Jak rzucić papierosy? Sprawdziłem metodę małych kroków i mówię jak jest

5 minut czytania
Komentarze

Jak rzucić palenie papierosów? Pewnie każdy nałogowy palacz odpowie, że nie ma nic łatwiejszego, bo robił to tysiące razy. To jeden z tych żartów, który okazują się smutną prawdą w wielu przypadkach. Także w moim. Nie zliczę, ile razy sam próbowałem rzucić, a potem i tak wracałem do papierosów. Jakiś czas temu udało mi się jednak zupełnie przestać palić papierosy. Trochę to zajęło, ale zamiast palić, zacząłem korzystać z podgrzewacza tytoniu. Argument był prosty: skoro i tak nie daję rady rzucić nałogu, to przynajmniej dam radę zrobić ten mały krok, żeby szkodzić sobie mniej.

Jak rzucić palenie papierosów?

Zaznaczam od razu, że nie jestem żadną wyrocznią w temacie nałogów. Dlatego moja historia to prywatna opinia ex-palacza, a nie uniwersalna prawda o paleniu. Sam rzuciłem papierosy, ale nadal korzystam z podgrzewacza tytoniu. Dla jednego lekarza nadal jestem więc uzależniony od nikotyny, ale dla drugiego zrobiłem krok do przodu, bo przynajmniej truję się mniej, bo aerozol z podgrzewacza ma znacznie mniej toksyn i innych szkodliwych chemikaliów niż dym z papierosa.

Sam po sobie czuję zresztą różnicę, kiedy paliłem papierosy, a kiedy podgrzewam wkłady tytoniowe. Minął poranny kaszel, nie łapie mnie zadyszka. Nie jest oczywiście idealnie, bo idealnie byłoby rzucić w ogóle. Ale na pewno jest lepiej. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nikogo nie zamierzam zachęcać do tego, żeby zaczynał palić, bo to dramatyczny nałóg. Chcę tylko napisać, że technologia potrafi pomóc w kwestiach zdrowotnych.

Mój obecny podgrzewacz Fot Android.com.pl (Bartosz Szczygielski)

W moim przypadku zaczęło się od małych kroków. Każdy, kto palił, dobrze wie, jak trudne są pierwsze dni, a może i tygodnie bez papierosa. Nie tylko dlatego, że organizm domaga się nikotyny, ale też dlatego, że jest coś takiego jak „syndrom pustych rąk palacza”. Dlatego, jak ktoś rzuca, trzeba pić dużo wody, mieć pod ręką jakieś zdrowie przekąski. Ja po drodze przyklejałem sobie jeszcze plasterki nikotynowe, żułem gumy z nikotyną, a nawet łykałem tabletki. Wszystko po to, żeby oszukać mózg, że dostał już nikotynę i że wcale nie ma potrzeby, żebym sobie zapalił. Niestety, na końcu papieros i tak był górą. Po kilku latach niepowodzeń przesiadłem się z papierosów na podgrzewacz tytoniu. Miałem ku temu kilka powodów. Najważniejsze było to, że z podgrzewacz nie śmierdzi dymem. Podgrzewanie tytoniu wydziela tzw. aerozol nikotynowy, który też ma specyficzny zapach, ale nie przesiąkają nim ubrania, ręce czy włosy. No i szybko się ulatnia. Owszem, dalej wdycham tu uzależniającą nikotynę, ale wdycham przy tym zdecydowanie mniej toksyn, niż paląc papierosa. Bo najwięcej toksyn powstaje właśnie podczas spalania tytoniu w papierosie.

Statystyki są bezwzględne. W Polsce papierosy pali ponad 8 milionów osób, częściej mężczyźni, niż kobiety, a co roku umiera z powodu bezpośredniego lub pośredniego wdychania dymu u nas 80 tysięcy osób. Rzucenie palenia nie przychodzi naszemu społeczeństwu łatwo. Wiem to, sam to przerabiałem.

Po przerzuceniu się na podgrzewacz tytoniu mniej się męczę, lepiej mi się oddycha, a przede wszystkim: podgrzewam mniej niż wtedy, kiedy paliłem. Wymagało to trochę czasu i dostosowania się do tego, co takie podgrzewacze robią inaczej. Teraz korzystam z lil Solid Ez, czyli nowej generacji podgrzewacza tytoniu, który jest trochę poręczniejszy, niż jego poprzednia wersja. No i jest lżejszy, więc to na plus. Dalej pozwala na podgrzanie do 25 wkładów na jednym ładowaniu baterii. W trakcie dnia nie zbliżam się jednak nawet do połowy tej liczby. A to dla mnie ważne, bo kiedy paliłem, to paliłem jak smok i potrafiłem spokojnie wypalić nawet paczkę papierosów dziennie.

Może i podgrzewacz tytoniu wygląda w ustach mniej „cool”, niż zwykły papieros, ale akurat w tym wypadku to nie ma znaczenia, bo dzisiaj (na szczęście) trwa zdrowa moda na nie palenie. Na pewno jednak facet z podgrzewaczem nie wygląda tak „zawadiacko” jak ten palący papierosa. Mi osobiście przypomina bardziej kogoś trzymającego w dłoni jakiś inhalator. Tak czy inaczej – do powiązania papierosa z męskością i byciem „macho” przyzwyczaiły nas przecież lata popkultury…

Jak wygląda przesiadka z papierosa na taki sprzęt? Nie napiszę, że jest łatwa, bo to byłoby kłamstwo. Z początku palacz będzie czuł różnicę. Jest smak tytoniu, więc dla palacza to jest jakiś plus. Ale nie ma tego „kopa” jak po papierosie. Idzie się jednak dość szybko przyzwyczaić. Cenowo przejście na podgrzewacz wygląda też lepiej, niż dalsze kupowanie papierosów – wkłady są nieco tańsze niż papierosy, które kupuję, a i tak podgrzewam ich mniej, niż paląc papierosy. A może to jest dobrym krokiem do tego, żeby rzucić nałóg…

Zdrowie jest najważniejsze

Trudno jest rzucić palenie. Metod jest wiele, a i tak każdy musi na sobie wypróbować taką, która będzie mu osobiście odpowiadała. Ja postawiłem na małe kroczki i widzę, że idzie mi coraz lepiej. Widzę też, że podgrzewacz tytoniu faktycznie się u mnie sprawdził. Podgrzewając wkłady, czuję się lepiej, niż paląc papierosy. Zużywam też mniej wkładów, niż wypalałem papierosów.

Zaznaczam jednak raz jeszcze – podgrzewacz to dalej produkt, który uzależnia i przeznaczony jest wyłącznie dla osób pełnoletnich, które palą papierosy. Nikogo więc nie zachęcam i nie namawiam do jego użytkowania, a tym bardziej do palenia. Jeśli palicie, to namawiam was do zerwania z nałogiem i do tego, żeby spróbować z nim wygrać!

Źródło: opracowanie własne

Motyw