Windows 12

Windows 12 tylko dla osób z szybkim internetem? Bez niego nowa funkcja nie będzie miała sensu

4 minuty czytania
Komentarze

Windows 10 miał być ostatnim systemem od Microsoftu, który przez kolejne lata, aż do końca świata – albo Microsoftu – miał być rozwijany przez kolejne aktualizacje. Natomiast po kilku latach dostaliśmy Windowsa 11, więc warto mieć na uwadze, że górnolotne plany Microsoftu nie zawsze będą realizowane. I warto o tym pamiętać w kontekście tego, że Windows 12 będzie skupiony na obliczeniach w chmurze oraz AI.

Windows 12 to w dużej mierze chmura i AI

To oczywiście tylko fanowska wizja wyglądu systemu.

Oczywiście wciąż nie ma tu mowy o tym, że zamiast komputerów będziemy w domach mieć terminale, które tylko pozwalają na połączenie z jednym, wielkim superkomputerem wykonującym obliczenia dla wszystkich ludzi na Ziemi. Otóż takich superkomputerów będzie znacznie więcej: od różnych firm i na różnych kontynentach z racji opóźnień. Wszystko wskazuje, że właśnie do tego chcą dążyć giganci technologiczni tacy jak Microsoft. 

Zobacz też: Microsoft dopiął swego – nadeszła fala aktualizacji z Windowsa 7 na Windowsa 10

Naturalnie ten czas długo jeszcze nie nadejdzie: pierwszym etapem na tej drodze będą systemy hybrydowe, czyli właśnie takie, jak Windows 12 i być może kilku jego następców. Założenie jest tu dość proste: najcięższe obliczenia, głównie te związane z działaniem AI będą wykonywane w chmurze a ich efekty przesyłane do dalszej obróbki/jako gotowe rozwiązanie na komputer użytkownika. Jak podkreślił Panos Panay z Microsoftu:

AI to technologia definiująca nasze czasy, nieprzypominająca niczego, co kiedykolwiek widziałem. Zmienia branżę, poprawia nasze codzienne życie na wiele sposobów — niektóre z nich widać, niektórych nie widać — i właśnie teraz znajdujemy się w punkcie zwrotnym. W tym miejscu przetwarzanie od chmury po urządzenia krańcowe staje się coraz bardziej inteligentne, bardziej osobiste, a wszystko to dzięki wykorzystaniu mocy sztucznej inteligencji. Teraz na czele technologii AI jest też AMD z Ryzen 7040, razem z Windows 11. To nasz następny krok w tej wspólnej podróży.

AI wymyśli na nowo sposób, w jaki robisz wszystko w Windows — całkiem dosłownie. Podobnie jak te duże modele generatywne, pomyśl o modelach językowych, modelach generowania kodu, modelach obrazów. Te modele są tak potężne, tak zachwycające, tak użyteczne, osobiste. Jednak są one również bardzo intensywne obliczeniowo, więc nie byliśmy w stanie tego zrobić wcześniej. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak intensywnych obciążeń na taką skalę, a one są właśnie tutaj. Potrzebny będzie system operacyjny, który zaciera granicę między chmurą a sprzętem użytkownika i właśnie to teraz robimy.

Windows 12 i problemy z popularnością

Ktoś może zapytać: jeszcze Windows 12 nie wyszedł, a Ty już wiesz, że będzie miał problemy na tym polu? Mogę na to odpowiedzieć tylko prostym: tak, wiem. Otóż działanie AI i chmury to dość kosztowne rzeczy. Tym samym w jakiś sposób będziemy musieli płacić Microsoftowi nie tyle za sam system, ile za korzystanie z niego i raczej będzie to model subskrypcyjny.

Oczywiście początkowo może to być tylko opłata za dodatkowe możliwości AI, ale wiele osób zwęszy tutaj krok w kierunku, który im nie odpowiada. Kolejnym problemem jest Internet. Wiele osób na świecie wciąż nie ma dostępu do stałego, nielimitowanego, szybkiego łącza. Właściwie to sam nalezę do jednych z nich, ponieważ Internet mobilny to najlepsze, na co mogę liczyć w swojej lokalizacji – do czego za chwile wrócę. 

Ostatnią i równie ważną kwestią jest to, że duża grupa osób chce, żeby ich komputer był niezależną jednostką, zdolną do samodzielnej pracy. Już obecność zbyt dużej liczby usług sieciowych w Windowsie 10 spowodowała, że ludzie bardzo długo odchodzili od Windowsa 7. W przypadku Windowsa 12, gdzie zmiana ta ma być jeszcze bardziej widoczna, problem z brakiem zainteresowania może okazać się naprawdę duży. 

Windows 12 – czy jest się czego bać?

Otóż… niekoniecznie. Jak sam już pisałem, to z dostępem do sieci jest u mnie krucho. Mimo to moim głównym komputerem jest Chromebook, a pracuję wyłącznie w narzędziach webowych. Właściwie to mój komputer robi za terminal, kiedy cała praca odbywa się w sieci. I już teraz nie stanowi to żadnego problemu. Oczywiście wynika to z faktu, że moja praca opiera się na Internecie. Gdyby moim zawodem nie był redaktor Android.com.pl, to pewnie wolałbym narzędzia offline, aby mieć pełną kontrolę nad efektami swojej pracy. Jednak przez lata przyzwyczaiłem się do chmury jako głównego środowiska, w którym funkcjonuję. 

Co – przyznaję – jest trochę naiwne – i warto byłoby mieć całkowicie niezależnego od narzędzi sieciowych laptopa umieszczonego gdzieś na dnie szuflady i czekającego na niespodziewane sytuacje jak na przykład awaria serwerów Google, bez których całe moje środowisko pracy najzwyczajniej w świecie znika. 

Źródło: ITHardware, YouTube

Motyw