chrome

Google zmienia zasady prywatności. Będzie jeszcze gorzej

3 minuty czytania
Komentarze

Kto czyta regulaminy i obszerne pliki polityki prywatności każdej strony, którą odwiedza w sieci? No bądźmy szczerzy, scrollujemy do samego końca jakiegokolwiek okienka i to by było na tyle. A okazuje się, że nasze dane będą teraz wykorzystywane w celu budowania narzędzi AI od Google. Zmiany w polityce prywatności nastąpiły w miniony weekend. Wiedzieliście?

google bard smartfon
fot. Depositphotos/rafapress

Google korzysta z danych użytkowników do budowania modeli AI

Pierwszy odcinek nowego 6. sezonu Black Mirror od Netflix, w którym kobieta i jej prawdziwe życie stają się kanwą scenariusza reality show, transmitowanego praktycznie na żywo, porusza podobny problem. Automatyczne wręcz akceptowanie przez nas regulaminów różnych platform, może mieć dla nas konsekwencje. Z cichej modyfikacji polityki prywatności, dającej dużo większe możliwości przetwarzania danych w sieci, skorzystał właśnie gigant technologiczny Google.

I oczywiście – jest różnica pomiędzy regulaminem a polityką prywatności. Tej drugiej nie musimy akceptować (zazwyczaj nie ma stosownego okienka na końcu do odhaczenia). Ale to nie znaczy, że nie obowiązuje.

Przypatrując się nowym wpisom, możemy odnieść wrażenie, że „co moje, to twoje”, a raczej – co nasze, to Google. Portal Gizmodo przyjrzał się zmianom, jakie zaszły w opublikowanym dokumencie na podstawie historii edycji. Okazuje się, że wprowadzono nowy język określający politykę prywatności, zupełnie inaczej niż wcześniej określając działania narzędzi sztucznej inteligencji od giganta technologicznego.

Dzięki temu dowiadujemy się o zmianach: od teraz dane będą wykorzystywane do „modeli AI”, a nie „modeli językowych” (wcześniejsza wersja), a tam, gdzie zapisy w dokumencie odnosiły się do „Google Translate”, pojawiła się fraza „Google Translate, Bard i Cloud AI”.

Ulepszanie Barda na podstawie danych użytkowników

Google wykorzystuje informacje do ulepszania naszych usług oraz opracowywania nowych produktów, funkcji i technologii, które przynoszą korzyści naszym użytkownikom i społeczeństwu (…). Na przykład używamy publicznie dostępnych informacji, aby pomóc w szkoleniu modeli AI Google oraz tworzeniu produktów i funkcji, takich jak Google Translate, Bard i Cloud AI.

– zamieszczono w nowej polityce Google.

To, co jest zastanawiającego w tym zapisie, to brak informacji o sposobie wykorzystywania danych przez giganta technologicznego. Bo chyba wszyscy zgodzimy się, że wzmianka o ulepszaniu usług i szkoleniu modeli AI to trochę za mało. W dodatku można odnieść wrażenie, że, skoro nie ma określonej puli danych do analizy, zbiór stanowi… wszystko, co zostało opublikowane w sieci. Czy to nadużycie? Formalnie chyba nie, bo skoro systemy prawne nie są w stanie objąć regulacjami kwestii praw autorskich w internecie, to firmy będą szukały sposobów, żeby korzystać z danych, niekoniecznie z właściwą dla nas intencją.

Pamiętamy przecież, co wydarzyło się w kontekście wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, kiedy na scenę wkroczyła Cambridge Analytica…

Źródło: Gizmodo

Motyw