elektrownie atomowe w Polsce

Rząd szykuje cenzurę wybranych treści w internecie. Kontrowersyjna ustawa w Sejmie

4 minuty czytania
Komentarze

W ten wtorek sejm zajął się projektem ustawy o ochronie nieletnich przed nieodpowiednimi treściami w sieci. W teorii celem jest zapewnienie narzędzi dla rodziców i opiekunów, które pozwolą blokować m.in. filmy pornograficzne w internecie. Ale taką funkcję mają dostarczyć dostawcy internetu, a to już nie każdemu się spodobało. Do tego całość budzi spore obawy z zakresu cenzury. W projekcie znalazły się też zapisy dotyczące… WF-u. Tak, dobrze czytacie.

Projekt ustawy dotyczący ochrony nieletnich w sieci – rząd działa dalej

O tej kwestii pisaliśmy już jakiś czas temu – wtedy projekt ustawy został przyjęty przez rząd. Teraz w Sejmie przedstawiał go wiceminister cyfryzacji Paweł Lewandowski.

Projekt zakłada m.in. że to dostawcy internetu mają zapewniać darmowe i proste w obsłudze narzędzia do dobrowolnego blokowania niechcianych treści w sieci. Mają także dostarczyć informacje dotyczące możliwości skorzystania z takiej usługi. Dodatkowo obowiązek nałożenia blokady na treści pornograficzne w sieci leży po stronie przedsiębiorców udostępniających publiczne sieci Wi-Fi w takich miejscach jak restauracje czy galerie handlowe. Oprócz tego Minister Cyfryzacji ma mieć prawo do kontrolowania powyższych założeń i nakładania kar na firmy nieprzestrzegające ustawy.

Badania pokazują, że osoby małoletnie oglądają materiały pornograficzne regularnie, wskazując jednocześnie, że dostęp do pornografii jest w Polsce zbyt łatwy. Dwa razy częściej na treści pornograficzne trafiają dzieci, których rodzice nie ustalili zasad korzystania z internetu

– poinformował wiceminister cyfryzacji Paweł Lewandowski.
PGR dzieci komputery

Oczywiście w nie obyło się bez kontrowersji w temacie konieczności zapewniania takich narzędzi przez dostawców. Z czego wynikały sejmowe dyskusje? Z tego, że według posłanki Joanna Scheuring-Wielgus jest to zrzucanie odpowiedzialności na prywatne przedsiębiorstwa, a rząd „umywa ręce”.

Dlaczego przerzucamy ten obowiązek na dostawców internetu? Jeżeli my byśmy mieli jako państwo polskie podobną usługę wdrożyć, to kolejny raz powiedzielibyście państwo, że to my filtrujemy i państwo polskie cenzuruje jakiekolwiek treści

– dodał wiceszef Ministerstwa Cyfryzacji.

Zobacz także: Dlaczego przywykliśmy do seksizmu w grach komputerowych i czy ma szansę się to zmienić?

Co z cyberprzemocą i patostreamingiem: czy to nie są szkodliwe treści dla dzieci?

To nie jedyne wątpliwości dotyczące ustawy. Okazało się, że, jak twierdzi poseł KO Grzegorz Napieralski, jedna trzecia projektu ustawy nie jest związana z jej tytułem. I faktycznie – w projekcie znalazły się zapisy o… badaniu sprawności uczniów na lekcjach wychowania fizycznego w szkołach. To nie wszystko – do projektu wrzucono wpisy dotyczące zmian w ochronie zdrowia, m.in. możliwości korzystania ze świadczeń psychologicznych dla dorosłych bez skierowania, mimo ustania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii.

Słusznie więc zauważono, że znalazło się miejsce na wpisy niekorespondujące z ochroną dzieci w sieci, a wielu kwestii w projekcie ustawy zabrakło. Dotyczy to m.in. tego, że nieodpowiednie treści internetowe to nie tylko pornografia, ale również patostreaming, cyberprzemoc, mowa nienawiści i dezinformacja.

Czy ta blokada na szansę działać efektywnie?

Dobrowolność włączania blokady rodzi kolejne pytania. Oczywiście nie warto wierzyć informacjom czy „straszakom”, że ustawa zablokuje wszystkim pornografię, bo jasne jest przecież, że nie o to w niej chodzi. Ale skoro blokady mają być domyślnie wyłączone w gospodarstwach domowych, a włączanie ich wynikające z woli rodzica lub opiekuna, to czy faktycznie zapewni jakąkolwiek skuteczność? Przecież już istnieją na rynku bezpłatne narzędzia do ochrony rodzicielskiej i wcale nie są powszechnie używane.

Gromadzenie danych użytkowników

Z drugiej strony pojawiają się głosy, że ludzie nie życzą sobie gromadzenia informacji na temat tego, czy blokadę mają aktywną czy nie, a tym samym – czy oglądają pornografię czy też nie.

Janusz Cieszyński na swoim Twitterze zaznacza co prawda, że w projekcie ustawy jest zawarty szczegół o tym, że „dane abonentów korzystających z usługi NIE MOGĄ być przekazane instytucjom państwowym”, jednak co z dostawcami usług? Oni już mogą gromaczić dane?

Posłowie teraz za projektem zagłosują w najbliższym bloku głosowań. Jeśli projekt zostanie zaakceptowany, trafi do komisji. Projekt zakłada, że proponowane rozwiązania wejdą w życie 1 września 2023 roku.

Źródło: Wirtualne Media

Motyw