeszcze przed potencjalną sytuacją, w której podejrzany złamie prawo. Podobny pomysł wdrożono w Stanach Zjednoczonych, gdzie dzieci mają być monitorowane w szkole przez algorytm sztucznej inteligencji, którego zadaniem jest zapobieganie niepożądanym zachowaniom. Brzmi jak nieśmieszny film? Nie, to dzieje się naprawdę.

Zintegrowana Platforma Analityczna (ZPA)

Podobne procesy, choć trochę innego typu mają być teraz wprowadzone w Polsce. Zintegrowana Platforma Analityczna w zasadzie nie jest tworem nowym. W archiwum oficjalnej rządowej witryny oraz na stronie Ministerstwa Cyfryzacji wzmianki o niej pojawiają się już kilka lat wcześniej. Fundacja Panoptykon, zajmująca się m.in. działalnością związaną z ochroną danych przed nieograniczonym i niekontrolowanym dostępem do informacji, deklarowała natomiast w kwietniu zeszłego roku, że po apelach udało jej się wstrzymać prace nad ZPA, ponieważ projekt nie był odpowiednio zabezpieczony przed nadużyciami.

Teraz temat powraca, ponieważ sposobem znanym nam już wcześniej, czyli, jak określiła to rp.pl „metodą doklejki ustawowej”, tylnymi drzwiami politycy chcą uruchomić ZPA. Platformą ma się zajmować rządowy think tank – Polski Instytut Ekonomiczny. Nad ochroną danych ma czuwać natomiast nowy organ – Rada Polityk Publicznych, która ma składać się także z przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Jakie dane będą w ZPA?

I być może nie byłoby w tym nic bardzo szokującego, skoro celem ma być zbieranie danych, które posłużą między innymi do tworzenia analiz dla rządu. Niepokój budzi jednak pytanie, jakie informacje mają być przetwarzane. I tu pojawia się problem – PIE ma uzyskać dostęp do baz aż 18 instytucji, a ich zakres wychodzi poza standardowe dane osobowe, takie jak numer PESEL. W bazie znajdą się wyniki egzaminów ósmoklasisty, przyczyny ustania małżeństwa, data uzyskania habilitacji i raport stanu zdrowia. To nie wszystko – do tego dochodzą dane dotyczące pracodawców gromadzone przez organy podatkowe. Będzie więc wiadomo, ile osób zatrudniał przedsiębiorca i czy zalegał z podatkami.

Oczywiście PIE zapewnia, że żadne dane będą zanonimizowane i nie posłużą do wykorzystywania ich do innych celów niż tworzenie analiz:

Nie będziemy gromadzili ani trzymali na serwerach PIE żadnych danych z instytucji publicznych. Od kilku lat powstaje w projekcie europejskim środowisko chmurowe, które umożliwi stworzenie anonimowej bazy danych na potrzeby konkretnej analizy, o jaką poprosi upoważniona instytucja, a Rada Polityk Publicznych zatwierdzi ten wniosek.

Jeśli np. Ministerstwo Rodziny zamówi jakąś analizę o potrzebach dzieci, to nasz analityk nie dostanie dostępu do żadnych danych osobowych, a jedynie zanonimizowanych informacji

– zapewnia Paweł Śliwowski, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, cytowany przez rp.pl.

Oczywiście ZPA budzi kontrowersje – i słusznie. Po pierwsze zakres danych, które mają być dostępne do analiz, przeraża każdego obywatela. Oprócz tego istnieją niebezpodstawne obawy dotyczące bezpieczeństwa takiej bazy. Aż trudno sobie wyobrazić, co mogłoby się stać, jeśli repozytorium byłoby celem ataku cyberprzestępców. A jak pamiętamy z poprzednich incydentów związanych z wyciekiem danych, rząd nie zawsze może pochwalić się najnowocześniejszymi zabezpieczeniami.

Źródło: rp.pl, oprac. własne, fot. Pexels/ Kevin Ku/KPRM

    Motyw